„Świat poradził sobie z ubiegłorocznym wzrostem cen ropy naftowej, szybko rozwija się międzynarodowy handel, Chiny zaczęły wprowadzać zmiany, które powinny pobudzić wzrost wewnętrznego popytu, a USA poprawiają eksport – wyliczała powody do optymizmu Laura Tyson były doradca ekonomiczny Białego Domu. W centrum uwagi zarówno ekonomistów, jak i szefów globalnych firm pozostaje szybko rosnąca (wzrost 10,7 % PKB w 2006 roku – najszybciej od 11 lat) chińska gospodarka. Apetyty biznesmenów pobudzają ogromne oszczędności Chińczyków (50 proc. PKB) i gigantyczne rezerwy walutowe Chin, sięgające biliona dolarów. Aż dziewięciu na dziesięciu menedżerów firm światowych przewiduje, że w najbliższych 12 miesiącach wzrosną przychody ich firm, a co drugi jest o tym święcie przekonany. Co ciekawe, ponad 90 proc. z odpytanych w tym roku 1100 szefów firm z 50 państw przejawia równie duży optymizm co do możliwości wzrostu przychodów w najbliższych trzech latach. Najbardziej prawdopodobny scenariusz dla światowej gospodarki wobec przedstawionych tutaj opinii jest taki, że gdzieś w głębi lasu czai się groźny wilk, którego jednak na razie ekonomiści i szefowie wielkich koncernów nie dostrzegają. Ostatnie dwie sesje w tygodniu na rynku amerykańskim jakby nic sobie nie robiły z doniesień z Davos i spadły w tempie nie spotykanym od wielu sesji.
Podobne zjawisko miało miejsce na naszym rynku. Gdy Sejm uchwalił ustawę budżetową tego samego dnia analitycy amerykańskiego JP Morgan doradzili przeważać w portfelu akcje polskich spółek prognozując, że silna kondycja polskiej gospodarki nadal będzie sprzyjała jej notowaniom. Jedna z najlepszych krajowych instytucji od zarządzania emerytalnymi pieniędzmi prognozowała, że w bieżącym roku wzrost indeksów wyniesie 20% zaś sezon wyników kwartalnych rozpoczął Bank Millennium wynikami znacznie powyżej oczekiwań. I w tym miejscu nie po raz pierwszy nastąpił rozdźwięk napływających doniesień z zachowaniem rynku. Czwartkowy, znaczący spadek indeksów, złotego i długu pozostawił niesmak większości inwestorom. Kupuj domysły sprzedawaj fakty chciałoby się rzec po czwartkowych spadkach. Nie dało się je nijak wytłumaczyć racjonalnymi informacjami. Fakty faktami a rzeczywistość rynkowa żyje jak zwykle własnym życiem. Prozaicznym powodem spadków waluty i giełdy mógł być fakt zwyczajnego wycofywania z Polski jednego z zagranicznych inwestorów. Jednak była to pojedyncza korekta. Ta prawdziwa prędzej czy później przyjdzie gdyż wyceny polskich spółek są niezwykle wygórowane. Jednak i ona sama powinna mieć li tylko charakter tymczasowy. Na pewno nie będzie trwała gdyż napływające, pozytywne sygnały z ekonomii krajowej jak i światowej, a takich ostatnio wiele, są jedynym i najlepszym paliwem do kolejnych wzrostów. Prawdziwe korekty i spadki giełd przychodzą zdecydowanie później niż się tego wszyscy spodziewamy.