Notowania AD Drągowski na razie zostały zawieszone na miesiąc, do czasu wyjaśnienia całej sprawy. Powód? Wystarczyły trzy sesje z rzędu, by cena akcji AD Drągowski poszybowa w górę o ponad 250 proc., a w niespełna dwa tygodnie notowania wzrosły blisko 1000 proc.!
Tymczasem na rynku nie pojawiły się żadne informacje, które uzasadniałyby takie zachowanie notowań. Jak podkreśla Komisja Nadzoru Finansowego, wzrosty kursów podczas poszczególnych sesji znacznie przekraczały dopuszczalny na jedną sesję poziom widełek. – Ani spółka, ani żaden inny podmiot nie publikowały w ostatnim okresie informacji uzasadniających takie zachowanie kursu akcji AD Drągowski – podkreśla KNF.
Potwierdzają to analitycy: – Zachowanie notowań spółki rzeczywiście jest niezrozumiałe – przyznaje Wojciech Maryański z Beskidzkiego Domu Maklerskiego. Jego zdaniem tak wysokie wzrosty kursu akcji mogły wynikać z próby manipulacji. Dlatego decyzja GPW o zawieszeniu notowań była dobra, bo chroni drobnych inwestorów, którzy mogliby ponieść duże straty.
– Spekulanci w okresie kryzysu wykorzystują często małą płynność rynku, co powoduje, że kursy akcji szybko idą w górę – podkreśla Wojciech Maryański. A tak jest z z tą firmą. W wolnym obrocie znajduje się jedynie 0,02 proc. jej walorów. Reszta jest w posiadaniu trzech członków rodziny Drągowskich. Tak przynajmniej było jeszcze 16 lutego, co wynika z rapotru spółki potwierdzonego przez KNF. Zdaniem analityków okres giełdowej bessy i małego zainteresowania inwestowaniem na giełdzie wśród drobnych inwestorów, pozwala dość łatwo manipulować kursem akcji. Dzieje się tak dlatego, że do zawyżenia kursu akcji wystarczą niewielkie pieniądze, które w normalnej sytuacji nie spowodowałyby żadnego zamieszania.
W ostatnich miesiącach na warszawskiej giełdzie najgłośniej było o tzw. „fixingu cudów”, do którego doszło pod koniec sesji 12 listopada. Przed końcem notowań indeks WIG20 tracił aż 9 proc., by w ciągu zaledwie 10 min. odzyskać 5 pkt. proc. Takie zachowanie indeksu to zasługa jednego dużego inwestora zagranicznego, który tuż przed końcem sesji złożył potężne zlecenia zakupu akcji, m.in. PKN Orlen, na kwotę 100 mln zł. Na „fixingu cudów” stracili przede wszystkim drobni inwestorzy, którzy grali na rynku kontraktów terminowych na WIG20. Sprawą zainteresowała się Komisja Nadzoru Finansowego, a także prokuratura, które badają sprawę pod kątem ewentualnej manipulacji.
Spekulacje, to nie autorski pomysł polskich inwestorów. W październiku ubiegłego roku głośno było o giełdzie we Frankfurcie na której w ciągu dwóch sesji akcje Volkswagena wyskoczyły z ok. 200 do ponad 1000 euro, czyniąc go najdroższą spółką świata. Stało się tak po oświadczeniu Porsche że zamierza przejąc kontrolę nad ponad 70 proc. akcji koncernu. Ale euforia nie trwała długo, kurs spadł równie szybko ja wzrósł, pozostawiając inwestorów z pustymi kieszeniami, a Porsche z dolepioną łatą manipulanta.
Łukasz Pałka, Beata Tomaszkiewicz
współpraca. MO
Dziwne wzrosty na giełdach
PC Guard
To jeden z najgłośniejszych przypadków manipulacji na warszawskiej giełdzie. W 2005 roku na parkiecie pojawiła się mało znana spółka komputerowa PC Guard. Wyemitowała akcje za zaledwie 3 mln zł. Dzięki małej płynności kurs już w ciągu pierwszego dnia debiutu poszybował w górę o ponad 100 proc. Sprawą zajęła się prokuratura.
Wedel
Sprawa z 1997 roku to książkowy przykład wykorzystywania informacji poufnych, zanim pozna je cały rynek, czyli tzw. „insider trading”. W listopadzie 1997 roku PepsiCo poinformował, że skupi akcje Wedla po bardzo atrakcyjnej cenie 200 zł. Zanim ogłosił wezwanie, jeden inwestor zaczął skupować akcje, co wywindowało je o kilkadziesiąt procent.