PKO BP obniża oprocentowanie lokat

Nie mamy dobrych wieści dla zwolenników bezpiecznych produktów oszczędnościowych. Mimo iż oprocentowanie lokat spadło do najniższego poziomu w historii, to banki nadal tną odsetki na depozytach. Na taki krok zdecydował się właśnie największy bank w kraju – PKO BP.

fot. REUTERS/Kacper Pempel/File Photo

PKO Bank Polski poinformował swoich klientów o tym, że obniża oprocentowanie lokat terminowych na nowe środki. Stawki spadły o 0,1-0,4 pkt proc. do poziomu 1 proc. Obecnie na taki procent mogą liczyć osoby, które przyniosą do banku swoje oszczędności i zdeponują je na lokatach 1, 3, 6 i 12 miesięcy. Nieco wyższe oprocentowanie bank oferuje klientom, którzy korzystają z kanałów elektronicznych – serwisu bankowości internetowej iPKO i aplikacji mobilnej IKO. Tam oprocentowanie wspomnianych lokat wynosi 1,3 proc. Przed obniżką można było zarobić „nawet” 1,7 proc.

Nie tylko PKO BP zdecydował się na pogorszenie oferty depozytowej. Kilka dni temu oprocentowanie wybranych lokat obniżył także Idea Bank – jeden z banków, które oferują najwyższe stawki na depozytach. Z publikowanych na łamach Bankier.pl rankingów lokat terminowych wynika, że stawki cały czas topnieją, mimo że stopy procentowe banku centralnego stoją w miejscu od 2015 r.

Z opublikowanych przez Narodowy Bank Polski danych wynika z kolei, że w listopadzie 2019 r. (najnowsze dostępne dane) średnie oprocentowanie nowozakładanych lokat wynosiło 1,31 proc. Oznacza to, że jeśli założymy lokatę na rok w kwocie 10 000 zł, to po 12 miesiącach otrzymamy zaledwie 106 zł odsetek – już po odjęciu podatku Belki. Z danych NBP wynika, że na najwyższy zysk możemy liczyć, zakładając depozyt do 3 miesięcy lub powyżej 1 roku. Ale i w tym przypadku ten „najwyższy zysk” jest mizerny – wynosi średnio 1,6 proc.

To znacznie poniżej inflacji, która w grudniu wyniosła 3,4 proc. w ujęciu rocznym. Oznacza to, że deponując pieniądze na tego typu lokatach, realnie tracimy – depozyty nie chronią już bowiem przed inflacją. Tymczasem analitycy mBanku prognozują, że w pierwszych miesiącach 2020 r. inflacja może dobić nawet do 4,5 proc.

Tymczasem lokaty nadal należą do najchętniej wybieranych produktów oszczędnościowych. Ich zaletą jest bezpieczeństwo i gwarancja stałego zysku. Mimo niskich stóp procentowych, wciąż można jednak znaleźć „perełki” – lokaty dające 3 lub 4 proc. zysku. Niestety ich dostępność jest mocno limitowana. Z reguły oferowane są nowym klientom lub osobom, które przyniosą dodatkowe oszczędności. Alternatywą dla lokat mogą być konta oszczędnościowe, ale i w tym przypadku ich oprocentowanie nie zachęca do deponowania nadwyżek finansowych.

W dobie niskich stóp procentowych do bezpiecznego oszczędzania mogą zachęcać obligacje skarbowe. Obecnie na obligacjach 3-miesięcznych można zarobić 1,5 proc. w skali roku. Większy zysk proponowany jest na obligacjach dwuletnich – 2,1 proc. Obligacje 3-letnie są oprocentowane zmienną stawką. W pierwszym sześciomiesięcznym okresie proponowanie jest 2,2 proc., a w kolejnych okresach półrocznych stosowany jest mnożnik 1 x WIBOR 6M. Pozostałe typy obligacji indeksowane są już inflacją. Szczególnie popularne są czteroletnie, które pozwalają zarobić 2,4 proc. w pierwszym rocznym okresie odsetkowym, a w kolejnych rocznych okresach odsetkowych stosowana jest marża 1,25 proc. + inflacja, z wypłatą odsetek co roku.