Nie widzę obecnie warunków do tworzenia podwalin pod długoterminowy wzrost Polski, który zapewniają przede wszystkim inwestycje – stwierdza Tomasz Starus, dyrektor Biura Oceny Ryzyka i Główny Analityk Euler Hermes w Polsce.
Skąd się ona bierze? Nigdy nie wyszliśmy do końca z kryzysu – było odbicie w dołku, ale obecnie sytuacja znów będzie się pogarszać, gdyż problem pozostał nierozwiązany… Przeniósł się nawet poziom wyżej – wcześniej to państwa dokapitalizowywały i ratowały banki, teraz same potrzebują takiej pomocy… wcześniej Europa „zaraziła” się problemami instytucji finansowych od Stanów Zjednoczonych, teraz to USA ciążą europejskie problemy…
W najbliższym okresie w Polsce spodziewać się można…
Końcówka roku, obecny kwartał będą dobre. – Zresztą jak zawsze, dlatego trzeba mieć do tego dystans przy szacowaniu perspektyw na przyszły rok. W tej sytuacji prognozować można wzrost w I kwartale 2012 roku na poziomie 3-3,5% PKB, natomiast późniejsze szacunki zagrożone są zbyt dużą zmiennością, zwłaszcza ze strony rynków zagranicznych – mówi Tomasz Starus, Dyrektor Biura Oceny Ryzyka i Główny Analityk Euler Hermes w Polsce.
Słaby złoty – sprzyja eksportowi, ale podnosi koszty
Analityk Euler Hermes zwraca uwagę, że firmy są beneficjentami wysokiego kursu Euro, wspomagającego eksport, ale jednocześnie winduje to ceny paliw (wyższe nawet 2-3 lata temu ceny paliw na światowych rynkach były mniej odczuwalne w Polsce dzięki silnemu złotemu). Słabnie jednocześnie rynek wewnętrzny, mimo porównań do krajów zachodnioeuropejskich, gdzie popyt ten spadł bardziej (a może – wcześniej). Koszty podniosą też zapowiadane zmiany fiskalne – większe będzie obciążenie z tytułu składki rentowej, ale i wspomnianej już ropy naftowej…
Metoda radzenia sobie z kryzysem z poprzedniej fali nie powtórzy się (przenoszenie produkcji/zamówień do Polski)
Poprzednią falę kryzysu polska gospodarka przetrzymała m.in. także dzięki przenoszeniu na większą skalę działalności (bezpośrednio lub w formie zamówień) do polskich fabryk. Nie spodziewam się takiej fali obecnie – jest teraz mniej sprzyjająca społecznie atmosfera (zawsze wiązało to się z krytyką, ale obecnie mamy do czynienia ponadto z ruchami zagniewanych i akcjami „occupy”). Co więcej – przemysł nie jest obecnie gotowy do ponoszenia większych wydatków inwestycyjnych związanych z przeniesieniem produkcji do Polski, a rozwiązania nisko kosztowe (zlecenie produkcji polskiemu dostawcy lub ściślejsza współpraca – joint venture, przejęcie itp.) zostały już dotychczas wykorzystane. Widać też, iż niższe koszty w naszym kraju (a w ślad za tym i konkurencyjna cena produktu) nie wygenerują same w sobie popytu np. na meble czy sprzęt RTV i AGD (a obecna produkcja jest generalnie niższa od zakładanej – wolniejszy jest też więc zwrot z tych inwestycji).
Kiedy wrócą inwestycje?
Gdy sytuacja uspokoi się, do konsumentów zaczną docierać pozytywne informacje ze strony rynku, ale i państw (akcyza, podatki itp. będą raczej maleć, niż rosnąć) w efekcie zwiększać zaczną oni swoje wydatki – z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc…
– Firmy produkujące artykuły codziennego użytku (tzw. FMCG) oraz inne dobra konsumpcyjne dojdą do granicy swoich zdolności produkcyjnych – chwilę przed tym zaczną inwestować. Zlecenia na te inwestycje otrzymają firmy je realizujące, i w ten sposób inwestycje zataczając coraz szerszy krąg na trwałe pobudzą gospodarki – uważa Tomasz Starus z Euler Hermes.
Źródło: Euler Hermes