Ponowne rozczarowania

Podczas pierwszego dnia szczytu przywódców państw Unii Europejskiej uczestnicy wypracowali nowe porozumienie fiskalne zakładające większą dyscyplinę finansową, jednak nie udało się uzyskać pełnej aprobaty dla umieszczenia nowych zasad w traktacie.

Oznacza to, że końcowe uzgodnienia będą obejmowały 17 państw strefy euro oraz pozostałe państwa, które będą chciały do umowy odłączyć. Przeciwnikiem zmian w traktacie jest premier Wielkiej Brytanii David Cameron, który domagał się dodatkowych ustępstw dla państw spoza strefy euro, a na które Francja i Niemcy nie chciały się zgodzić. Sprzeciw Wielkiej Brytanii nie jest dużą przeszkodą, gdyż wcześniej wielokrotnie podkreślano, że celem było stworzenie paktu fiskalnego dla 17-tki, jeśli nie uda się pozyskać zgodny wszystkich 27 krajów, a według słów prezydenta UE Hermana van Rompuya porozumienie (niezależne od zmiany traktatu unijnego) podpiszą 23 państwa. Uzgodniono, że sankcje za nieprzestrzeganie limitów budżetowych będą nakładane automatycznie, chyba że ¾ państw będzie głosować przeciw, jak również porozumiano się w sprawie umieszczenia reguły fiskalnej o dążeniu do zbalansowania budżetu w narodowych konstytucjach.

Podczas czwartkowych rozmów rozważano udzielanie przez europejskie banki centralne bilateralnych pożyczek Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu, dzięki którym MFW mógłby wspierać finansowo zagrożone państwa Eurolandu. Ze strony strefy euro pożyczki miałyby sięgnąć 150 mld euro, a dodatkowe 50 mld miałoby pochodzić spoza Europy (a zatem chodzi o USA, Japonię, lub Chiny). Zdecydowano także, że mający zostać uruchomiony w połowie 2012 r. stały fundusz ratunkowy Europy, Europejski Mechanizm Stabilizacyjny (ESM), będzie dysponował kwotą do 500 mld euro (Niemcy nalegały na niezwiększaniu funduszu). Wbrew rynkowym plotkom ESM nie uzyska bankowej licencji, która umożliwiałaby zaciąganie pożyczek w Europejskim Banku Centralnym. Rynki negatywnie odebrały tą informację, gdyż ogólnie liczono, iż fundusz będzie miał swobodny dostęp do środków EBC, jeśli ten sam bezpośrednio nie zamierza aktywnie działać na europejskim rynku długu. To, że bank centralny jest daleki od takich decyzji, w czwartek zasygnalizował też prezes banku Mario Draghi. Wykluczył on przystąpienie banku do zwiększonego skupu obligacji na rynku wtórnym w celu stabilizacji rynku, jak również uznał za nielegalne przekazywanie przez EBC i inne narodowe banki centralne środków do MFW na zakup obligacji. Te dwie wiadomości, jedna ze szczytu i druga z EBC, przyćmiły wszelkie pozytywne informacje z wczorajszego dnia, tłumiąc nadzieje, iż drugi dzień szczytu będzie w stanie przynieść ostateczne pozytywne rozstrzygnięcia. Częściowo może dziwić przejęcie się inwestorów faktem braku licencji bankowej dla ESM, skoro fundusz i tak pozostaje nieaktywny do lipca przyszłego roku, a ważniejsze obecnie są postanowienia dotyczące działań natychmiastowych. Z kolei opór EBC przed większą ingerencją w rynek europejskich obligacji był wielokrotnie podkreślany przez Draghiego i trudno było liczyć na zwrot o 180 stopni w tej sprawie. Rynek jednak znalazł sobie pretekst do korekty i go skrzętnie wykorzystał. Teraz, jeśli piątkowe rozmowy przywódców państw UE nie zdołają zaskoczyć in plus, rozczarowanie przerodzi się w silniejszą wyprzedaż na rynkach finansowych.

Źródło: Dom Maklerski AFS