Zgodnie z wczorajszymi ustaleniami Bank BPH będzie podzielony. Większa jego część zostanie przyłączona do Pekao SA, a 200 placówek trafi do nowego właściciela.
Analitycy i prawnicy nie oceniają dobrze polsko-włoskiej ugody. Uważają, że zwycięzcą jest UniCredit, a nasi negocjatorzy utargowali stanowczo za mało. – To pyrrusowe zwycięstwo rządu – mówi Jacek Tyszko z Domu Maklerskiego BOŚ. Uważa, że Unicredit wybierze sobie lepsze placówki, a tych z gorszymi wynikami się pozbędzie. Poza tym zarobi jeszcze na sprzedaży marki BPH.
– Rządowi wydaje się, że wynegocjował dwuletnią gwarancję zatrudnienia. Jednak Włosi mogą obejść ten zapis, bo w porozumieniu jest mowa, że wielkość zatrudnienia będzie regulowana poprzez naturalną rotację – twierdzi Marek Juraś, analityk Domu Maklerskiego BZ WBK. Twierdzi, że UniCredit będzie mógł zachęcać pracowników do dobrowolnego odejścia z pracy. – Poza tym może „upchnąć” część osób w sprzedawanych 200 placówkach – dodaje.
Po przyłączeniu do Pekao znacznej części BPH stanie się on największym bankiem w Polsce. PKO BP spadnie na drugą pozycję. – Nie będziemy składać broni. Chcemy jednak utrzymać pozycję lidera dzięki wzrostowi dynamiki rozwoju i poprawie efektywności – powiedział Andrzej Podsiadło, prezes PKO BP. Liczy, że w ciągu trzech lat od fuzji Pekao i BPH kierowana przez niego spółka odzyska pierwszą pozycję na rynku. – Być może stanie się to szybciej, bo nie wiem, jak duży będzie nowy połączony bank – uważa prezes.
Według „Rzeczpospolitej” Włosi nie będą mieli problemów ze sprzedażą części BPH. Nad tym, w jaki sposób zacząć działać w Polsce, zastanawiają się już dwa brytyjskie banki. Zainteresowany naszym krajem jest również grecki Piraeus Bank.
Rynek spekuluje, że z Włochami dogada się Leszek Czarnecki, który dwa lata temu kupił od BPH Górnośląski Bank Gospodarczy (dziś jest to Getin Bank). Dlatego kurs papierów Getinu ostro idzie w górę. Do wczoraj zyskał już grubo ponad 20 procent – czytamy.