Nie pomogły również wypowiedzi poszczególnych członków FED, wskazujących na nieduży wpływ kryzysu na rynku kredytów hipotecznych na amerykańską gospodarkę, jako całość. Nie trudno się z nimi nie zgodzić – w końcu kryzys na amerykańskim rynku nieruchomości trwa już blisko rok, a na rynku kredytów hipotecznych kilka miesięcy, nie przeszkodziło to jednak amerykańskiej gospodarce wypracować relatywnie wysokiego PKB w drugim kwartale tego roku. Nie zmienia to jednak faktu, że amerykańscy inwestorzy nadal reagują emocjonalnie, a dokładnie rzecz biorąc panicznie, na jakiekolwiek informacje napływające z rynku kredytów i pośredników finansowych, o czym świadczy piątkowy spadek amerykańskich indeksów akcji – Dow Jones Industrial o -2,09% i S&P500 o -2,66%. W takim świetle wydarzeń nikogo nie zaskoczyły poniedziałkowe spadki na rynkach azjatyckich, a których bardzo dzielnie spisał się rynek akcji w Japonii, gdzie mimo niskiego otwarcia udało się tamtejszym inwestorom wyciągnąć indeks Nikkei225 mocno w górę. Co więc może nas czekać dzisiaj na otwarciu GPW w Warszawie? Patrząc na ostatnie dwie sesje, które dobitnie pokazały, że nadal nie ma chętnych do zakupu akcji i większość inwestorów nadal nie wierzy w wyhamowanie spadków w USA, spotka nas pewnie odpowiednio niskie otwarcie. Jestem jednak nadal zwolennikiem tezy, że w dobie zdrowych fundamentów gospodarki i zdrowych fundamentów spółek, co widać w sprawozdaniach finansowych za drugi kwartał, spadki poszczególnych kursów akcji czy indeksów akcji o 15% – 20% są doskonałym momentem do uzupełnienia swojego portfela akcji – oczywiście o ile jest to zgodne z naszym własnym profilem ryzyka.