W 2002 r. europejskie banki miały ok. 24 proc. przychodów i 9 proc. zysków z obsługi płatności (są to najnowsze dostępne dane). W tym czasie banki w Polsce wykazały znaczącą stratę na takiej działalności. Według McKinseya problemem naszych banków była powszechność obrotu gotówkowego.
Z opublikowanej wczoraj analizy wynika, że statystyczne gospodarstwo domowe w Polsce dokonuje w ciągu roku 1760 transakcji „detalicznych”. Jest to mniej niż w Stanach Zjednoczonych (2900) czy Hiszpanii (1970), ale znacznie więcej niż np. w Szwecji (990) czy Francji lub Belgii (1100). Problem polega na tym, że Polacy są wyjątkowo przywiązani do gotówki. Wykorzystują ją bowiem w 98 proc. transakcji.
Duże znaczenie gotówki ma wpływ na wyniki banków – dowodzą analitycy McKinseya. Jest tak ponieważ instytucje finansowe muszą ponosić wysokie koszty związane z obsługą gotówkową, a jednocześnie mają mniejsze niż w innych krajach przychody. Klienci rzadziej korzystają z ich usług. Analitycy McKinseya uważają, że sposobem na rozwiązanie tego problemu mogłoby być promowanie przez bankowców instrumentów płatniczych będących substytutem gotówki.
Na raport McKinseya powoływał się w ubiegłym tygodniu Andrzej Wolski, dyrektor Związku Banków Polskich. Wykorzystywał to jako argument przeciwko pojawiającym się ostatnio twierdzeniom, że prowizje w krajowych bankach są zbyt wysokie.