Nie jest tajemnicą, iż w spekulacje na tym rynku zaangażowane są banki inwestycyjne – giganci (było to widać chociażby w ostatnim raporcie finansowym kwartalnym Goldman Sachsa). Rynek ropy jako wehikuł do odrabiania strat poniesionych na subprimach? Być może. Co ciekawe, jest to już któraś sesja w ostatnim czasie, w której dynamicznie tanieje ropa o kilka procent (poprzednie to 8 lipca, 19 czerwca, czy 29 maja). Nie brakowało także tych w których ropa dynamicznie rosła, ale widać że tego typu rozchwianie rynku służy czyszczeniu „stoplossów” inwestorów o małej tolerancji ryzyka, czyli rynek oczyszcza sie z części spekulujących na zwyżkę. Wzrosty dla wybranych? Zadziwiające także, iż w zeszłym tygodniu informacje o napięciach geopolitycznych Iran – Zachód pojawiły się właśnie w chwili, gdy było niebezpieczeństwo odwrócenia trendu wzrostowego. Czyżby „grupa trzymające władzę” na rynku ropy (np. zmowa banków inwestycyjnych w celu śrubowania ceny tego surowca i odrabiania strat na subprimach?) A jeśli tak. to jakie to ma reperkusje. Na pewno nadal możemy spodziewać się kilkuprocentowych zmian ceny ropy w ciągu jednego dnia. W krótkim terminie droga ropa jest szkodliwa dla gospodarek (zmniejsza się siła nabywcza ludności w sytuacji, gdy większa część wydatków pochłaniana jest przez mało elastyczny popyt na paliwa, co potwierdzają zresztą wczorajsze dane o sprzedaży detalicznej z USA). W długim terminie miejmy nadzieję przyczyni się do wynalezienia i spopularyzowania paliw alternatywnych.
O oderwaniu wczoraj rynku ropy od pozostałych rynków finansowych świadczy po raz kolejny minusowa sesja na indeksie S&P500 (spadek o 1,1% do poziomu 1214 pkt.). Technologiczny Nasdaq wzrósł kosmetycznie o 0,1% do poziomu 2215 pkt., ale tu wszyscy dyskontowali dobre wyniki finansowe Intela. Rynek ropy nie przyniósł także proporcjonalnie dużych zmian na rynku walutowym. Umocnienie dolara było tylko chwilowe (spadł przez moment poniżej 1,59 EUR/USD), ale dziś z powrotem kosztuje 1,5927 (wcześniej atakował po raz kolejny nieudanie poziom 1,60 EUR/USD). Co ciekawe, przecena nie dotknęła w ogóle złota. Nadal kosztuje ono 975 USD/baryłka.
Indeksy warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych po raz wtóry pochłonęły się wczoraj w otchłani. WIG20 stracił 3% spadając nawet niżej niż w czerwcu 2006 roku. Dziś znajduje się na poziomie 2430 pkt., ale należy wziąć poprawkę, iż papiery KGHM stanowiące 12% indeksu blue-chipów notowane są po raz pierwszy bez prawa do dywidendy (czyli tańsze o ok. 9 PLN wartości dywidendy), co powoduje „techniczne” zmniejszeniem WIG20 o ok. 25 pkt. Nie uszczupla jednak portfeli tych, którzy posiadali wczoraj na zamknięciu spółkę miedziową, gdyż 7 sierpnia zostanie wypłacona im dywidenda.
Ważne dla rynku złotego były dane o wzroście wynagrodzeń w Polsce oraz inflacji CPI. Inflacja wyniosła 4,6% wobec prognoz na poziomie 4,5%, a wynagrodzenia wzrosły o 12% zamiast przewidywanych 11%. Co to oznacza? Zwiększone zagrożenia inflacyjne (efekt tzw. drugiej rundy) i prawdopodobieństwo bardziej restrykcyjnej polityki monetarnej przez radę Polityki Pieniężnej. Natychmiast zareagował złoty, po raz kolejny bijąc swoje rekordy siły (2,0350 USD/PLN, 3,2300 EUR/PLN oraz 4,0750 GBP/PLN).
Wczorajsze dane z USA były niekorzystne dla rynków akcji: wyższe PPI, mniejsza sprzedaż detaliczna i mniejszy od prognoz wskaźnik NY Empire State. Dziś kolejna porcja dużej ilości danych makroekonomicznych. Inflacja CPI, przepływ kapitałów do USA, dynamika produkcji przemysłowej, wykorzystanie potencjału produkcyjnego. A także kolejne wystąpienie Bernanke, tym razem przed Izbą Reprezentantów o godz. 20.00 naszego czasu. Dodatkowo na rynek napłynie protokół z posiedzenia Komitetu Otwartego Rynku.