Rekord cen złota, czyli ucieczka od ryzyka

Po krótkim odpoczynku, notowania złota znów znalazły się na rekordowo wysokim poziomie. Dziś za uncję trzeba było płacić  nawet 1092 dolary. Do kolejnej psychologicznej bariery mamy więc zaledwie 8 dolarów. Nowy rekord nieprzypadkowo padł właśnie teraz. Na giełdach zrobiło się nerwowo, inwestorzy znów więc szukają „bezpiecznej przystani” dla swoich pieniędzy.

Mniej więcej do 26 października na głównych rynkach wszystko szło zgodnie z obowiązującym ostatnio schematem. Indeksy na amerykańskiej giełdzie rosły, dolar się osłabiał, zwyżkowały notowania ropy naftowej, wartości nabierało złoto. Mniej więcej- bo już nieco wcześniej, około 19 października, coś zaczęło szwankować na Wall Street.

Po nieudanym ataku indeksu S&P500 na poziom 1100 punktów, rozpoczęła się korekta. Ale dolar nadal osłabiał. Mimo to, ceny złota reagowały najpierw dość niemrawo, trzymając się na poziomie 1055-1060 dolarów za uncję, a potem dziwnie: spadając między 26 a 28 października do 1038-1028 dolarów. Dziś, pięć dni po tym osłabieniu, za uncję trzeba płacić 1092 dolary, najwięcej w historii.

Warto zwrócić uwagę, że zwyżce na rynku złota towarzyszy gwałtowne umocnienie się dolara. Standardowy mechanizm: słaby dolar- drogie złoto chwilowo więc nie działa. Z jednoczesnym umacnianiem się amerykańskiej waluty i zwyżką cen złota mieliśmy ostatnio do czynienia w czasie największego natężenia kryzysu finansowego. Najwyraźniej sprawdza się mechanizm ucieczki od ryzyka do złota i dolara. Pojawił się on jednak wyraźniej dopiero, gdy korekta na rynkach akcji „rozwinęła skrzydła”. Być może ten pęd inwestorów do złota i amerykańskiej waluty sugeruje, że giełdy jeszcze pójdą w dół.

Dzisiejsze odbicie, po kilku dniach silnych spadków, raczej obrazu rynku nie zmieni, choć dolar znów daje się nabierać i nieznacznie słabnie. Złoto tanieć ani myśli, a tracący na wartości dolar będzie sprzyjać kolejnym rekordom.

Źródło: Gold Finance