Kilka dni temu w tekście o Big Data zastanawiałem się, ile osób byłoby skłonnych sprzedać prywatne informacje za zniżkę na hamburgery. Być może wkrótce poznamy odpowiedź. Portal społecznościowy Foursquare nawiązał właśnie współpracę z Visą i MasterCardem. Użytkownik, który „zamelduje się” w Burger Kingu, dostanie zniżkę, płacąc kartą.
Foursquare to portal społecznościowy, którego użytkownicy wymieniają się informacjami na temat pobytu w określonych miejscach, zamieszczają opinie (tips) i zdjęcia, zdobywają odznaki za odwiedzanie wykonywanie różnych czynności. Próbują także zdobyć status „burmistrza” (mayor) za najczęstsze meldowanie się w określonym miejscu. Na Foursquare obecni są także sprzedawcy, którzy reklamują swoje punkty usługowe (jest ich już ponad milion), a także inne platformy – od wizytówek miast (np. Gdańska) po strony kanałów telewizyjnych (np. VH1). Użytkownicy udostępniają informacje o sobie dobrowolnie i często robią to pod własnym nazwiskiem. Wielu z nich korzysta z profilu utworzonego na Facebooku i publikuje tam informacje o miejscu pobytu i nowych odznakach. Z Foursquare korzysta dziś ponad 30 mln osób na całym świecie, oznaczając miliardy miejsc.
Pod koniec lutego Foursquare ogłosił, że rozpoczyna współpracę z Visą i MasterCardem. Użytkownicy portalu dostali możliwość podpięcia kart działających w tych systemach do mobilnej aplikacji. Od kilku lat z portalem współpracuje już American Express.
Co oznacza współpraca organizacji kartowych dla użytkowników portalu? Zniżki w określonych punktach usługowych i handlowych.Na początek dostępna będzie zniżka sieci restauracji Burger King (w Stanach Zjednoczonych). Klient, który zamelduje się w restauracji, dostanie dolara zniżki przy zakupach za minimum 10 dolarów. Partnerami wdrożenia są First Data i CardSpring. Wszystko będzie się odbywało automatycznie: klient musi jedynie dokonać płatności kartą podpiętą do Foursquare, by zniżka w postaci moneyback wróciła na jego rachunek. Jest kwestią czasu, by do systemu podpięły się kolejne sieci handlowe. Proste, wygodne i opłacalne, jeśli tylko klient zdecyduje się obnażyć swoją prywatność i powiedzieć, gdzie aktualnie przebywa. A z drugiej strony – to kopalnia danych dla firm, organizacji płatniczych i banków, a zarazem kolejna cegiełka w popularnym ostatnio temacie Big Data.
Współpraca Foursquare i organizacji płatniczych ponownie skłania do refleksji na temat tego, na ile jesteśmy dziś anonimowi (ewentualnie na ile nam się wydaje, że jesteśmy). Część danych udostępniamy dobrowolnie, bo mamy z tego profity. Z jednej strony towarzyskie (portale społecznościowe), a z drugiej konkretne, finansowe (programy lojalnościowe). Jeśli mamy kartę lojalnościową wydaną przez supermarket i okazujemy ją przy kasie, to od razu informujemy dokładnie – z imienia i nazwiska – co kupiliśmy. Na podstawie wyników z tysięcy takich kart analitycy są w stanie stwierdzić, które produkty sprzedają się dobrze i czy ułożenie towaru na innej półce wpływa na decyzje zakupowe, ale także jak zbudować lojalność konkretnego klienta.
Pisałem jakiś czas temu o programie ClubCard prowadzonym przez Tesco. Klienci zarejestrowani w programie dostają 0,5 proc. moneybacku za dokonane zakupy plus kilka spersonalizowanych kuponów zniżkowych na produkty, które faktycznie kupują na co dzień. Tesco ma w ten sposób wgląd w cały cykl życia klienta. Kiedy urodziło mi się dziecko, kupowałem produkty typowe dla maluchów: słoiczki, kaszki i pieluchy. Od razu zacząłem dostawać kupony zniżkowe na te produkty. Kiedy dziecko wyszło z okresu niemowlęcego, zmieniły się też kupony, które przesyła Tesco. Bardzo dobry przykład wykorzystania danych o kliencie do budowania spersonalizowanej oferty! I teraz warto pomyśleć, co Tesco po kilku latach zbierania takich danych będzie wiedziało. W jakim jestem wieku (np. jakie kosmetyki kupuję, jaką prasę), ile mam dzieci (czy cykl „pieluszek” się powtórzył), w jakim wieku są dzieciaki (rozmiary ubranek), czy mam psa (karma) lub samochód (akcesoria), czy zwiększa się kwota wydawana na zakupy (lepiej zarabiam), czy zdrowo się odżywiam, a może zbyt często kupuję alkohol i papierosy.
Na tę chwilę dane są jedynie na użytek Tesco. Ale w Wielkiej Brytanii Tesco uruchomiło swój własny bank, odkupując od Royal Bank of Scotland udziały w Tesco Personal Finance. Klienci banku spłacający hipoteki dostają dodatkowe punkty na swoje imienne karty zarejestrowane w programie ClubCard, które potem wymieniane są na zniżkowe, spersonalizowane kupony do zrealizowania w sklepach Tesco. Lada moment Tesco Bank zaoferuje też konta osobiste, na które Brytyjczycy zarejestrowani w programie zaczną przelewać pensję. Idealne połączenie wiedzy bankowej z programem lojalnościowym sieci handlowej. W Polsce Tesco jest obsługiwane przez Meritum Bank. W planach też są ROR-y.
O tym, że bankowcy mogliby się inspirować programami typu ClubCard, mówiłem podczas seminarium Nowego mBanku z cyklu Bank Przyszłości: Nowe technologie dla klientów czy banków. Dyskusja na temat tego, co powinno znaleźć się w banku przyszłości, zaczyna się od 52. minuty:
Inny ciekawy przykład wykorzystania prywatnych informacji o kliencie to sektor ubezpieczeniowy. W zamian za to, że klient uruchomi sygnał GPS w swoim aucie i podzieli się informacjami o stylu jazdy oraz liczbie przejechanych kilometrów, dostanie zniżkę na ubezpieczenie. Szerzej o testach specjalnej aplikacji na smartfony udostępnionej przez Avivę pisał w serwisie Bankier.pl Michał Kisiel. „Aplikacja gromadzi dane dotyczące zachowania kierowcy, w tym przyspieszania, hamowania i pokonywania zakrętów. Po przejechanych 200 milach klient otrzymuje syntetyczną ocenę bezpieczeństwa jazdy podawaną w 10-stopniowej skali. Kierowcy, którzy jeżdżą najbezpieczniej, mogą liczyć nawet na 20-procentową obniżkę wysokości składki”.
Źródło:http://www.aviva.co.uk
Negatywne konsekwencje wykorzystania Big Data można zamknąć w zasadzie jednym stwierdzeniem: permanentna inwigilacja. Warto jednak zastanowić się, na ile to już się odbywa i ile danych zostawiamy dobrowolnie. Warto też pomyśleć nad pozytywnym aspektem wykorzystania informacji do przygotowania spersonalizowanych ofert w bankowości. W jednym z banków, w którym mam kartę kredytową, im bardziej schodzę pod kreskę, tym częściej dostaję propozycję podwyższenia limitu do jakichś absurdalnych wartości. A ja widziałbym tu propozycję programu pozwalającego rozbić zadłużenie na raty, programu wspomagającego oszczędzanie itp. Zdaję sobie sprawę, dlaczego bank to robi, ale nie buduje to w mojej opinii – klienta tej instytucji – pozytywnego wrażenia. Mam odczucie, że to raczej brzytwa niż koło ratunkowe.
Przykład Foursquare jest ciekawy, bo opiera się na zasadzie prostej umowy: za to, że powiesz mi, gdzie jesteś, dostaniesz konkretną zniżkę. Nietrudno się domyśleć, że dla wielu użytkowników Foursquare nie będzie to stanowiło żadnego problemu. Po ogłoszeniu informacji o współpracy na blogu firmy użytkownicy aplikacji prosili o wprowadzenie usługi w innych krajach. W tym miejscu ścierają się więc niejako dwa trendy. Z jednej strony obawiamy się tego, co bank znajdzie o nas w portalach społecznościowych, z drugiej zaś chcielibyśmy płacić taniej za określone usługi. Być może kiedyś banki pójdą więc drogą środka i zapytają wprost: obniżę ci o 50 proc. oprocentowanie rat kredytu hipotecznego przez tyle lat, przez ile będziemy mogli oglądać twoje wpisy na Facebooku. Zgodzisz się?
Napisz do autora: wboczon@prnews.pl
//