Polacy pożyczają zanim banki ograniczą kredyty walutowe

Nadzór bankowy chce ograniczyć udzielanie kredytów walutowych, ponieważ twierdzi, że z kredytami walutowymi wiąże się zbyt duże ryzyko kursowe. Dlatego od lipca osoby, które wybiorą kredyt mieszkaniowy we frankach mogą go otrzymać o kilkanaście procent niższy. Niższa w stosunku do zdolności kredytowej rata ma zagwarantować że klientowi nie zabraknie pieniędzy, nawet jeżeli kurs złotego znacznie spadnie.

„Gazeta” pisze, że dlatego też wielu kredytobiorców chce zdążyć z podpisaniem umowy kredytowej przed wprowadzeniem ograniczeń. – Drugi kwartał może być na rynku kredytów hipotecznych rekordowy – uważa Andrzej Powierża, analityk BDM PKO BP. Gorączka w bankach już się zaczęła, co widać po puchnących portfelach banków, które specjalizują się w udzielaniu kredytów frankowych.

Jednocześnie w Komisji Nadzoru bankowego trwają prace nad dalszymi ograniczeniami dla kredytów walutowych, które miałyby wejść w życie na początku przyszłego roku. Nadzór chce, by banki udzielały kredytów w walutach osobom, które mogą się wykazać przynajmniej 30 proc. wkładem własnym.

Jak podaje dziennik, banki mogłyby oferować kredyty walutowe np. na 100 proc. wartości nieruchomości, ale musiałyby wtedy tworzyć wyższe niż dziś rezerwy. A to wymusiłoby podniesienie cen kredytów frankowych.

Według portalu Money.pl po wejściu w życie nowych przepisów dostęp do kredytu mieszkaniowego straci nawet 50-70 tys. rodzin rocznie. Jest to około jednej piątej wszystkich kredytobiorców. Utrudnienie dostępu do tańszych kredytów frankowych natychmiast odbije się na mniejszej liczbie kupowanych mieszkań i może zahamować rozwój całej branży budowlanej.