Promocje wróciły na rynek hipotek

Już dawno nie było takiego wysypu promocji na rynku kredytów hipotecznych jak we wrześniu. Banki znowu zaczynają kusić klientów obniżoną prowizją, niższymi marżami, a do tego liberalizują wymagania dotyczące wkładu własnego – wynika z najnowszego raportu firmy Expander – Niezależny Doradca Finansowy. Niestety, promocje nie są jeszcze tak atrakcyjne jak przed kryzysem.

Promocyjnymi ofertami kuszą m.in. Millennium, Lukas Bank, BGŻ Polbank, BZ WBK czy mBank. – Na dodatek niektóre banki podnoszą atrakcyjność kredytów mieszkaniowych bez szumu, nie nazywając tego promocjami, są wśród nich m.in. Nordea, ING czy Pekao – mówi Katarzyna Siwek, dyrektor departamentu analiz Expandera.

W ocenie Expandera to jeszcze jeden sygnał świadczący o poprawie na rynku kredytów hipotecznych. – Półtora roku temu promocyjne oferty kredytów mieszkaniowych były na porządku dziennym, ale po kryzysie finansowym znikły niemal zupełnie – przypomina Siwek. Ostatni rok upłynął bowiem pod znakiem przykręconego kurka z kredytami, a klient stał się w banku petentem, często bezskutecznie proszącym, by mu kredytu udzielić.

Expander przeanalizował, na czym polegają promocje w polskich bankach. Niektóre banki obniżają wysokość prowizji za udzielenie kredytu lub całkowicie z niej rezygnują. Na przykład Lukas Bank obniżył ją z 1,8-2,5 proc. do 0,9 proc., a jeżeli wkład własny klienta wynosi co najmniej 10 proc., to rezygnuje z niej zupełnie. Inne banki obniżają rozmaite opłaty, np. w BGŻ we wrześniu obniżono opłatę przygotowawczą z 4,5 do 2 proc. 

Z kolei Millennium, który od 18 września promuje się dźwiękami folkowego zespołu Zakopower, oferuje m.in. możliwość wzięcia kredytu na 100 proc. wartości nieruchomości (wcześniej zgadzał się maksymalnie na 90 proc.). Bank dodatkowo obniżył stawki marży dla kredytów z wysokim wkładem własnym (np. dla kredytu w złotych powyżej 100 tys. zł z wkładem na poziomie 30-50 proc. marża zamiast 1,9 proc. wynosi 1,8 proc.).

Niestety, obniżki marż wśród promocji są rzadkością, a jeśli są, to zwykle niewielkie. A to marże są najbardziej istotne dla zaciągających kredyt. Jak wynika z wyliczeń Expandera, przeciętnie w bankach marże są na poziomie nawet trzykrotnie wyższym niż półtora roku temu. – Średnia marża w przypadku kredytu na kwotę 300 tys. zł, w przypadku gdy klient dysponuje 25-procentowym wkładem własnym, na zakup mieszkania wartego 400 tys. zł wynosi 2,85 proc., a dla analogicznego kredytu we frankach – 3,8 proc. – wyliczają.

– Przypomnijmy, że w maju ubiegłego roku, czyli przed kryzysem, kredytobiorca, który chciał kupić mieszkanie warte 400 tys. zł, nawet bez wkładu własnego przeciętnie otrzymywał marżę na poziomie 1 proc. w przypadku kredytu w złotych, 1,3 proc. – dla kredytu we frankach i 1,4 proc. – dla kredytu w euro – podkreśla Siwek.

Na dodatek promocje w wielu przypadkach kierowane są głównie do klientów, którzy zadeklarują korzystanie z innych produktów. Tak jest na przykład w DnB Nord, mBanku albo w BZ WBK, które wymagają, by klient przez dłuższy czas utrzymywał u nich konto albo lokatę.

Zdaniem ekspertów na powrót do sytuacji, kiedy banki prześcigały się w prawdziwych promocjach, walcząc o klientów znacznymi obniżkami marż i oprocentowania, przyjdzie nam jeszcze długo poczekać. – Banki muszą na dobre odzyskać w wiarę w to, że klienci będą w stanie spłacać kredyty hipoteczne. Niestety, na razie obawiają się jeszcze wzrostu bezrobocia i kolejnych nawrotów kryzysu – komentuje Paweł Majtkowski, główny analityk Finamo.

– To jeszcze nie odwilż, ale sondowanie rynku – dodaje Marcin Krasoń, analityk Open Finance. Mimo wszystko analityków te promocje cieszą. – Kolejnym krokiem powinna być stopniowa poprawa wysokości marż, zliberalizowania wymagań dotyczących wkładu własnego czy maksymalnej zdolności kredytowej. Te utrzymują się bowiem na stabilnym poziomie od początku II kwartału br. – uważa Siwek.

Źródło: Polska