Po piątkowej sesji zakładałem, że fale spadkową mamy za sobą, a rynkowi należy się solidne odreagowanie. Niestety amunicji niedźwiedziom dostarczyła agencja S&P500 degradując najwyższy standing amerykańskiego zadłużenia.
Rynek był na ten krok przygotowany jednak niewielu wierzyło, że faktycznie ktokolwiek może tak postąpić. Moim zdaniem to mocno pochopna decyzja wprowadzająca na rynek dodatkową nerwowość, której ostatnio bez liku (m.in. problemy strefy euro).
USA są w stanie spłacić każdy dług bo po prostu dodrukują więcej pieniędzy. Ponad 2/3 dolara znajduje się poza granicami Stanów a stare powiedzenie głosi „dolar- nasza waluta, wasz problem”. W tej walucie trzymane są rezerwy banków centralnych, rozlicza się transakcje czy wycenia surowce. Agencja uderzyła więc w gospodarkę światową a nie w same USA. Podobnie myślą też inwestorzy, którzy na niepewnym rynku uciekają przede wszystkim w płynność kupując… amerykańskie obligacje. Oprocentowanie 10-latek spadło poniżej 2,4% (!) czyli sięga poziomów z grudnia 2008 roku (szczyt paniki na giełdach), co wg mnie nosi znamiona bańki spekulacyjnej. Jeśli pieniądze wrócą na rynek to giełdy mogą odreagować równie szybko jak szybko spadły.
Problemem de facto nie jest Ameryka a Europa i zaufanie powinien przywracać EBC. Na taki krok ze strony Fed’u można liczyć zapewne dzisiaj wieczorem. Silne wyprzedanie na rynku może zachęcać do „łapania noży”, szczególnie po fatalnej sesji na Wall Street. Wczoraj S&P500 spadł o 6,7% kończąc na 1119,5 pkt. Dopóki jednak nie pojawią się sygnały przemawiające za kupnem nie warto tego robić. Już wczoraj na FW20 naruszone zostało ważne wsparcie 2371 pkt i rynek kieruje się w stronę strefy 2240-2220 pkt. Jeśli dzisiaj/jutro nie zamkniemy się powyżej 2400 pkt to tam liczyłbym na silne odreagowanie o 3-falowej strukturze, które mogłoby znieść do 62% obecnej fali spadkowej (okolice 2550-2600 pkt).
Źródło: Beskidzki Dom Maklerski S.A.