Wczorajsze dane makroekonomiczne w USA okazały się na tyle dobre, że pozwoliły indeksowi Dow Jones na ustanowienie nowego rekordu na poziomie 13.383,83 pkt. (+0,28%). Trochę gorzej zachował się indeks S&P 500 który nieznacznie stracił w stosunku do wtorkowego zamknięcia i wyniósł ostatecznie 1501.18 pkt. (-0,13%). Zgodnie z podanymi informacjami, ceny towarów konsumpcyjnych zmieniły się w kwietniu +0,4% (prognozowany wzrost o 0,5%), a inflacja w ujęciu bazowym, bez zmian cen energii i żywności wyniosła +0,2% (prognozowany wzrost +0,2%). Na chwilę obecną taki poziom inflacji CPI stanowi w mojej opinii dla Zarządu Rezerwy Federalnej dobry argument do tego, aby w niedalekiej przyszłości rozpocząć cykl obniżek stóp procentowych. Tego typu decyzje oczywiście niekoniecznie wpłynęłyby pozytywnie na amerykański rynek długu – po pierwsze poprzez niższe oprocentowanie papierów dłużnych, a po drugie poprzez prawdopodobne osłabienie dolara. Tym nie mniej być może przyciągnęłyby na tamtejszy rynek długu kapitał spekulacyjny, który skusiłby się pewnie możliwym wzrostem cen obligacji. Wczorajsze dane o przepływie kapitałów długoterminowych do USA na poziomie + 56,3 mld dolarów, przy oczekiwaniach na poziomie +75 mld dolarów wyraźnie wskazują na realizację scenariusza o którym pisałem wczoraj tzn. o realokacji rezerw walutowych krajów azjatyckich z dolara na EUR i prawdopodobnie złoto. Opublikowane wczoraj dane wystarczyły do tego, aby dolar ponownie się osłabił i wrócił do poziomu 1,3600. Ciekawie zachowywały się również indeksy giełd azjatyckich, które właściwie wszystkie zamknęły się na plusie. Będzie to z pewnością w dniu dzisiejszym czynnikiem sprzyjającym dla naszego rynku, który wyraźnie stracił ostatnio impet i potrzeba mu nowych, mocnych bodźców do podtrzymania dotychczasowego trendu.