Powrót komisji

Bankowa komisja śledcza ma badać prawidłowość i celowość działań rządu, premiera i ministrów oraz tych członków Komisji Nadzoru Bankowego, którzy są desygnowani przez rząd. Nie będzie się już za to zajmować Narodowym Bankiem Polskim i nadzorem bankowym. To zakwestionował bowiem Trybunał Konstytucyjny, jako niekonstytucyjne i mało precyzyjne określenie zakresu działania poprzedniej komisji. PO już zapowiedziała, że nową uchwałę również zaskarży do trybunału.

Prace komisji mają zostać wznowione po Wielkanocy. Niewykluczone, że przed komisję jako świadek zostanie wezwany były premier Józef Oleksy.

SEJM JAK FRANKENSTEIN

Podczas sejmowej dyskusji posłowie PO powoływali się na ekspertyzy prawników, dowodząc że nowy zakres prac komisji również jest niezgodny z konstytucją. Posłowie PiS natomiast, również opierając się na ekspertyzach, twierdzili że nowe zadania komisji są legalne. Poseł Cezary Grabarczyk z PO stwierdził, że komisja śledcza jest trupem, a Sejm chce występować w roli doktora Frankensteina i trupa reanimować. Posłowie PO zapowiedzieli, że nie chcą przykładać ręki do „kompromitacji Sejmu” i że do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez TK nie będą brali udziału w pracach komisji.

– Uważamy, że sposób „reaktywacji” komisji po wielu miesiącach jest w dalszym ciągu naruszeniem konstytucji – powiedział „Gazecie Bankowej” Tomasz Szczypiński z PO. – Chcieliśmy, by izba zwróciła na to uwagę i nie przyjmowała uchwały, która według nas i ekspertów łamie konstytucję. Dlatego podjęliśmy decyzję, że jeśli większość arytmetyczna przegłosowała w Sejmie, że to jest zgodne z konstytucją, to my chcemy, żeby Trybunał Konstytucyjny orzekł, jak jest naprawdę i do tego czasu władze klubu PO wycofują naszych przedstawicieli z prac komisji. Czytamy ekspertyzy prawników, które dostarczane są do Sejmu i wśród nich 90 proc. opinii jest jednoznacznych – ta uchwała łamie prawo. Do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez trybunał nie widzimy potrzeby wchodzenia w układ, który powstał w wyniku łamania konstytucji. Przedmiotem naszych obaw jest znów nieprawidłowo określony zakres prac komisji. Natomiast sprawy jakichś sugerowanych nieprawidłowości związanych z prywatyzacją w sektorze bankowym mogą być wyjaśniane przez organa państwowe, państwo dysponuje innymi narzędziami niż komisja śledcza. I żeby była jasność – PO nie ma nic przeciwko temu, wręcz przeciwnie. Jeśli istnieją jakiekolwiek domniemania wynikające z takich czy innych źródeł informacji, jak choćby rozmowa Oleksego z Gudzowatym, to od tego są organy państwa, żeby je wyjaśnić. Państwo nie musi być bezczynne, pytanie tylko czy to ma robić sejmowa komisja śledcza. Jeżeli tak, to trzeba dodefiniować, czym miałaby się zająć. Nieprawdziwa jest teza, że brak komisji śledczej wyklucza badanie nieprawidłowości w prywatyzacji i funkcjonowaniu banków. W dzisiejszym kształcie prace komisji nie mają sensu.

BOJKOT CZY BOJAŹŃ?

Również SLD może zbojkotować komisję. Jerzy Szmajdziński, szef klubu parlamentarnego tej partii uznał, że ekspertyzy nie pozostawiają złudzeń i komisja będzie pracowała na podstawie uchwały niezgodnej z konstytucją. W związku z tym klub rozważa swoje stanowisko. Wcześniej Małgorzata Ostrowska, członek komisji z ramienia SLD, zapowiadała, że mimo wszystko opozycja powinna kontrolować to, co się dzieje w komisji. Nie wiadomo jednak, czy po próbie uchylenia jej immunitetu w związku z podejrzeniem o korupcję nadal będzie skłonna uczestniczyć w pracach komisji.

Zdaniem przedstawicieli PiS, politycy PO boją się wznowienia prac komisji. Zbigniew Girzyński przypomniał słowa Józefa Oleksego z rozmowy z Aleksandrem Gudzowatym o tym, że atak na komisję śledczą jest nieprzypadkowy. Powiedział, że nie dziwi go histeria w SLD, ale nie rozumie dlaczego ulega jej również PO.

– Niczego się nie boimy, ale mamy po prostu elementarne poszanowanie dla pewnych zasad i dla prawa – stwierdził Aleksander Grad z PO. – Przypomnę, że w tamtej komisji bankowej głosowaliśmy, braliśmy czynny udział, zgłaszaliśmy wnioski na temat tego, czym się komisja powinna zajmować, jakie banki sprawdzać, jakich świadków powoływać. Zaznaczałem wtedy – podobnie zresztą jak inni przedstawiciele opozycji – że się niczego nie obawiamy. Przypominam też, że komisja przegłosowała również sprawę badania SKOK. Gdybym miał być złośliwy, to powiedziałbym, że panicznie bało się tego PiS, nie wiem z jakich powodów. Teraz natomiast uważamy, że nie możemy popełnić tych samych błędów, jakie popełniła tamta komisja. Uruchomiła wszystkie możliwe procedury, mechanizmy, po czym okazało się, że funkcjonuje w oparciu o niekonstytucyjną uchwałę i wszyscy się – delikatnie mówiąc – skompromitowaliśmy. Jeżeli więc dziś są uzasadnione obawy, że przepisy w oparciu o które ma funkcjonować komisja są w dalszym ciągu niekonstytucyjne (nie my to mówimy, tylko eksperci i orzeczenie TK z września), to my zgłaszamy wniosek do trybunału, bo musimy być konsekwentni i do czasu rozstrzygnięcia nie zamierzamy brać w tym udziału. Jeśli trybunał uzna, że wszystko jest w porządku, to PO wróci do komisji ze swoimi przedstawicielami. Nie ma tu więc żadnego strachu. Jeżeli przewodniczący Zawisza uważa, że można dziś działać pełną parą, to niech działa. Sam chętnie posłucham co mają do powiedzenia świadkowie, ale nie będę brał w tym udziału, żeby wyjść z tej sprawy z twarzą. Komisje śledcze tworzy się najczęściej, gdy jest podejrzenie, że aktualna władza publiczna może działać stronniczo i nie chcieć wyjaśniać niektórych okoliczności. Uważam, że dziś nie zachodzi taka sytuacja. Uważam, że minister sprawiedliwości, minister spraw wewnętrznych, prokuratorzy, sądy, biuro antykorupcyjne mogą swobodnie, w oparciu o istniejące dokumenty dochodzić prawdy materialnej i mają ku temu dużo lepsze narzędzia niż komisja śledcza po orzeczeniu TK. Trybunał pokazał też, w jaki sposób komisja ma działać. Nie jest ona dobrym narzędziem dochodzenia prawdy, zwłaszcza gdy władza sama z siebie chce pewne rzeczy wyjaśniać. Gdybym miał decydować, jak wyjaśniać nieprawidłowości, które – jestem przekonany – miały miejsce podczas prywatyzacji w sektorze bankowym, to powinna to robić władza publiczna. Komisja jest dekoracją, teatrem, który zabiera wszystkim czas, a niczego nowego nie wnosi. Myślę, że warto przeanalizować sprawę Banku Śląskiego, wyjaśnić prywatyzację Banku Gdańskiego, to co dotyczy Wielkopolskiego Banku Rolniczego, ale niech się tym zajmą ci, którzy mają lepszy dostęp do informacji i możliwości ich zbierania niż komisja śledcza, która pewne rzeczy może realizować tylko w formie przesłuchań.

RÓBMY SWOJE

Zdaniem Artura Zawiszy z PiS, przewodniczącego komisji bankowej, pomimo skierowania wniosku do trybunału opozycja powinna wziąć udział w pracach komisji, ponieważ bojkot jej prac jest wyrazem anarchii prawnej, a zaskarżone prawo nadal obowiązuje.

– Komisja nie jest stroną sporu konstytucyjnego, jej rzeczą jest po prostu wykonywać uchwałę Sejmu niezależnie od opinii, jakie są w tej sprawie wypowiadane – stwierdził w rozmowie z „Gazetą Bankową” Artur Zawisza. – Komisja nie powołuje się do życia sama, jest organem Sejmu. Większość członków komisji głosowała za znowelizowaną uchwałą i podziela pogląd o jej zgodności z konstytucją. „Określona sprawa” ujęta w uchwale Sejmu to decyzje organów państwa co do prywatyzacji banków państwowych. Sprawa jest określona zarówno przez listę instytucji publicznych, które będą badane, bo podlegają kontroli Sejmu, jak i poprzez zamkniętą listę banków państwowych, które poddano prywatyzacji. Oczywiście rzecz jest wielowątkowa, ale byłoby absurdem, gdyby rozumieć „sprawę określoną” jako jednowątkową. A do takich wniosków prowadzi rozumowanie zaczerpnięte z ekspertyzy prof. Sarneckiego, który stwierdził, że komisja ma do rozpatrzenia 410 spraw, ponieważ mnożył liczbę badanych instytucji przez liczbę prywatyzowanych banków. Gdyby tak rozumieć „określoną sprawę”, w żadnym Sejmie nie mogłaby powstać żadna komisja śledcza. Dlatego kierując się zdrowym rozsądkiem, wykładnią słownikową i faktycznym stanem rzeczy Sejm uznał za „sprawę określoną” zbiór okoliczności dotyczących prywatyzacji banków państwowych.

Zawisza poinformował, że na ręce komisji nie wpłynęła informacja na temat jakiejkolwiek rezygnacji z uczestnictwa w pracach komisji, a skład komisji określa uchwała Sejmu i tylko ona może go zmienić. Jeśli takiej uchwały nie ma, to nieuczestniczenie w pracach komisji należy uznać za niewykonywanie obowiązku. Decyzja w sprawie zastąpienia w komisji posła Jacka Kościelniaka z PiS, który został wiceszefem Kancelarii Premiera, ma być podjęta po świętach.

– Prezydium komisji zebrało się w środę i uznało, że będzie chciało rozpatrywać poszczególne wątki w kolejności chronologicznej, wedle następstwa czasowego – powiedział poseł Zawisza. – Istnieje też jednak opinia, by pierwszym świadkiem był Józef Oleksy, ze względu na jego znane wypowiedzi, dotyczące – tu cytuję: „przekrętów prywatyzacyjnych, lekkomyślnie sprzedanych banków i kosmopolitycznych gangów”. Terminarz prac komisji jest więc w pewnej mierze uzależniony od możliwości czasowej wezwania na przesłuchanie Józefa Oleksego i terminy posiedzeń są w tej chwili ustalane.