PKO BP wpuścił w maliny

Produkt inwestycyjny Banku PKO BP oparty na cenie ropy naftowej może budzić wiele emocji. Zwłaszcza wśród klientów banku, którzy – skuszeni imponującym skokiem cen – dali się namówić na dalszy wzrost cen ropy. „Kup pan strukturę i licz na droższe paliwo” – mówiono. Tymczasem zdarzyło się coś, co zdarzyć się musiało.

Do końca marca 2012 roku klienci największego banku w Polsce mieli szansę zapisać się na trzymiesięczną lokatę z produktem strukturyzowanym w zestawie. 3 kwietnia ustalono wartość początkową ceny ropy Brent, która sięgnęła 124,86 USD (czyli idealnie z założeniami analizy produktu).

Już na tym etapie wartość początkowa na poziomie 125 USD budziła uśmiech na wielu twarzach. Jednak wraz z ogłoszeniem powyższej ceny PKO BP miał zakomunikować drugą istotną wartość – końcową barierę ceny. Zgodnie z założeniami mogła wahać się między 165 a 180 proc. ceny początkowej. Nic więcej dziwnego, że bank jako ostateczną barierę ceny wybrał pułap 180 proc., ustalając ją na 224,75 USD.

Co wydarzyło się w następnych miesiącach, najlepiej obrazuje poniższy wykres:

Źródło: Opracowanie własne, Kliknij, aby powiększyć

Po zakończeniu zapisów na „strukturę” wielu klientów PKO BP stało się inwestorami, kibicującymi dalszym wzrostom cen ropy na londyńskiej giełdzie. Nawet pomimo tego, że droższa ropa oznacza wyższe ceny na polskich stacjach dla każdego kierowcy. Aby w ciągu dwóch lat zdobyć ponadprzeciętną stopę zwrotu w wysokości 74,99 proc. (oferta PKO BP), ropa Brent musiałaby podrożeć do 218 USD za baryłkę.

Tymczasem klienci banku w pierwszych dwóch miesiącach trwania inwestycji, zamiast przybliżyć się do celu, zrobili kilkanaście milowych kroków do tyłu. Kupując strukturę na poziomie 125 USD za baryłkę, kupili ją dokładnie na górce.

„Jeszcze może być 218 USD”

Nie oznacza to jednak, że klienci PKO, którzy skusili się na drożejącą w I kwartale 2012 roku ropę naftową, muszą od razu spisywać inwestycję na straty. Do zakończenia inwestycji pozostało bowiem jeszcze dużo czasu i nie można odrzucać scenariusza, w którym ropa powróci powyżej pułapu 125 USD za baryłkę. Jednak na miejscu klientów PKO nie liczyłbym na oszałamiające zyski w wysokości 75 proc., jakimi mamił bank w trakcie zapisów. Bardzo możliwe, że dużym sukcesem będzie powrót cen ropy Brent w okolice wartości początkowej inwestycji.

W najbliższej przyszłości bardziej prawdopodobna jest za to sytuacja, w której ropa jeszcze potanieje. Pomijając krótkookresowe odbicie notowań ropy po tak silnej przecenie, słabnący popyt ze strony Amerykanów i recesja w strefie euro mogą doprowadzać do dalszego spadku cen ropy Brent. Pierwszym solidnym sygnałem do przełamania spadkowego trendu będzie oficjalne uruchomienie drukarek przez Rezerwę Federalną i Europejski Bank Centralny, czyli realizacja inflacyjnego scenariusza wyciągania gospodarek z kryzysowej recesji.

Dopóki to nie nastąpi, klientom PKO BP posiadającym strukturę „zwiększającą złoża zysków” należy się pocieszenie. Londyńska ropa ma jeszcze ponad 2 lata, by podrożeć powyżej 125 USD za baryłkę. Co więcej, wraz z umocnieniem się złotego względem dolara spadki cen surowca powinny niebawem pozytywnie zaskoczyć tankujących na polskich stacjach benzynowych. Może wiele się nie zyska, ale chociaż oszczędzi portfel od bolesnego drenażu.

Krzysztof Gołdy
k.goldy@bankier.pl

Źródło: PR News