Dzisiejsze notowania rozpoczęły się neutralnie, ale wzorem poprzednich sesji niedźwiedzie przystąpiły do szybkiego ataku. Widać jednak było, że poziom 1650 stał się niezmiernie atrakcyjny dla niektórych inwestorów, którzy zaczęli skupować tańsze akcje. Sentyment na rynku poprawiła publikacja raportu ZEW, który nieoczekiwanie wzrósł w kwietniu aż do 13,0 pkt z minus 3,5 pkt w marcu.
Ten wskaźnik, który ma zapowiadać o wiele wiarygodniejszy odczyt Ifo jest na plusie pierwszy raz od prawie dwóch lat, co niektórych może niezmiernie pozytywnie nastawiać do rynku. Jednak początkowy optymizm bardzo szybko wyparował i popołudnie przyniosło spadki indeksu w okolice poniedziałkowego zamknięcia. Takie zachowanie i tak pozytywnie wyróżniało parkiet warszawski na tle giełd zachodnioeuropejskich, które wchodziły w obszary ujemne.
Końcówka notowań była nieco lepsza co pozwoliło na mały wzrost. Na koniec korekty jeszcze jednak za wcześnie i trzeba liczyć się z dalszymi spadkami. Ostrzega przed nimi Roubini, czyli aktualny guru rynku. Mówi on, iż aktualne wzrosty, to nic innego jak korekta w bessie, która nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Giełdy oczekują pozytywnego wzrostu PKB w drugim półroczu, który według analityka nie nadejdzie. Rozczarowanie ma pogrążyć indeksy w kierunkach południowych.
Na rynku walutowym złoty rano silnie się osłabiał, ale poprawa na giełdzie przyniosła oddech naszej walucie. Widać jednak chęć dalszych wzrostów, czemu sprzyja atmosfera korekty na globalnych rynkach kapitałowych. Zresztą sam prezesa NBP Sławomir Skrzypek mówi, że na stabilizację notowań jest jeszcze za wcześnie.
Łukasz Bugaj
Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi