Pękają kolejne opory na dolarze

Trzecią sesję z rzędu amerykańska waluta silnie zyskiwała na wartości. Wcześniejsze problemy Dubaju a teraz Grecji zaczynają się napiętrzać, więc rynek wraca do bezpiecznej przystani.

Kurs eurodolara na wtorkowej sesji kolejny dzień z rzędu nurkował. Jeszcze do południa było w miarę spokojnie, jednak druga część dnia przyniosła bezdyskusyjną dominację amerykańskiej waluty. EUR/USD przebił wczoraj ważne wsparcie przy poziomie 1,48. Kurs zatrzymał się przy 1,47 – to granica, która zatrzymała spadki eurodolara pod koniec października.

Najważniejszym powodem wzrostu wartości dolara są kłopoty Grecji z długiem publicznym. Według najnowszych szacunków dług publiczny kraju w relacji do PKB osiągnie w przyszłym roku poziom 125 procent, a w 2011 r. ma być jeszcze wyższy. Sytuacja jest na tyle poważna, że agencja ratingowa Fitch obniżyła rating Grecji z poziomu A- do BBB+, tym samym Grecja stała się pierwszym krajem ze Strefy Euro, który doświadczył takiej degradacji. Co więcej żadna z trzech największych agencji zajmującej się oceną wiarygodności kredytowej w ostatnich 10 latach nie obniżyła ratingu krajowego z tak wysokiego poziomu jak właśnie A-.

W ogóle zawirowań z ocenami było wczoraj więcej. Inwestorów przestraszył także Moody’s, który z kolei obciął ratingi quasi-państwowych spółek z Dubaju. Także ta agencja zapowiedziała także, że istnieje ryzyko obniżenia ocen USA i Wielkiej Brytanii, jeśli te nie zaczną wkrótce walczyć ze nadmuchanymi deficytami. Wszystko to zebrało się do dużej awersji do ryzyka, co przełożyło się ucieczką do dolara i spadkiem wartości przede wszystkim walut rynków wschodzących.

Złoty – jako jedna z walut emerging markets – nie miała wczoraj szans na wzrosty. Kurs USD/PLN wzrósł aż o 2,2 proc. i za dolara płacono wczoraj nieco powyżej 2,8 złotych. Cena euro wzrosła natomiast wyraźnie powyżej poziomu 4,1, do 4,12 złotych. Dalsze losy naszej waluty będą zależeć nie mniej nie więcej tylko właśnie od kursu EUR/USD.

Przez ostatnie mocne spadki przebił on linię hossy i wygląda na to, że są duże szanse na dalszy jego spadki. Trochę na niekorzyść euro jest układ danych makro w tym tygodniu, w którym brakuje kluczowych informacji, które mogłoby wprowadzić więcej optymizmu i zaufania. Jeśli rynek będzie nadal żył problemami długu publicznego dolar będzie kierował się ku poziomowi 1,45 dol. za euro.

A skoro już o deficytach mowa – wczoraj prezydent Obama zachęcał do kolejnej transzy dziesiątek miliardów dolarów mających być wpompowanych w amerykańską gospodarkę. To jego plan na zmniejszenie bezrobocia: zwolnienie z podatków małych przedsiębiorstw, dopłaty dla seniorów i weteranów, wsparcie samorządów aby nie zwalniano nauczycieli czy strażaków, a także inwestycje infrastrukturalne w drogi czy kolej. A może jednak Warrenn Buffet miał rację kontrowersyjnie kupując niedawno jedną z sieci kolei?

Paweł Satalecki

Źródło: Finamo