Optymistycznie to już było…

Znamy już plany finansowe banków na rok 2016. Nastrój i zapatrywania na bieżący rok można podsumować jednoznacznie – zarządy w minorowych nastrojach i bynajmniej nie z powodu złych perspektyw makroekonomicznych, ani groźby kryzysu finansowego. W najbliższym roku spodziewają się pogorszenia wskaźników efektywności za sprawą słabych wyników finansowych, w które uderzą takie obciążenia, na które banki nie mają wpływu. Podatek bankowy, wyższa opłata na BFG, wpłaty na fundusz pomocowy dla kredytobiorców, a w perspektywie ustawa „killer”, bo tak można nazwać projekt pomocy „frankowiczom”, jaki przedstawiła Kancelaria Prezydenta. 

W uzupełnieniu – pomimo, że końca polityki niskich stóp nie widać, to inflacji trudno wypatrywać w najbliższym horyzoncie czasowym. Prognozy NBP wskazują na deflację.

 

Prognozy 2015 vs 2016

Na prognozowane zmienne budżetów banków dobrze jest spojrzeć, porównując wielkości zakładane ze zrealizowanymi. Z jednej strony pozwala to ocenić ich adekwatność, a z drugiej spojrzeć na najnowsze projekcje i ocenić, czy będą zrealizowane. A to ma znaczenie nie tylko dla banków, ale i pośredników, którzy już stali się alternatywą dla zlikwidowanych oddziałów. Być może cięcia po stronie kosztów oddziałowych – likwidacja oddziałów i cięcia etatów – pozwalają pośrednikom na optymizm. Czy tak jest rzeczywiście – odpowiedź dają wyniki ankiety, jaką wśród pośredników przeprowadziła Konferencja Przedsiębiorstw Finansowych, o czym będzie mowa w dalszej części tekstu.

Rodzima bankowość stoi kredytami i depozytami, stąd należałoby oczekiwać dużej zbieżności wielkości podawanych w planach finansowych z wynikami rzeczywistymi. Dla sektora pośrednictwa plany kredytowe banków bez wątpienia są punktem wyjścia do budowy budżetów krótko- i średnioterminowych. Wobec tego warto przeanalizować prognozy roku ubiegłego i bieżącego.

W swoich prognozach kredytowych na rok 2015 ich bankowi autorzy byli bardzo optymistycznie nastawieni. Łączny portfel kredytowy dla podmiotów niefinansowych – kredyty dla gospodarstw domowych oraz firmowe – miał wzrosnąć o 9,3%, a lokomotywą tego wzrostu miały być przedsiębiorstwa ze wzrostem powyżej 14% w porównaniu do roku 2014. W drugim szeregu znaleźli się konsumenci, dla których prognozowano wzrost powyżej 13%. Realia na koniec roku okazały się bardzo brutalne – żaden ze wskaźników wzrostu nie zbliżył się nawet do wielkości prognozowanej. Zamiast wzrostu o 9,3% portfela kredytowego mieliśmy 7,6%. Dynamika rocznego przyrostu portfela kredytów konsumpcyjnych była prawie 5-krotnie niższa i, zamiast 13,6%, mieliśmy w rzeczywistości 2,8%. Lepiej nie było również w portfelu firmowym i miast blisko 15%, było 8,3% dynamiki łącznego portfela kredytów dla MŚP oraz dużych przedsiębiorstw.

Na rok 2016 banki nadal planują stabilny rozwój akcji kredytowej, co widać po projektowanym wzroście sumy bilansowej o 6,3%, a więc więcej od fatalnego wykonania prognoz z roku 2015. Pomimo tego skala optymizmu tradycyjnie jest wysoka. Przyczyn tego stanu rzeczy należy szukać przed wszystkim w ich modelu biznesowym opartym na dwóch prostych produktach bankowych – kredytach i depozytach. Kredyty dla MŚP i dużych przedsiębiorstw mają wzrosnąć odpowiednio o 11,2% i 12,9%. Zakładana dynamika realna PKB ma wynieść średnio 3,5%, a więc tyle samo, co realnie osiągnięty wskaźnik wzrostu PKB w 2015 r. Pojawia się zatem pytanie o cele, na które przedsiębiorstwa miałyby zaciągnąć więcej kredytu w bankach od wykonania w roku 2015.

Istotną informacją jest zaplanowany przez banki wzrost portfela kredytów konsumpcyjnych aż o 8,6%, co jest związane z poszukiwaniem rentownych produktów w otoczeniu niskich stóp procentowych. Czy te poszukiwania okażą się realne? Wyniki styczniowe – pamiętając o specyfice miesiąca poświątecznego – są niskie również w porównaniu do analogicznego okresu z roku ubiegłego. Kredyty dla gospodarstw domowych spadły w ujęciu ilościowym o 11,2% i 3,9% wartościowo w porównaniu do grudnia 2015.

 

Kredyty mieszkanowie

Bardzo ciekawe okazały się wyniki dynamiki rocznej portfela kredytów na nieruchomości, bowiem banki wyraźnie nie doceniły skali „credit rush”, jaki spowodowały zmiany wkładu własnego oraz wygaszanie programu MdM. Prognozowano 3,55%, a rzeczywisty wskaźnik był dużo lepszy – aż 5,6%. Podkreślmy, że to nie niskie stopy procentowe były głównym czynnikiem napędzającym rynek, czego dowodzi kulminacja dynamiki na koniec roku. Banki w oczekiwaniu na zapowiadany podatek bankowy podniosły marże na kredytach hipotecznych oraz opłaty i prowizje właśnie w dwóch ostatnich miesiącach roku ubiegłego. Tak duży udział czynników nierynkowych w kreacji popytu na „hipoteki” nie jest dobrym prognostykiem dla rynku w 2016 roku. W odróżnieniu od przestrzelonego wskaźnika dynamiki kredytów konsumpcyjnych i firmowych, w kredytach hipotecznych podejście banków jest konserwatywne, aby nie powiedzieć – zachowawcze. Można mówić wręcz o stagnacji portfela nieruchomości mieszkaniowych, bo inaczej nie można nazwać zakładanej 0,8% dynamiki rocznego przyrostu. Należy ponadto podkreślić, że już wyczerpano pulę dopłat do kredytów z programu MdM na rok 2016. W perspektywie średnioterminowej zapowiadany przez rząd Narodowy Program Mieszkaniowy, oparty na długoterminowym wynajmie, na pewno nie rysuje dobrych perspektyw dla portfela nieruchomości mieszkaniowych.

 

Depozyty

Tradycyjnie sukcesem banki mogły się pochwalić w wartości zebranych depozytów. Baza depozytowa pozyskana z gospodarstw domowych oraz przedsiębiorstw miała wzrosnąć o nieco ponad 7%, przy zakładanym wyższym wzroście z wolnych środków z sektora firmowego. Wykonanie planu depozytowego dało wskaźnik aż 11,8 % – osoby prywatne wykazały się bardzo silnym przywiązaniem do rachunków bankowych i na skutek tego z planowanych 535 mld PLN zrobiło się 554 mld. Jest to aż nadto dobitny dowód na brak kultury inwestycyjnej i pogłębiającą się awersję do ryzyka. Nie zmieniły tego nastawienia rekordowo niskie stawki depozytowe, które powinny były zachęcić do choćby próby dywersyfikacji celów, na jakie wędrowały wolne środki. Widać, że perswazyjne kampanie reklamowe, w których na pierwszy plan wysuwało się atrakcyjne oprocentowanie na początek okresu lokaty, miały dużą wagę. No i, oczywiście, gwarancje BFG.

Co istotne, zaufanie do deponowania pieniędzy w bankach nie zostało podkopane przez kampanie przeciw „banksterom”. Zatem, z jednej strony dostrzegamy w bankach wiele negatywnych cech, takich jak pazerność i brak uczciwości w relacjach z klientem, ale z drugiej nadal uważamy je za „bezpieczną przystań”.

W oparciu o dobre wyniki na rok 2016 w planach finansowych banków baza depozytowa ma wzrosnąć o 5,9%. Jednak, o ile w planach z roku ubiegłego dynamika depozytów gospodarstw domowych była niższa od przedsiębiorstw, to w roku 2016 proporcje są odmienne – 7% przyrost od osób prywatnych i 4,7% z sektora firmowego. Jeśli w części wyższy wskaźnik dynamiki od gospodarstw domowych ma związek z programem „500+”, wówczas oznaczałoby to niższy efekt popytowy dla gospodarki.

Firmy, lokując na kontach bankowych wolne środki, dały w efekcie nie prognozowane 241, ale 247 mld PLN. Wzrost depozytów od firm dobrze świadczy o ich płynności, ale jednocześnie nasuwa się pytanie o ich skłonność do inwestowania w gospodarkę realną. W porównaniu do dwóch poprzednich lat, tempo wzrostu inwestycji wyhamowało ponad dwukrotnie. Niższy wskaźnik dynamiki depozytów firmowych może mieć dwa źródła – zakładaną wyższą skłonność do inwestycji lub niższą zdolność do kumulacji nadwyżek środków wolnych. To ostatnie ma związek z deflacją cen producentów.

 

Wynik odsetkowy

W roku 2015 banki przewidywały spadek w zakresie wyniku finansowego netto o 10,3%, ale wykazały nadmierny optymizm w projekcji rosnącego wyniku z tytułu opłat i prowizji w postaci 5,3% wzrostu. Jednocześnie dynamika rocznych przyrostów wyniku odsetkowego miała być umiarkowanie ujemna – spadek o 0,47%. Realia rynku bankowego pokazały niemal 10-krotnie niższą dynamikę wyniku odsetkowego, kompletne rozminięcie się projekcji z rzeczywistym wynikiem z tytułu opłat i prowizji (spadek dynamiki o 3,1%). W efekcie wynik finansowy netto okazał się znacznie gorszy od prognozowanego, bowiem dynamika na koniec ubiegłego roku była ujemna aż o 17,6%. W tych warunkach trudno byłoby oczekiwać innego niż pesymistycznego nastawienia na rok bieżący w planach finansowych. Wynik finansowy ma spaść o 9,6% w porównaniu do złego roku ubiegłego. Dla uświadomienia skali załamania dynamiki wyników netto warto podać wielkość z roku 2011, gdy przyrost wyniósł 32,1%.

Mimo głębokiej rozbieżności w planach i realiach roku ubiegłego, banki nadal wykazują niezachwiany optymizm w prognozach wyniku odsetkowego oraz z opłat i prowizji. W ich planach finansowych zapisano odpowiednio wzrost o 8,1% i 6,7%. Po stronie kosztów – włączając w to podatek bankowy – przewidziano wzrost o 5,8%. Wzrost kosztów dokonuje się pomimo zmniejszenia liczby oddziałów oraz zatrudnienia.

 

Erozja kapitałów?

Bardzo często spotyka się kategoryczne stwierdzenie, że polski system bankowy jest dobrze skapitalizowany. Tymczasem dostrzegalne staje się zjawisko erozji kapitałów. Adekwatność kapitałowa nie poprawia się już tak dynamicznie jak w przeszłości, co zmusza do postawienia pytania, czy przy ujemnej dynamice rocznej wyniku finansowego banki będą utrzymywały zdolność kapitalizacji nadążającej za zmianami regulacyjnymi i rynkowymi. Takim „żółtym” światłem jest projektowany na rok 2016 rozkład banków pod względem ROA i ROE.