Gorsza koniunktura na rynku globalnym nie przeszkodziła we wzroście. Nasz rynek ponownie wyróżniał się na tle innych, ale tym razem pozytywnie.
Pomimo iż na świecie dominowały spadki, nasz rynek w ubiegłym tygodniu zachowywał się wyjątkowo silnie. W trakcie pięciu kolejnych sesji kiedy główne indeksy europejskie oraz szeroki rynek w USA straciły ponad 2 proc., WIG20 zyskał na wartości aż 4,6 proc., zaś szeroki WIG poszedł w górę o 3,6 proc. Powody zwyżki można tłumaczyć na wiele sposobów. Tym który wydaje się najbardziej przekonujący, to dynamiczne odrabianie przez Warszawę zaległości narosłych w okresie poprzednich trzech tygodni w relacji do rynków rozwiniętych. O ile przed tygodniem przewaga amerykańskiego indeksu S&P500 nad WIG20 za okres liczony od szczytu 25 sierpnia wynosiła aż 12,1 proc., tak po ostatniej sesji dystans ten zmniejszył się do 4,8 proc.
Nie bez znaczenia było też wygaśnięcie wrześniowej serii kontraktów terminowych na indeks WIG20. Stosunkowo niewielka liczba otwartych pozycji na kolejnej grudniowej już serii kontraktów sprzyjała rozbudowie portfeli największych graczy i ten element doskonale widoczny był podczas kluczowej dla tego tygodnia sesji wtorkowej. Popyt uderzył z dużą siłą zarówno na rynku kasowym jak i terminowym. Na tym ostatnim liczba otwartych pozycji kontraktu FW20Z09 w trakcie zaledwie jednej sesji wzrosła aż o 9 350 pozycji przy wzroście kursu kontraktu o 5,85 proc. Takie zachowanie może sugerować, że większa inicjatywa była po stronie graczy otwierających nowe pozycje długie. Do takich wniosków może też prowadzić obserwacja zmian koncentracji. Przy wyraźnej przewadze popytu największy gracz na rynku kontraktów już w środę przesunął się górę do czwartego przedziału koncentracji kontrolując tym samym od 35 do 40 proc. pozycji po jednej, prawdopodobnie długiej stronie rynku. Aktualna struktura zaangażowania na rynku terminowym jest tym bardziej ciekawsza w stosunku do poprzednich okresów, że ujawnił się także kolejny znaczący gracz na rynku kontrolujący od 20 do 25 proc. LOP. Nie ma oficjalnych informacji na temat kierunku pozycji tych graczy. Ten sam kierunek oznaczałby jednak koncentrację od 55 do 65 proc. pozycji w dwóch portfelach, zatem bardzo możliwe, że jeden z graczy gra na wzrost, drugi zaś na spadek indeksu WIG20.
Pewnym czynnikiem ryzyka dla byków była dywidenda PKO BP. We wtorek „zdjęcie” z tego waloru 1 zł nie tylko bowiem osłabiało indeks WIG20 o ok. 10 punktów, ale również oznaczało koniec gry pod dywidendę i możliwą większą presję ze strony podaży. Kazus KGHM sprzed 3 miesięcy pozwalał oczekiwać, że tak się jednak nie stanie i faktycznie akcje PKO BP na pierwszej sesji po ustaleniu prawa do dywidendy podrożały od razu o 5,8 proc., a w skali całego tygodnia o 6,9 proc. Trudno jednoznacznie wskazać czy PKO poszedł za całym sektorem bankowym, czy też był jego lokomotywą. Faktem jednak jest, że to właśnie banki (obok PKN Orlen) w największym stopniu przyczyniły się do wzrostu na GPW. Biorąc jednak pod uwagę mocne wejście kapitału o prawdopodobnie krótkoterminowym spekulacyjnym charakterze, uderzenie musiało zostać skierowane w spółki o najwyższej płynności. Ciekawostką może być jeszcze podniesienie wycen dla polskich banków przez Bank of America, jednak bliższe przyjrzenie się tym rekomendacjom i zmianom docelowych cen pozwala jedynie „pozazdrościć” refleksu analitykom BoA.
Mało kto przejmował się również dyżurnym tematem poprzedniego tygodnia czyli wpływem przegotowywanych dużych prywatyzacji PKO BP oraz PGE SA na rynek wtórny. Nasz rynek najwyraźniej założył, że aktualna korekta na rynkach zachodnich po długiej serii wzrostowych sesji ma charakter przejściowy, a trend wzrostowy jest na tyle silny, że lekkie spadki nie zdołają go odwrócić. Z punktu widzenia analizy technicznej takie założenia są jak na razie dopuszczalne. Na wykresach zarówno zachodnich jak też naszych indeksów nie ukształtowała się bowiem formacja, która mogłaby sygnalizować zakończenie ponad półrocznej fali wzrostowej. Jeśli więc za granicą w najbliższym tygodniu nie dojdzie do wyraźnego pogłębienia przeceny, scenariusz z dalszym odrabianiem zaległości do rynków bazowych może obowiązywać nadal, a WIG20 może postarać się o poprawienie tegorocznego rekordu. Zagrożeniem pozostaje natomiast długość trwania ruchu zapoczątkowanego w drugiej połowie lutego. Jeśli w ciągu trzech najbliższych sesji WIG20 nie spadnie o więcej niż 1,45 proc., co wydaje się możliwe, wówczas wrzesień będzie siódmym z rzędu miesiącem o dodatniej miesięcznej stopnie zwrotu. Tak długa seria na indeksie WIG20 nie ma precedensu w całej historii indeksu.
Jacek Rzeźniczek
Źródło: Secus Asset Management SA