Powtórka z rozrywki

Pierwsze godziny upłynęły bez większych ruchów i WIG20 na mizernym obrocie nie zmieniał się. Punktem silnego osłabienia były dane o zamówieniach w niemieckim przemyśle. Spadły one w ciągu roku o 17,3 procenta i były dużo gorsze niż oczekiwania. To na tyle wzmocniło podaż, że rynek od razu zameldował się na 1,5 procentowym minusie.

Sytuacja na naszym parkiecie przedstawiała się zasadniczo lepiej niż w Niemczech, gdzie spadki były co najmniej dwa razy większe. Akcjom oprócz danych silnie szkodził też rynek surowców. Miedź i ropa silnie taniały od momentu rozpoczęcia handlu na tych rynkach, co pociągnęło za sobą spółki surowcowe. Stąd u nas najgorzej sytuacja przedstawiała się na KGHM. Zastanawiająco dobrze mimo solidnej przeceny ropy radził sobie LOTOS. Udało mu się nawet skończyć wzrostem o 4,2 procent. Po fatalnej rekomendacji Unicredit wyceniającą tą spółkę na „zero” złotych za chwilę nie będzie śladu w notowaniach.

Na sam koniec tygodnia opublikowane dane z amerykańskiego rynku pracy poraziły swoją słabością. Okazało się, że zatrudnienie spadło o ponad pół miliona osób. Co ważniejsze to niemal dwa razy więcej niż oczekiwano i najwięcej od 1974 roku. Rynki zareagowały szybkimi, ale umiarkowanymi małymi spadkami. Jedynie DAX pogrążał się w 5 procentowej przecenie, co okazało się zupełnie niepotrzebne. Od czego są dobre nastroje! W Stanach handel rozpoczął się na minusach, by zakończyć 3,5 procentowym wzrostem.

Po tygodniu fatalnych danych makro rynek amerykański radzi sobie świetnie. W weekend Barack Obama w przemówieniu powiedział, że recesja w USA wciąż jest problemem i potrzebne są bardziej agresywne kroki. Nowy prezydent nie dopuszcza możliwości upadku koncernów motoryzacyjnych, więc kolejne miliardy dolarów są szykowane na pomoc gospodarce.

Patrząc na rynek w ujęciu tygodniowym indeksy wciąż tkwią w trendzie bocznym, a pytanie o rajd świętego Mikołaja wciąż pozostaje otwarte. Nadchodzący tydzień da odpowiedź czy czeka nas powtórka z rozrywki październikowo-listopadowej i pogłębienie dołków bessy w połowie miesiąca. Bodźców makroekonomicznych będzie niezwykle mało, ale to nieoczekiwane wydarzenia kierują rynkami a tych z definicji przewidzieć się nie da.

Paweł Cymcyk
Analityk