Po co nam tańsze kredyty?

Ekonomiści i uczestnicy rynków finansowych są pewni: Rada Polityki Pieniężnej obniży stawkę referencyjną NBP z 4,00% do 3,75%. Wątpliwe jest tylko to, czy niższe stopy komukolwiek pomogą i czy Rada w ogóle zastanawia się nad sensem swoich decyzji.

Paniczne cięcia stóp procentowych rozpoczęły się w listopadzie. Od tego czasu RPP dokonała trzech obniżek, po 25 punktów bazowych każda. Na odwrócenie kierunku polityki pieniężnej pozwoliła Radzie malejąca inflacja: jeszcze w lipcu wzrost cen sięgał 3,8% rocznie, by w grudniu zmaleć do 2,4%. Po raz pierwszy od sierpnia 2010 roku inflacja CPI zmieściła się w oficjalnym celu 2,5%.

Stopy procentowe NBP a inflacja CPI Źródło: Bankier.pl

W najbliższych miesiącach inflacja nadal będzie spadać – może nawet poniżej 2%. Malejąca presja inflacyjna wsparta coraz słabszą kondycją gospodarki sprawia, że nasilają się naciski na Radę, aby ta „coś zrobiła”. Tym „czymś” są oczywiście obniżki stóp procentowych, które zgodnie z mocno wątpliwą – lecz szeroko rozpowszechnioną – teorią powinny „pomóc gospodarce”.

Tańszy kredyt nie pomoże gospodarce

Tyle że nie ma żadnych racjonalnych przesłanek, aby twierdzić, iż w obecnej sytuacji cięcie stóp w jakikolwiek sposób podkręciłoby koniunkturę. Czy nadmiernie zadłużeni konsumenci przerażeni widmem rosnącego bezrobocia nagle pobiegną po pożyczki gotówkowe? Czy pozbawione zamówień przedsiębiorstwa mające nadmiar mocy produkcyjnych rzucą się na kredyty inwestycyjne? Nie sądzę.

Jednakże manipulowanie stopami procentowymi nie jest obojętne dla gospodarki. Poprzez ustalanie ceny pieniądza Rada rozdziela zyski i straty pomiędzy oszczędzających i dłużników. Niższe stopy służą tym drugim, a szkodzą pierwszym. Tnąc stopy, władze monetarne redukują obciążenia dłużnikom: przede wszystkim Skarbowi Państwa (zadłużonemu na 900 mld złotych) oraz grupie zamożniejszych Polaków, których stać było na kredyt mieszkaniowy.

Tracą za to posiadacze oszczędności ulokowanych na zmienny procent – przede wszystkim klienci banków, którzy będą otrzymywać coraz niższe odsetki. Po uwzględnieniu tzw. podatku Belki poniosą oni realne straty – otrzymane odsetki nie zrekompensują przyszłej inflacji. Ale któż by tam przejmował się losem ciułaczy, gdy trzeba „ratować gospodarkę”?

Długofalowy efekt (zbyt?) niskich stóp procentowych będzie niekorzystny. Tylko że objawi się ze sporym opóźnieniem i trudno będzie go powiązać z decyzjami o stopach procentowych sprzed kilku lat. Prowadzona od lat polityka zniechęcania do oszczędności zemści się poprzez niższe inwestycje stanowiące główny motor długofalowego rozwoju gospodarczego. Ale w końcu przykład idzie z góry, dla której „tu i teraz” jest ważniejsze od nieprzewidywalnej i abstrakcyjnej przyszłości.

Krzysztof Kolany
Główny analityk Bankier.pl