Przyszła pora zapłaty za polski cud gospodarczy

Ostatnie lata to nieprzerwane pasmo sukcesów polskiej gospodarki. Wzrost PKB utrzymany podczas kryzysowej zawieruchy przyniósł światowy rozgłos naszemu krajowi. Jednakże „polski cud” ma swoją ciemną stronę – poziom życia ludności nie rośnie równie szybko, jak rządowe statystyki.

W nadchodzących latach Polacy doświadczą drastycznego wzrostu cen żywności. Problem jest niezwykle poważny, gdyż wydatki na jedzenie stanowią ponad jedną piątą budżetu polskich gospodarstw domowych. Konieczność przeznaczenia jeszcze większej części dochodów na produkty spożywcze doprowadzi do zauważalnego spadku poziomu życia.

Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego przez ostatni rok ceny artykułów spożywczych wzrosły przeciętnie o 4,3 proc. W grudniu mąka była o 15,2 proc. droższa niż przed rokiem. Pieczywo zdrożało o 9,7 proc. a owoce o 8 proc. Najmocniej, bo aż o 66,8 proc. poszły w górę ceny jabłek.

Indeks cen towarów i usług konsumpcyjnych oraz cen żywności i napojów bezalkoholowych w 2010 r. (dane miesięczne w ujęciu rocznym)
Źródło: Główny Urząd Statystyczny

Polaków czeka droga żywność

Główną przyczyną wzrostu cen produktów spożywczych w Polsce są znacznie mniejsze plony. Jest to rezultat powodzi, która dwukrotnie nawiedzała nasz kraj w minionym roku, niszcząc niemal pół miliona hektarów pół uprawnych. W konsekwencji zbiory zboża były o 8,5 proc. mniejsze niż w zeszłym roku. Najmocniej ucierpiała produkcja owoców, obniżając się o 28,7 proc.

Szacunek produkcji głównych upraw rolnych i ogrodniczych w 2010 r.

Produkt

Szacowane zbiory

Zmiana wobec poprzedniego roku

zboża

27,3 mln ton

-8,5 proc.

rzepak i rzepik

2,1 mln ton

-16,8 proc.

ziemniaki

8,8 mln ton

-9,7 proc.

buraki cukrowe

9,8 mln ton

-9,5 proc.

warzywa gruntowe

4,3 mln ton

-11,6 proc.

owoce z drzew

2,2 mln ton

-28,7 proc.

owoce jagodowe

0,5 mln ton

-3,1 proc.

Źródło: Główny Urząd Statystyczny

Mniejsze zbiory doprowadziły do drastycznego wzrostu cen skupu surowców rolnych. Najmocniej zdrożały zboża. Cena żyta niemalże uległa podwojeniu. Nie zanosi się na to, aby sytuacja uległa zmianie w nadchodzących miesiącach. Sytuację polskiego rolnictwa komplikują obawy przed kolejnymi powodziami oraz prognozy synoptyków mówiące o długiej zimie.

Przeciętne ceny skupu wybranych produktów rolnych w listopadzie 2009 i 2010 roku

Produkt

Przeciętna cena skupu

Zmiana wobec poprzedniego roku

listopad 2009 r.

listopad 2010 r.

pszenica

460,40 zł/t

708,90 zł/t

+53,9 proc.

żyto

297,30 zł/t

589,30 zł/t

+98,2 proc.

ziemniaki

251,90 zł/t

246,50 zł/t

-2,1 proc.

mleko krowie

99,35 zł/hl

115,12 zł/hl

+15,9 proc.

Źródło: Główny Urząd Statystyczny

Wysokie ceny na światowych rynkach obciążają polskie portfele

Duże znaczenie dla cen żywności w Polsce mają rekordowo drogie surowce rolne na rynkach światowych. Indeks cen żywności przygotowywany przez Organizację Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa sięgnął w grudniu 214,7 punktu. Przekroczył tym samym dotychczasowy rekord wszech czasów z czerwca 2008 roku. Wskaźnik skonstruowany jest na podstawie zmian cen 55 najważniejszych płodów rolnych.

Indeks cen żywności
Źródło: Food and Agriculture Organization of the United Nations

Za wzrost cen płodów rolnych na światowych rynkach odpowiadają klęski nieurodzaju, jakie dotknęły różne części globu. W zeszłym roku Rosja została spustoszona przez suszę i pożary. W ostatnim czasie Australia, Brazylia i Wenezuela musiały stawić czoło najpoważniejszym powodziom od wielu lat.

Do wzrostu cen żywności swoją cegiełkę dokładają światowe banki centralne. Prowadząc skrajnie luźną politykę pieniężną, przyczyniają się do windowania cen surowców rolnych. W tym kontekście kluczowe znaczenie ma program ilościowego luzowania polityki monetarnej prowadzony przez Rezerwę Federalną. W rezultacie fundusze inwestycyjne zaopatrzone w olbrzymie ilości taniego pieniądza, poszukując atrakcyjnych stóp zwrotu, zwracają swoją uwagę na surowce rolne.

Coraz droższe utrzymanie mieszkania i transport

Po żywności drugą co do wielkości pozycją w budżecie polskich gospodarstw domowych stanowią wydatki związane z utrzymaniem mieszkania. Obciążenia z tego tytułu rosną równie szybko, jak ceny produktów spożywczych. Przez cały 2010 rok koszty użytkowania mieszkania zwiększyły się średnio o 3,8 proc. W tym samym czasie ceny nośników energii poszły w górę o 4,1 proc. Perspektywy na nadchodzący rok nie są optymistyczne. Na początku stycznia Urząd Regulacji Energetyki zaakceptował nowe taryfy dla dystrybutorów. W rezultacie prąd dla odbiorców indywidualnych zdrożeje na początku roku o 6,3 proc. Do tego należy jeszcze doliczyć niemal rekordowo wysokie ceny paliw, podnoszące koszty transportu w całej gospodarce. Według GUS-u w 2010 roku ceny usług transportowych wzrosły o 6,2 proc.

Jak nie walczyć z powszechną drożyzną

Ostatnie lata polskiego sukcesu gospodarczego zostały zmarnowane przez rządzących. W czasach dobrej koniunktury kolejne rządy nie przykładały większej wagi do redukcji wydatków budżetowych. Politycy byli zachwyceni faktem, że do ich dyspozycji jest więcej pieniędzy, które umożliwiają realizację przedwyborczego rozdawnictwa. Zobowiązania państwa nieustannie rosły. Pogorszenie koniunktury i mniejsze wpływy do budżetu zmusiły rząd do podniesienia podatków i przejęcia składek emerytalnych przekazywanych do Otwartych Funduszy Emerytalnych.

Naturalną reakcją na osłabienie dynamiki PKB i wzrost kosztów utrzymania powinna być redukcja podatków. Pozwoliłoby to Polakom na przetrwanie nachodzących lat słabszego wzrostu gospodarczego bez konieczności znacznego obniżenia poziomu życia. Jednakże rząd zdecydował się na odmienne rozwiązanie. Prowadzona w ten sposób polityka skutkuje mniejszą konsumpcją, co uderza w kondycję przedsiębiorstw. W dalszej kolejności przyczynia się do konsumpcji oszczędności, co negatywnie wpływa na długoterminowe perspektywy wzrostu gospodarczego.

Niezależnie od sytuacji na rynkach światowych Polska doświadczy inflacji. W ostatnich latach podaż pieniądza rosła w tempie sięgającym 10 proc. rocznie. W tej sytuacji wzrost cen produktów konsumpcyjnych był nieunikniony. Powszechna drożyzna i spadek poziomu życia są ceną, jaką należy zapłacić za lata wzrostu napędzanego tanim kredytem. Polacy muszą przygotować się na wzrost kosztów życia.

Piotr Lonczak
p.lonczak@bankier.pl

Źródło: Bankier.pl