Maleją szanse na oczekiwany przez część inwestorów rajd byków w końcówce roku. Czasu jest coraz mniej, a impulsów, które mogłyby spowodować poprawę nastrojów nie widać.
Poniedziałkowa sesja na Wall Street przyniosła kontynuację tendencji spadkowej. Próby jej powstrzymania, widoczne pod koniec ubiegłego tygodnia, okazały się nieskuteczne. Dow Jones stracił 0,8 proc., a S&P500 spadł o 1,2 proc., zatrzymując się tuż nad 1200 punktów. O wyjście powyżej tego poziomu byki walczyły od sierpnia do połowy października. Spadek poniżej niego nie byłby dobrym sygnałem i mógłby postawić pod znakiem zapytania ewentualny rajd w końcówce roku. Skala zniżki w Nowym Jorku była dwukrotnie większa niż we Frankfurcie, czy Londynie. Jej powodów doszukiwać się można w niepokoju o Europę, więc reakcję można by uznać za przesadzoną. Sytuacja w Europie budzi jednak obawy o kondycję amerykańskich banków. Akcje Citigroup, Goldman Sachs i Bank of America były jednymi z mocniej taniejących wczoraj walorów. Niepokój wynikał też z informacji o śmierci przywódcy Korei Północnej, a co za tym idzie, politykę jego następcy.
W Azji te obawy przestały mieć znaczenie. Po poniedziałkowych mocnych spadkach nie było dziś już śladu. Indeks w Korei Południowej zyskiwał 0,9 proc., Nikkei szedł w górę o 0,5 proc. w Hong Kongu i na Tajwanie zwyżki sięgały 0,5 proc. W Szanghaju wskaźniki rosły po 0,1-0,3 proc.
Rosnące po 0,5-0,6 proc. notowania kontraktów terminowych na amerykańskie i europejskie indeksy sygnalizują możliwość wzrostu indeksów na naszym kontynencie w pierwszej fazie handlu. Optymizm wynika z poniedziałkowej wieczornej informacji, potwierdzającej, że państwa strefy euro wzmocnią Międzynarodowy Fundusz Walutowy kwotą 150 mld euro w formie pożyczek. Spoza strefy gotowość to podobnego kroku zadeklarowały Polska, Szwecja, Dania i Czechy. I to wąskie grono nie jest pewne, bowiem dziś rano Czechy ogłosiły, że nie podjęły jeszcze decyzji i wymienianie ich w komunikacie Unii Europejskiej było nieuprawnione. Wielka Brytania ma określić swój wkład później, po dyskusji na forum państw G20. Unia Europejska wezwała państwa wchodzące w skład tej grupy oraz wszystkich członków MFW do pożyczkowego wsparcia tej instytucji. Na tym etapie można mieć pewne obawy, czy uda się zebrać 200 mld euro, czyli kwotę, jaką wcześniej postulowano. Bez udziału państw spoza Europy wydaje się to mało prawdopodobne.
Dziś nie czaka nas zalew informacji makroekonomicznych. Niewielki wpływ na rynki może mieć publikacja indeksu nastrojów gospodarczych, wyliczanego przez niemiecki instytut Ifo. Nieco większy mogą wywrzeć dane dotyczące amerykańskiego rynku nieruchomości. Oczekuje się niewielkiego spadku liczby wydanych pozwoleń na budowę domów i minimalnego wzrostu liczby rozpoczętych w listopadzie budów.
Sytuacja na naszym parkiecie jest niezbyt przejrzysta. Wczoraj mieliśmy do czynienia z walką o utrzymanie WIG20 powyżej 2100 punktów. Dziś będzie kontynuowana, ale wynik trudno przewidzieć. Byki muszą zdobyć się na wysiłek, by zapobiec pogłębieniu przeceny.
Źródło: Open Finance