Polski social lending wchodzi na nowy poziom

Polskie banki zamroziły akcję kredytową. To wniosek, jaki można wysnuć po analizie różnych danych sondażowych. Firmy skarżą się, że banki odrzucają zdecydowaną większość ich wniosków. Znacząco trudniej otrzymać też kredyt hipoteczny. Powoli zaczyna się sprawdzać ponura wizja nakreślona jakiś czas temu przez prezesa Pekao SA i PKO BP.

Banki oczywiście się wyżywią, ale dla niektórych przedsiębiorców to będą bardzo ciężkie czasy. Dobrze, że NBP nie ogląda się w wielu sprawach na KNF czy rząd i próbuje pomóc doraźnie, ale sytuacja raczej będzie się pogarszać, a nie polepszać. Zaufania na rynku międzybankowym jak nie było, tak nie ma, a długoterminowa płynność to obecnie marzenie ściętej głowy. Niestety jak się okazuje winne są w powszechnej opinii same banki, bo nie chcą ryzykować depozytów swoich klientów, względnie swoich kapitałów. No cóż. Do dobrego łatwo się przyzwyczaić.

Przy okazji obecnego kryzysu coraz więcej osób zastanawia się głośno, czy dobrym posunięciem było przesunięcie w dobie globalnego kryzysu nadzoru bankowego pod skrzydła KNF. Owszem – superregulator z punktu widzenia klienta działa znacznie lepiej. Pytanie jednak czy Komisja będzie taka proaktywna, w pomocy sektorowi bankowemu, tak jak jest obecnie skora do wdrażania kolejnych regulacji? O ile słychać ze strony KNF kolejne połajanki w stronę banków (dodajmy, że słuszne!), to jednak trudno doszukać się w ostatnich propozycjach sposobów na przezwyciężenie kryzysu. A właśnie czegoś takiego naszym zdaniem oczekiwałyby od KNF banki. Paradoksalnie zatem, najwięcej pochwał kierowanych jest w stronę NBP i prezesa, który przecież był do niedawna obiektem takiej krytyki. Kryzys jak widać zmienia niektóre rzeczy w sposób diametralny.

Czy podobnie będzie z ideą social lending? Czy kryzys i niechęć banków do pożyczania pieniędzy spopularyzują ten biznes? To ciekawe pytanie. Osobiście jesteśmy sceptyczni, ale patrząc na platformę Kokos.pl widać, że ten pomysł na biznes ma szansę nad Wisłą. Dowodem na to może być też pojawienie się czwartego konkurenta, rodem z Niemiec, czyli Smava.pl.

Kokos.pl, czyli dzieło firmy Blue Media wystartował rok temu, w tym samym czasie, gdy Monetto.pl razem z Finansowo.pl biło się o palmę pierwszeństwa. Po roku działalności można stwierdzić, że to właśnie Kokos jest liderem tego rynku. W przypadku Monetto skończyło się jedynie na wielu zapowiedziach. W tym momencie spółka szuka nowego pomysłu, następują też w niej zmiany kadrowe. Czy uda się jeszcze odzyskać zaufanie internautów? Trudno powiedzieć. Zwłaszcza, że w wielu przypadkach nie można powiedzieć, że jest to biznes, na którym można zbić przysłowiowe kokosy. Weźmy Finansowo.pl, które udzieliło jak twierdzi niespełna 5 milionów kredytów. Przychody są zatem mniej niż marne – no chyba, że udało się pozyskać trochę klientów dla mBanku. Podobnie jest w przypadku również innych projektów. W Kokos.pl udało się pośredniczyć w udzieleniu pożyczek na podobną kwotę. Do tego dochodzą inne opłaty – mimo wszystko jeśli się policzy, to widać, że trzeba grubych setek milionów, żeby tu można było zacząć porządnie zarabiać, czy pokryć stałe koszty. Czy w przyszłości istotnie przez takie platformy będzie przepływać więcej pieniędzy?

Trudno odpowiedzieć obecnie na takie pytana. Naszym zdaniem lista przeszkód, które czyhają jest ogromna. Kokos.pl nic sobie z tego jednak nie robi i na przekór wszystkiemu, chce udowodnić, że social lending to również dobra propozycja dla firm. W tym celu już niedługo ruszy aukcja na 1 milion złotych na 1 urodziny serwisu. Tym samym jest to pierwszy oficjalny eksperyment, który ma za zadanie zbadać potencjał rynku i zaufanie internautów do udzielania pożyczek dla firm. Aukcja wygląda na pierwszy rzut oka atrakcyjnie, a z całą pewnością jest medialna – 1 milion, na 1 miesiąc i 1 procent, dająca 12 proc. zwrot z inwestycji w skali roku. Aukcja zaciągana jest przez firmę a nie osobę fizyczną. To innowacja, która może otworzyć nowe perspektywy dla tego rynku – bo to firmy będą mieć obecnie problemy w bankach z pozyskiwaniem środków na działalności. 

Zanim przekonamy się o tym, czy nowy pomysł wypali, warto zauważyć duże zmiany jakie zaszły w Kokos.pl. Przez rok zarejestrowało się tam blisko 40 tysięcy użytkowników. Wprowadzono nowe narzędzia weryfikujące (coraz droższe w praktyce), rozbudowano również statystyki, które mają ułatwić podejmowanie decyzji. Na najbliższe miesiące plany są równie ambitne. Można się spodziewać, że milion pożyczki zwiększy dystans pomiędzy Kokosem a konkurentami – bo zapewne będzie się to wliczało do statystyk. Można jednak stwierdzić, że produkt firmy Blue Media radzi sobie jak na razie najlepiej na tym rynku.

A co można powiedzieć o social lendingu w Polsce? Po pierwsze konkurencja ze strony banków. 10 procent na lokacie to jednak coś bardziej realnego, niż podobna oferta na platformie pożyczkowej. Internauci nie są w ciemię bici i ofertę Pocztowego czy Meritum Banku z całą pewnością już znają. Bank odda, obca osoba niekoniecznie. A że są problemy z odzyskaniem pieniędzy, świadczą liczne posty na różnych forach. Niestety platformy nie pomagają zbytnio w odzyskiwaniu pieniędzy inwestorów. Utrata nawet jednej raty sprawia, że cały biznes staje się zbyt ryzykowny – to już lepiej iść na giełdę z tą kasą. Zobaczymy jak platformy poradzą sobie z pomocą przy rozliczaniu podatków – to może być bardzo ciekawe. Różnego rodzaju opłaty i wymóg płacenia podatku, bardzo często sprawiają, że cały biznes nie jest zbyt opłacalny. Pamiętajmy również, że spada maksymalne oprocentowanie – już niedługo może ono wynosić poniżej 20 procent. Co wtedy? Osobne pytanie jest, jak kryzys wpłynie na działanie takich platform. Warto wspomnieć, że Zopa.com wycofuje się z USA, a inne platformy działające na tym rynku mają ostatnio problemy z urzędami – część z nich zawiesza pożyczanie nowych środków, ot chociażby Prosper.com: http://www.prosper.com/help/topics/lender-quiet_period.aspx

Jednym słowem łatwo nie jest, aczkolwiek należą się brawa dla Kokosa, że wziął na siebie ciężar edukacji całego rynku. Inne platformy jakoś pochowały się po kątach i dotyczy to nawet Smava.pl, która przecież powinna być wyjątkowo aktywna na tym polu. Pożyczki firmowe mogłyby rozruszać ten rynek, ale trzeba zauważyć, że oprocentowanie powyżej 10 procent, to już gratka nawet dla banków. Jeśli firma nie dostanie kredytu w banku, to oznaczałoby, że internet przyciąga podmioty o gorszej reputacji. A to prosta droga do spadku popularności takich serwisów. Chociaż efekt marketingowy dla niektórych firm – całkiem ciekawy. Konkurencją wciąż pozostają obecnie lokaty bankowe. Jednym słowem naszym zdaniem social lending to wciąż nisza i nowinka finansowa, a nie duży biznes. Jednak jeśli założyć, że w danym kraju mogą funkcjonować co najwyżej dwie, a w praktyce jedna największa platforma social-lending, to my stawialibyśmy obecnie na Kokosa. Aczkolwiek dużo na to pieniędzy raczej nie postawilibyśmy – chociaż nasze pożyczki są spłacane regularnie i dostajemy za nie więcej niż na lokacie. Jednak świadomość możliwej straty, zniechęca nas do inwestowania większych kwot.
Źródło: PR News