Bank Izraela podniósł stopy o 25 pkt. proc i jako pierwszy zareagował na oznaki ustępowania kryzysu. Tymczasem Węgry ścięły koszt pieniądza.
Mimo wzrostów indeksów na GPW, złoty zachował prawie czyste konto na koniec dnia. Pierwsza połowa poniedziałkowej sesji przyniosła osłabienie naszej waluty, podczas drugiej jednak – inwestorzy odrobili straty. W ogólnych rozrachunku – wyszło prawie bez zmian.
Naszej walucie pomogła decyzja Węgierskiego Banku Centralnego, który wczoraj obniżył stopy procentowe o 50 pkt. proc. do poziomu 8 proc. – najniższego poziomu od 17 miesięcy. To najprawdopodobniej nie koniec cięć – Węgry borykają się z poważnym kryzysem w gospodarce, tamtejszy rząd przy okazji podniósł od lipca stawkę VAT z 20 do 25 procent.
Skoro tam stopy będą spadać, a u nas RPP raczej nie obniży stóp po ostatnich całkiem pozytywnych danych, złoty staje się korzystniejszą inwestycją niż węgierski forint.
Co ciekawe – także wczoraj, Bank Izraela zdecydował się na podniesienie kosztu pieniądza o 25 pkt. proc. do poziomu 0,75 procent. To pierwszy bank, który po dobrych danych z europejskiej gospodarki w II kw. zdecydował się na taki krok. Inwestorzy przewidują, że podobnym torem pójdzie wkrótce Bank Australii.
Podnoszenie stóp to jednak raczej wyjątek potwierdzający regułę – w najbliższych kilku miesiącach kluczowe gospodarki będą raczej utrzymywać stymulujące niskie poziomy stóp procentowych.
Ogólnie – przełomu wczoraj na rynku walutowym nie było – i to na żadnej parze walutowej. Złoty był już notowany poniżej poziomu 4,1 za euro i 2,8 za dolara. Jeśli wzrosty na GPW potrwają także dziś myślę, że sierpniowy dołek w okolicach 4,07 jest do zdobycia. Jeśli nie, to w przeciągu tygodnia powinniśmy do niego dotrzeć.
Moc złotego leży także w rosnących indeksach w USA oraz – co nawet bardziej – cenach surowców. Za baryłkę ropy płacono wczoraj 74,61 dolarów. To wzmacnia presję na spadek dolara, a wszyscy wiemy co potrafią zrobić spekulanci z tym rynkiem jeśli poczują, że można dobrze zarobić.
Nasza waluta może zachowywać się dziś nerwowo – w końcu poniedziałek był piątym z rzędu dniem złotego. Wszystkie okoliczności wskazują jednak, że dołek będzie wkrótce osiągnięty. Patrząc na WIG20 pewnie i go nawet przebijemy.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo