Polski rynek funduszy inwestycyjnych w 2006 r.

Krajowe aktywa TFI sięgnęły poziomu 100 mld PLN (na koniec grudnia 2005 r. wynosiły 61,41 mld PLN). Na początku roku nikt nie przewidywał tak dobrego wyniku. W roku 2005 wartość aktywów wzrosła o 63,54 proc. Licząc od listopada 2006, dla okresu 12 miesięcy wzrost wyniósł 67,2 proc. Na chwilę obecną nie ma jeszcze oficjalnych danych z IZFiA za grudzień, lecz nie ma tu większego znaczenia, czy wynik okaże się o kilka procent większy lub mniejszy. Ważniejsze jest utrzymanie tak dużej dynamiki wzrostu w minionym roku, co świadczy o tym, jak wielu Polaków przekonuje się do tej formy oszczędzania.

Przy sprzyjającej koniunkturze na GPW coraz więcej i śmielej inwestujemy w fundusze akcyjne. Prawie trzyletni, nieustający wzrost indeksów giełdowych spowodował, że funduszami interesują się dosłownie wszyscy. Podawane przez TFI stopy zwrotu na poziomie 50–60 proc. w funduszach akcyjnych wzbudzają emocje. Ale hitem tego roku okazały się tzw. Fundusze Małych Spółek, a zwłaszcza DWS Małych Spółek, którego stopa zwrotu przekroczyła w połowie grudnia nawet 100 proc.!

Jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać nowe fundusze małych i średnich spółek, starając się przyciągnąć do siebie inwestorów. Sporym zainteresowaniem cieszyły się również różnego rodzaju fundusze zagraniczne oferujące dostęp do tzw. Emerging Markets (rynków wschodzących). Interesujące, że polskich inwestorów nie przestraszyła nawet majowa korekta. Inna rzecz, że choć była stosunkowo głęboka, to dość krótka. Indeksy po miesiącu odbiły w górę i, nie licząc grupy inwestorów, którzy zdecydowali się na zakup funduszy w momencie tzw. „majowej górki”, to nikt na tej operacji nie stracił – a w odniesieniu do ostatnich rekordów na GPW, to nawet i ci najbardziej pechowi inwestorzy wyszli „na swoje”.

To wszystko powoduje, że atmosfera wokół funduszy w Polsce jest bardzo dobra. A to, co się dzieje wokół funduszy małych i średnich spółek, powoli przekracza już granice zdrowego rozsądku. Pamiętajmy, że małe i średnie spółki to aktywa o bardzo niskiej płynności. Jeśli dojdzie do silniejszych spadków, szanse na szybkie wycofanie swojego zarobionego kapitału są niewielkie. Fundusze wypłacą nam pieniądze, jeśli same będą mogły odsprzedać swoje aktywa. Jak na razie ryzykiem spadków nikt się nie przejmuje. Polacy zaczynają traktować fundusze i GPW jako pewne źródło zysków i co najbardziej groźne – jako źródło stabilne. Niestety, historia rynków finansowych dowodzi czegoś odwrotnego. Każdy długotrwały wzrost kończy się korektą. Z wielu źródeł docierają opinie i sygnały, że aktualnie polski rynek kapitałowy jest przewartościowany, i że na polskim rynku papierów wartościowych nie ma już tanich spółek. Sygnały płynące zza oceanu też nie napawają optymizmem. Amerykańska gospodarka zwalnia. Czy Chiny i Indie poprzez swój wysoki wzrost gospodarczy zrekompensują amerykańskie spowolnienie? Jeśli tak, to będzie to pierwszy taki przypadek w najnowszej historii gospodarczej świata…

Umacniająca się złotówka wzbudza zaufanie inwestorów zagranicznych. Wciąż mamy trend wzrostowy. Owszem, przed końcem roku nastąpiły pewne spadki, jednak na razie sytuacja nie wygląda zbyt groźnie. Wszystko wskazuje na to, że jest to raczej krótkoterminowa korekta niż początek trendu spadkowego. Jednak elementarna analiza techniczna wskazuje, że możemy aktualnie mieć do czynienia z ostatnią falą wzrostu Elliota. Należy zwrócić uwagę zwłaszcza na obrót – jeśli najbliższe wzrosty będą się odbywały przy niewielkim obrocie natomiast spadki przy znacznie wyższych obrotach – powinno to być dla nas sygnałem ostrzegawczym. Jedno jest pewne – jeśli indeksy odrywają się zbyt mocno i długo od „fundamentów”, to zawsze kończy się to większą lub mniejszą korektą.

W świetle tych uwag przyszłość polskiego rynku funduszy inwestycyjnych rysuje się niejasno. Niewątpliwie zadecyduje tu początek roku i dalsze umacnianie się lub osłabienie złotówki. Pewnym pocieszeniem jest fakt, że przez cały 2006 r. pojawiło się sporo różnych subfunduszy, będących, inaczej mówiąc, funduszami funduszy i gdzie z założenia dochodzi do pewnej dywersyfikacji portfela inwestycyjnego, również w oparciu o rynki zagraniczne.

Pamiętajmy jednak, że jeśli indeksy pną się na „północ”, to rosną wszystkie fundusze. Jeśli indeksy lecą „na łeb na szyję”, to nie uratują nas żadne fundusze – ani zrównoważone, ani stabilnego wzrostu. Wtedy możemy jedynie dokonać konwersji środków na fundusze pieniężne, aby przeczekać „zły czas” i śmiało wrócić z powrotem do funduszy akcyjnych, kiedy ryzyko dalszych spadków zostanie wyhamowane. Rośnie poziom wiedzy ekonomicznej wśród polskich inwestorów i już w trakcie majowej korekty wielu zachowało zimną krew. Dlatego pamiętajmy o zdrowym rozsądku i elementarnej zasadzie: chronić to, co już zarobiliśmy.