Polbank na szczycie – pierwszy w Polsce bank na wysokości 2499 m n.p.m.

Trwająca w mediach kampania jest kolejnym etapem działań promocyjnych banku, których celem jest utrwalenie wśród klientów świadomości, że Konto Samooszczędzające w Polbanku jest najwyżej oprocentowanym kontem w Polsce i to nie w promocji, tylko na co dzień. – Podstawą całej kampanii oraz jej głównym przekazem jest hasło – gwarantujemy, że w Polsce wyżej się już nie da, które w reklamie wygłaszane jest na Rysach, czyli najwyższym szczycie w Polsce – mówi Paweł Maliszewski, dyrektor marketingu w Polbanku. – Uznaliśmy, że zestawienie najwyższego w Polsce szczytu i najwyższego oprocentowania konta w przejrzysty i co ważne zrozumiały sposób zobrazuje przewagę naszego konta nad kontami konkurencyjnych banków i ułatwi wybór tym, którzy w dalszym ciągu zastanawiają się, którą z ofert mają wybrać – dodaje.

Emitowane w ramach wrześniowej kampanii spoty reklamowe, podobnie jak poprzednie, zostały opatrzone znakiem gwarancji najwyższego oprocentowania. Oznacza to, że Polbank zwróci klientom różnicę w oprocentowaniu jeśli inny bank, w ramach standardowej oferty, zaproponuje więcej niż 5 proc. na Koncie Samooszczędzającym Polbanku.

Wysokogórską reklamę Polbanku będzie można oglądać na antenie TVP1, TVP2, Polsatu oraz TVN do 16 września. Najnowszy spot, podobnie jak wszystkie dotychczasowe kampanie reklamowe i akcje marketingowe Polbanku, został utrzymany w konwencji czarno – białej. Reżyserem reklamy kolejny już raz był Piotr Mikucki. Za zakup mediów odpowiedzialna jest Macroscope OMD.

Uwaga! Bankowość na wysokości!

W Polsce już wyżej się nie da. 5% na koncie i 2499 metrów nad poziomem morza. Polbank na Rysach – czyli jak doszło do zrealizowania najciekawszej w ostatnich miesiącach reklamy produktu bankowego.

Jak w najbardziej jasny i przejrzysty, a przy tym spektakularny sposób przekazać, że coś – tak, jak nasze oprocentowanie – jest najwyższe w Polsce? – Rozwiązanie narzuca się samo: Tatry. A ściślej Rysy – najwyżej położony punkt w naszym kraju (2499 m npm.) – to doskonała ilustracja czegoś, co pod względem wysokości jest w Polsce bezkonkurencyjne.

Tylko co może robić bank na Rysach? Odpowiedzi na to pytanie udzielaliśmy sobie w dniach 11-15 sierpnia bieżącego roku. Prawidłowa odpowiedź brzmi: skoro w Polsce nie da się wejść wyżej, niż na dwa i pół tysiąca metrów (bez jednego metra), to Rysy są idealnym miejscem, by zakomunikować, ile wynosi najwyższe oprocentowanie konta w Polsce. Po prostu.

Zrobienie dobrej reklamy nie jest proste. Nakręcenie jej w górach – to jeszcze trudniejsze zadanie. Ale teraz wiemy dokładnie, że sfilmowanie wejścia na najwyższy szczyt w Polsce jest trudniejsze, niż można by się spodziewać.

Po mozolnym podejściu do usytuowanego u stóp Rysów po ich południowej stronie Schroniska pod Wagą (zwanego po słowacku Chatą pod Rysami) spędziliśmy dwa dni w ulewnym deszczu, czekając na poprawę pogody. Kiedy już zaczynaliśmy tracić nadzieję, że uda nam się cokolwiek nakręcić, przyszedł komunikat z Zakopanego, że pogoda poprawia się.

Popędziliśmy zatem z powrotem na Podhale i trzeciego dnia wyprawy wyruszyliśmy znad Morskiego Oka, by zdobyć Rysy od polskiej strony. Meteorolodzy tym razem mieli rację i krótko po siódmej rano chmury rozwiały się, po czym polską część Tatr Wysokich zalało piękne słońce. Korzystając z wymarzonych warunków pogodowych kręciliśmy przez cały dzień, aż do zmierzchu.

Ostatni dzień zdjęć rozpoczęło ponowne podejście na Rysy od słowackiej strony, ponieważ droga na szczyt od północnej, polskiej strony jest dużo trudniejsza technicznie. Wniesienie na samą górę kilkuset kilogramów niezbędnego sprzętu byłoby od strony Morskiego Oka dużo bardziej skomplikowane i niebezpieczne.

Na szczycie Rysów stanowiliśmy sporą atrakcję – niecodziennie widuje się tam ekipy filmowe. Poza dziesiątkami turystów, którzy korzystając z doskonałej pogody i święta 15 sierpnia tłumnie wspięli się na szczyt, zainteresował się nami również pewien pilot szybowca (którego korzystając z okazji chcielibyśmy serdecznie pozdrowić). W czasie przygotowań do kolejnego ujęcia z niesamowitym szumem przeleciał zaledwie kilka metrów nad naszymi głowami, wzbudzając niemała sensację. Po kilku godzinach, spędzonych w pełnym, letnim słońcu na wierzchołku wróciliśmy do Warszawy z bagażem doskonałych ujęć i nadzieją, że to nie jest jeszcze ostatnie słowo Polbanku na najwyższym polskim szczycie.

Więcej informacji z wyprawy http://www.polbank.pl/p4_2_1.html.