W poniedziałek nie było na rynkach inwestorów z USA i Wielkiej Brytanii (święto za 1. stycznia), co nadal ograniczało aktywność graczy. Pierwszy dzień roku (nawet pierwsze dni) powinny pomagać bykom i tak też było tym razem.
Indeksy od początku sesji rosły, a po południu skala zwyżki wyraźnie wzrosła. Widać było, że wolne kapitały inwestowane są na początku roku, a oczekiwanie na podobny proces we wtorek w USA i Wielkiej Brytanii bardzo pomaga bykom. Nic dziwnego, że indeksy zakończyły dzień dwu-, trzyprocentowymi wzrostami. Nie przeszkadzało nawet to, że w Hiszpanii zweryfikowano deficyt budżetowy roku 2011 z 6 na 8 procent. Takie są prawa początku roku.
Opublikowanie korekty już publikowanych indeksów PMI nie miało wpływu na zachowanie graczy (mimo że komentarze mówią, iż tak było), bo były to dane bardzo zbliżone do raportu wstępnego i w dalszym ciągu recesyjne. Z pewnością za to nieco pomagało bykom to, że 1. stycznia opublikowany został w Chinach drugi (ten oficjalny) indeks PMI, co powinno dzisiaj pomóc bykom. Oczekiwano, że pozostania na poziomie 49 pkt., a tymczasem zaskoczył wszystkich ankietowanych analityków rosnąc do 50,3 pkt. (gospodarka się rozwija, ale wolno).
Na GPW też, podobnie jak na innych giełdach, rok rozpoczął się optymistycznie. Oczekiwanie na efekt stycznia wszędzie pomagało bykom. WIG20 wzrósł o około jeden procent, lekko się osunął i rynek wszedł marazm. W sytuacji, kiedy nie było inwestorów amerykańskich i angielskich taki spokój dziwić nie mógł. Jednak po południu, całkiem nagle, bez uzasadnienia (podobnie zresztą jak w Niemczech), indeksy ruszyły na północ.
Widać było, że byki chcą na małym obrocie podciągnąć mocniej cały rynek i nie napotykają na poważny opór. To jeszcze raz potwierdzało tezę o specjalnym zaniżaniu na GPW indeksów w końcu roku. Szczególnie mocno drożały akcje KGHM, której pomagały informacje na temat możliwego złagodzenia zasad naliczania podatku od kopalin. Minister skarbu Mikołaj Budzanowski powiedział, że oprócz ceny metali powinno się uwzględnić m.in. koszty wydobycia oraz efektywność produkcji związaną ze złożami.
Im bliżej było do końca sesji tym wyżej wędrowały indeksy. Widać było, że nasi gracze tez (tak jak przede wszystkim Niemcy) chcą wyprzedzić zwyżki, na które należało czekać już we wtorek w USA. Zakończyliśmy dzień wzrostem WIG20 o 2,31 proc, ale to nie znaczy, że teraz indeksy będą już tylko rosły. Czekanie na szczyt Sarkozy – Merkel i na sezon raportów kwartalnych amerykańskich spółek (w obu przypadkach 9.01) powinno bykom pomagać.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi