Przyszedł czas na odbicie

W USA informacje mówiące o wzroście prawdopodobieństwa opanowania sytuacji w japońskiej elektrowni atomowej doprowadziły od początku sesji do sporych wzrostów indeksów. Po ostatnich spadkach rynek czekał na każdy pretekst, który pozwoli mu wygenerować odbicie.

Wystarczającym było to, że sytuacja w Japonii nie pogarszała się. Wręcz przeciwnie czekano na podłączenie zasilania do systemów chłodzących i liczono na to, że to całkowicie rozwiąże problem.  

Publikowane w czwartek dane makro nie były zaskakujące (oprócz jednego raportu), ale brak naprawdę złych informacji sprzyjał bykom. Inflacja CPI wzrosła nieco mocniej niż tego oczekiwano (0,5 proc. m/m), ale w skali roku wzrosła zgodnie z oczekiwaniem o 2,1 proc. – najmocniej od 1,5 roku, co akurat się bykom podobało, bo zmniejszało strach przed deflacją. Podobnie było z inflacją bazową (odpowiednio 0,2 i 1,1 proc.). Dane o zmianie zatrudnienia w USA w ostatnim tygodniu też niewiele odbiegały od oczekiwań, ale były niezłe. Ilość nowych wniosków o zasiłek wzrosła o 385 tys. (spadek o 16 tys.). Spadła też średnia 4-tygodniowa.

Dane o produkcji przemysłowej były niejednoznaczne. Spadła o 0,1 proc. (oczekiwano wzrostu o 0,6 proc. m/m), ale dane ze stycznia zweryfikowano z minus 0,3 na plus 0,1 proc. Niepokoić mogło jednak to, że spadło wykorzystanie potencjału produkcyjnego (z 76,4 na 76,3 proc.). Dane regionalne były jednak bardzo dobre. Indeks Fed z Filadelfii wzrósł z 35,9 do 43,4 pkt. (najwyżej od… 27 lat) – oczekiwano spadku. Indeks wskaźników wyprzedających (LEI) wzrósł w lutym o 0,8 proc.

Na rynku akcji zapanowała przemożna chęć do kupowania przecenionych akcji. Nadzieja na rozwiązanie problemu japońskiej elektrowni, niezłe dane makro i bardzo dobre prognozy FedEx (traktowany jako barometr gospodarki) szybko podnosiły indeksy. W końcówce popyt dodatkowo przycisnął pedał gazu, dzięki czemu S&P 500 i DJIA wzrosły po około 1,5 procent. NASDAQ był nieco słabszy. Na razie ten wzrost można traktować tylko i wyłącznie jako odbicie.  

W nocy podczas telefonicznej konferencji ministrów finansów grupy G-7 podjęto decyzję o wspólnej interwencji na rynku walutowym w celu osłabienia jena po to, żeby pomóc gospodarce japońskiej (zwiększyć konkurencyjność i opłacalność eksportu). To pomogło zarówno indeksowi Nikkei, jak i kontraktom na amerykańskie indeksy. Drugim wydarzeniem jest uchwalenie przez ONZ rezolucji zawierającej zakaz lotów nad Libią (wreszcie!) i żądanie zawieszenia ognia skierowane do obu stron konfliktu. Niedługo coś w tej sprawie, oprócz słów, powinno się zacząć dziać, więc ropa drożeje, co może się nie spodobać graczom.

GPW rozpoczęła czwartkową sesję tak jak i inne giełdy: wzrostem indeksów. Był on u nas nieco mniejszy niż na innych giełdach, ale to nie mogło dziwić, bo mieliśmy zdecydowanie mniej do odrabiania. Naśladowaliśmy wszystkie ruchy zagranicznych indeksów, co przed południem doprowadziło do osuwania się WIG20. Po południu osuwanie się skończyło i indeksy znowu zaczęły powoli rosnąć, a po publikacji pierwszej porcji danych w USA tempo zwyżki zwiększyło się.

Szczególnie pomagał zwyżce sektor surowcowy pod wodzą KGHM, ale podobnie zachowywał się PZU. Potem pomagały już wzrosty indeksów w USA i fixing, Dzięki, któremu WIG20 zakończył dzień zwyżką o 1,6 proc., wracając jednym ruchem do poziomu z zakończenia poniedziałkowej sesji. Rynek tym samym potwierdził swoją siłę. Co prawda, sygnały sprzedaży nadal obowiązują, ale wystarczy jeszcze jeden wzrost, żeby zniknęły.


Piotr Kuczyński

Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi