Poza prawem

Windykatorzy muszą jednak być coraz ostrożniejsi. Ostatnie decyzje prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o karach pieniężnych dla dwóch znanych firm windykacyjnych Ultimo i Kruka wyznaczają tego typu podmiotom kolejne granice, których nie powinny przekraczać.

Grzechy według UOKiK

W dwóch decyzjach z 31 grudnia 2007 r. prezes UOKiK nakazał firmom Ultimo oraz Kruk zaniechanie stosowania kilkunastu praktyk, które uznał za niezgodne z prawem. Nałożył na nie kary finansowe. Dla Ultimo było to 500 tys. zł, a dla Kruka 90 tys. zł.

Urząd stwierdził stosowanie przez Ultimo 12 rodzajów praktyk niezgodnych z prawem. Chodzi o to, że w różnego rodzaju pismach kierowanych przez firmę do dłużników znajdowały się treści dezinformujące ich co do rzeczywistej sytuacji prawnej. Chodziło o:

– informowanie konsumentów o nieprawdziwych, znacznie zawyżonych kosztach procesu sądowego oraz kosztach egzekucyjnych w sytuacji, gdy nawet nie wszczęto jeszcze żadnego postępowania. Tymczasem zgodnie z KPC koszty takie może określić tylko sąd lub komornik. Przedstawiane przez firmę sumy były hipotetyczne, maksymalnie wysokie i niekorzystne dla dłużnika;

– niepodawanie informacji o podstawie prawnej zobowiązania oraz okresu za jaki wierzyciel domaga się spłaty;

– informowanie o uczestnictwie w procesie egzekwowania wierzytelności Inspektora Działu Windykacji Bezpośredniej, który miał rzekomo sporządzić raport dotyczący majątku dłużnika. Jednak zgodnie z KPC tylko sąd może domagać się ujawnienia wartości stanu posiadania;

– informowanie dłużników, którzy podnosili zarzut przedawnienia, iż „w świetle zawartych umów i historii spłaty zadłużenia” nadal pozostają zadłużeni;

– informowanie o planowanym zamieszczeniu danych dłużników w Biurze Informacji Kredytowej. Zgodnie z prawem bankowym firmy windykacyjne nie znajdują się w zamkniętym katalogu podmiotów uprawnionych do przekazywania takich informacji do BIK;

– powiększanie sumy zadłużenia o koszty prowadzonych czynności windykacyjnych. Jest to pozbawione jakiejkolwiek podstawy prawnej i zdaniem urzędu „może nosić znamiona zastraszania” oraz narusza Zasady Dobrych Praktyk;

– informowanie konsumentów o nieuchronności wydania przez sąd tytułu wykonawczego poprzez nierzetelne cytowanie art. 479/16 KC, gdy tymczasem przepis ten dotyczy jedynie postępowań gospodarczych, a ewentualne wydanie tytułu wykonawczego zależy wyłącznie od sądu;

– kierowanie do konsumentów pism zatytułowanych Postępowanie Egzekucyjne, sugerujących trwanie takiego postępowania. Tymczasem zgodnie z KPC sprawy związane z tym postępowaniem należą do wyłącznej właściwości sądu i komornika;

– ostrzeganie konsumentów o interwencji Grupy Windykacji Terenowej, która będzie przeprowadzać windykację bezpośrednio w ich miejscu zamieszkania lub pracy, bądź też windykatora terenowego, który – zgodnie z zapewnieniami przedsiębiorcy – w sposób szybki i bezwarunkowy miał wyegzekwować dług. KPC nie daje jednak firmom windykacyjnym uprawnień w tym zakresie, posiadają je jedynie komornicy;

zamieszczanie w pismach informacji, iż brak spłaty przez konsumenta zadłużenia „nosi znamiona przestępstwa wyłudzenia” oraz informacji o „możliwości złożenia do organów ścigania zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa”. Tymczasem – jak stwierdza urząd – „jest rzeczą oczywistą, że spółka nie posiada uprawnień, by dokonywać klasyfikacji prawnej czynów i stwierdzać, że czyjekolwiek zachowanie wypełnia znamiona przestępstw opisanych w kodeksie karnym”, a zatem jest to bezprawne działanie i „niedopuszczalne jest generowanie masowo” takich pism, co udowodniono firmie Ultimo.

Decyzja prezesa urzędu stwierdzała, że we wskazanych przypadkach naruszono zbiorowe interesy konsumentów. „Bezprawność działania Spółki (…) polegała na naruszeniu zasad współżycia społecznego i dobrych obyczajów poprzez naruszenie obowiązku udzielania konsumentowi rzetelnej i pełnej informacji (…) oraz poprzez naruszenie (…) obowiązku przedsiębiorcy do wykonywania działalności gospodarczej z poszanowaniem dobrych obyczajów oraz słusznych interesów konsumentów” – czytamy. Oznacza to, że poszczególne wskazane praktyki były złamaniem art. 17 Ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, art. 24 Ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów lub obu tych ustaw jednocześnie, a także złamaniem Zasad Dobrych Praktyk, czyli kodeksu etycznego podpisanego przez członków Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych, w tym firmę Ultimo.

Urząd w uzasadnieniu decyzji zwrócił uwagę, iż: „Oddziałująca na wyobraźnię konsumentów treść pism otrzymywanych od Spółki może prowadzić do sytuacji, gdy pod presją ze strony Spółki i w obawie przed poniesieniem konsekwencji niezapłacenia długu, które Spółka podaje w sposób niepełny i nierzetelny, konsumenci spełnią świadczenie, które według ich oceny nie istnieje, istnieje lecz w innej wysokości lub którego ze względu na upływ terminu przedawnienia nie byli zobowiązani świadczyć”.

Przed srogą decyzją nie uchronił firmy fakt, że jeszcze w trakcie trwania postępowania przeczuwając najpewniej jego finał, dobrowolnie wycofała z użycia kilka rodzajów pism, których treść została objęta postępowaniem.

W przypadku Kruka urząd stwierdził z kolei, iż pisma kierowane do dłużniów zawierały wiele „haseł i treści, mających na celu zastraszenie konsumentów, wywołanie w nich poczucia lęku, wywarcie presji psychicznej oraz wprowadzenie w błąd”. Zawierały one stwierdzenia, że Biuro Detektywistyczne Kruk (pracujące dla Kruk SA) „rozpoczęło ostatni etap ustaleń faktycznego stanu majątkowego dłużnika”, w ramach którego zaplanowana jest „wizyta we właściwym miejscowo oddziale ZUS”. Żadna firma ani biuro detektywistyczne nie mają do takich działań prawa, bowiem znajdują się poza wąskim, zamkniętym katalogiem podmiotów, jakim ZUS zgodnie z Ustawą o systemie ubezpieczeń społecznych może udzielać takich informacji.

Zawyżanie kwoty zadłużenia i powiększanie jej o dowolne sumy to już klasyka gatunku, którą również udowodniono Krukowi. Praktyki te były złamaniem przepisów Ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji oraz Ustawy o swobodzie działalności gospodarczej.

Samoobrona

Ani Kruk, ani Ultimo nie zgadzają się z decyzjami UOKiK. Już 15 stycznia zarząd Ultimo poinformował: – „Już w trakcie postępowania wyjaśniającego, które rozpoczęło się jeszcze w czerwcu 2006 roku, Ultimo wycofało ze swoich procedur stosowanie zarzucanych praktyk uznając zasadność stanowiska prezesa UOKiK. Są jednak pewne obszary zagadnień, w których nie podzielaliśmy oceny prezesa UOKiK co do stosowanych przez nas praktyk rynkowych. Ultimo skorzysta z prawa odwołania się od decyzji prezesa UOKiK”. To samo uczynił Kruk.

– Kruk SA złożył w ustawowym terminie odwołanie do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów od decyzji prezesa UOKiK. Obecnie czekamy na moment, kiedy sprawa stanie na wokandzie i zapadnie rozstrzygnięcie sądu. Zarzuty urzędu są w przypadku Kruka wyjątkowo niewielkiej wagi, dotyczyły dwóch argumentów używanych w pisemnych wezwaniach do zapłaty, nasza firma zatem odwołuje się od tej decyzji i wnosi o unieważnienie kary pieniężnej, ponieważ w tych okolicznościach jest ona całkowicie nieuzasadniona – mówi Iwona Słomska, rzecznik prasowy firmy.

Kruk i Ultimo nie są żadnymi wyjątkami na rynku obrotu wierzytelnościami.

– UOKiK dostaje rocznie kilkanaście skarg (średnio 15), które dotyczą działalności firm windykacyjnych. Podnoszone kwestie dotyczą nie tylko metod windykacji, ale również podstaw dochodzonego roszczenia – informuje Kamila Kurowska z biura prasowego Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Zdaniem prezesa UOKiK źródłem wielu problemów związanych z tymi podmiotami jest to, że działalność gospodarcza polegająca na windykacji nie została uregulowana przepisami szczególnymi.

Zdanie GIODO i NSA

Naruszanie Ustawy o swobodzie działalności gospodarczej oraz Ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów to nie wszystko. Problemem spornym długo pozostawała kwestia legalności samych przelewów wierzytelności w sytuacji, gdy dłużnik jest konsumentem oraz kwestia legalności przetwarzania przez te przedsiębiorstwa danych osobowych dłużników bez ich zgody. Oba problemy często zresztą – zupełnie niesłusznie – traktowane są jako tożsame. Przypomniał o tym generalny inspektor Ochrony Danych Osobowych Michał Serzycki w swoim ostatnim sprawozdaniu, przedłożonym Sejmowi pod koniec 2007 r. Kolejne sprawozdania głównych inspektorów mogą świadczyć o skali problemów związanych z branżą windykacyjną.

Jeszcze w 2006 r. w głośnym sprawozdaniu z lat 2004-2005 ówczesny szef GIODO Ewa Kulesza informowała: – „Problem polegał na tym, że dłużnicy firm prywatnych dowiadywali się nagle, iż dysponentem ich długu nie jest firma, z którą łączyła ich umowa, lecz firma windykacyjna.(…) Problemem było określenie podstaw prawnych zbycia wierzytelności wobec różnego, dwojakiego uregulowania tych kwestii w przepisach kodeksu cywilnego.(…) podstawą sprzedaży wierzytelności, przelewu wierzytelności jest ogólny przepis art. 509 kodeksu cywilnego, zezwalający na sprzedaż wierzytelności bez żadnych szczególnych i dodatkowych warunków. W kodeksie cywilnym obowiązują jednak równocześnie przepisy dotyczące wierzytelności tzw. konsumenckich (…) z treści których wynika, że przelew wierzytelności przysługującej względem konsumenta podlega szczególnym zasadom i stanowi wyjątek od postanowień art. 509 § 1. (…) Ponieważ te umowy przelewu wierzytelności zawarte pomiędzy administratorem a podmiotem, który nabył wierzytelność, kształtowały prawa i obowiązki skarżących w sposób sprzeczny z warunkami określonymi w przepisach, a zatem z dobrymi obyczajami, rażąco naruszały interesy skarżących, więc nie zostały spełnione przesłanki legalnego przekazania danych firmom windykacyjnym, wobec czego wszczynane były postępowania (przez GIODO). To stanowisko generalnego inspektora potwierdzone zostało przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów”.

Skutkiem były częste decyzje GIODO nakazujące firmom windykacyjnym usuwanie danych osobowych dłużnika z ich zbioru danych. Firmy niejednokrotnie odwoływały się od takich decyzji, ale orzecznictwo WSA w tych sprawach przez długi czas było sprzeczne. Raz stwierdzały one, że towarzyszące przekazowi wierzytelności przetwarzanie danych osobowych dłużnika wymaga jego odrębnie wyrażonej zgody, innym razem nie widziały w takim przetwarzaniu naruszenia art. 23 Ustawy o ochronie danych osobowych, a zatem także konieczności odrębnego wyrażania zgody przez dłużnika.

Ważne dla rynku obrotu wierzytelnościami rozstrzygnięcia w tej sprawie wydał Naczelny Sąd Administracyjny. W głośnym orzeczeniu z 12 października 2004 (OSK 769/04) stwierdzono, że przepis art. 509 § 1 k.c. (ze względu na regulację zamieszczoną w art. 385 [3] pkt 5 k.c., w odniesieniu do umów konsumenckich) nie może stanowić podstawy przetwarzania danych osobowych konsumentów uzyskanych bez ich zgody. Przelew wierzytelności konsumenckiej zdaniem NSA wiąże się z przeniesieniem praw i obowiązków dłużnika, a w sytuacji gdy jego następstwem jest pogorszenie sytuacji dłużnika nie zachodzą przesłanki do zastosowania przepisu art. 23 Ustawy o ochronie danych osobowych, dopuszczającego przetwarzanie danych dłużnika bez jego zgody.

Z kolei orzeczenie NSA w składzie siedmiu sędziów z 6 czerwca 2005 r. (I OPS 2/05) stwierdzało, iż prawnie usprawiedliwiony cel jako podstawa do przetwarzania danych osobowych – o czym mowa w art. 23 ust. 1 pkt 5 Ustawy o ochronie danych osobowych – może być oparty także na przepisach prawa cywilnego, jednakże „Realizacja przez administratora danych prawnie usprawiedliwionego celu w żadnym razie nie może naruszać praw i wolności osoby, której dane dotyczą”.

Za takie naruszenie bywa uznana sytuacja, gdy – zacytujmy znowu GIODO – „klienci nie mieli możliwości wyjaśnienia swojej sytuacji wobec wierzyciela, natomiast po sprzedaży wierzytelności firmie windykacyjnej nie mieli już żadnej szansy wyjaśnienia wątpliwości, albowiem firma windykacyjna w ogóle nie była zainteresowana wyjaśnieniem tego, czy mianowicie taka wierzytelność istnieje. Firma ta była zainteresowana po prostu odzyskaniem długu, a nie rozpatrywaniem reklamacji”. Dłużnik musi być bowiem zawiadomiony o przelewie wierzytelności przez jej zbywcę. Co do zasady przetwarzanie danych osobowych dłużnika przez wierzyciela wtórnego będzie legalne, jeśli służy relizacji jego prawnie usprawiedliwionego celu. W przypadku przelewu wierzytelności ma miejsce generalnie właśnie taka sytuacja.

Windykator nie musi jednak przecież kupować długu. Jeśli działa jedynie na rzecz wierzyciela w ramach tzw. windykacji na życzenie, czyli bez przelewu wierzytelności (a tak jest z reguły), wówczas dostęp do danych dłużnika zapewnia mu sam wierzyciel na postawie art. 31 Ustawy o ochronie danych osobowych, który stwierdza jednoznacznie: „Administrator danych może powierzyć innemu podmiotowi, w drodze umowy zawartej na piśmie, przetwarzanie danych […] w zakresie i celu przewidzianym w umowie”.

Interpretacje wskazane przez NSA kontynuowane są w kolejnych orzeczeniach Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, przyczyniając się tym samym do radykalnego zmniejszenia ilości skarg na podmioty windykujące, jakie napływają do GIODO. Ich liczba zmniejszyła się ze 152 w 2004 r. do zaledwie 55 w 2006 r.

Windykatorzy i oszuści

UOKiK działając w granicach swojego ustawowego umocowania stoi na straży trzech ustaw: Ustawy o swobodzie działalności godpodarczej, Ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów oraz Ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Mimo tego urząd niejednokrotnie zwracał uwagę, że – dla przykładu – niektóre działania windykatorów mogą nosić znamiona zastraszenia. Kodeks karny zna co najmniej kilka innych przestępstw, o jakich popełnienie można by oskarżyć niektórych windykatorów. Jest tajemnicą Poliszynela, że jeśli w ramach windykacji polubownej pracownik firmy windykacyjnej pojawi się w domu dłużnika i odbierze mu jakieś składniki jego majątku, to popełni przestępstwo natury karnej. Może to być kradzież, rozbój czy oszustwo. Firma windykacyjna ani jej pracownik nie mają bowiem wówczas żadnych uprawnień, aby realizować zadania komornika. Niemniej odpowiedzialność za wymienione przestępstwa poniosą tylko konkretni sprawcy, a zatem konkretni pracownicy, chyba że sąd ustali, że działali oni na czyjeś polecenie lub że ktoś tym przestępstwem kierował lub do niego podżegał.

Ile tego typu przestępstw miało w Polsce miejsce? Ile postępowań karnych przeciwko firmom windykacyjnym lub ich pracownikom prowadzą sądy?

– Wobec Kruka nigdy nie toczyły się ani nie toczą się obecnie żadne karne postępowania sądowe w sprawach o przestępstwa przeciwko mieniu – zapewnia rzecznik prasowy firmy.

Skoro windykatorzy mogą być oszustami, może być też na odwrót. 11 lutego w Dąbiu policjanci zatrzymali dwóch mężczyzn. Udając pracowników firmy windykacyjnej usiłowali oni oszukać człowieka, który zadłużył się w spółdzielni mieszkaniowej na sumę 30 tys. zł. Grozi im kara do 8 lat pozbawienia wolności.