Wyjątkowa ubogość obecnego tygodnia w dane gospodarcze skłania do zwrócenia uwagi na inne elementy kształtujące koniunkturę giełdową. Co ciekawe pojawia się coraz więcej elementów przypominających moment kształtowania rekordu wszech czasów na amerykańskim parkiecie.
Po tym, jak lutowy indeks ISM dla sektora usług osiągnął najwyższy poziom od tego okresu oraz najwyższe od tego momentu były wpłaty do globalnych funduszy akcji, to teraz okazuje się, że najmniejszy od jesieni 2007 r. jest udział gotówki w portfelach amerykańskich funduszy akcji. Stanowił w styczniu jedynie 3,6% aktywów wobec 5,7% w styczniu 2009 r. Był to 2. najniższy wynik w historii. W przeszłości okresy, kiedy zarządzający zmniejszali udział gotówki w portfelach sprzyjał zwyżkom indeksów, ale gdy zaczynali postępować odwrotnie, wyraźnie traciły. Przy tak niskim, jak obecnie, udziale gotówki w aktywach, realne jest to, że zacznie się podnosić. To zaś przemawiałoby za pogorszeniem koniunktury giełdowej.
Stratedzy rynkowi spodziewają się osiągnięcia przez S&P 500 na koniec tego roku 1234 pkt, czyli zwyżki o ponad 8% od ostatniego zamknięcia. Jednocześnie zalecają trzymać w gotówce 7,8% aktywów. Amerykańskie akcje handlowane są aktualnie ponad 18 razy wyżej od zysków spółek z 2009 r. Średnia z ostatnich 55 lat to 16,6. Jeśli spełnią się zapowiedzi analityków, to na koniec tego roku wskaźnik cena/zysk obniży się do 14,6, zakładając pozostanie S&P 500 na obecnym poziomie. Żeby tak się stało zyski muszą się zwiększyć o jedną czwartą.
Rynki nieruchomości
54% z ponad 200 amerykańskich ekonomistów przebadanych przez NABE wskazuje na zasadność podwyżki stóp procentowych w USA w ciągu najbliższych 6 miesięcy. Z zachowania rynku terminowego wynika natomiast 57-proc. szansa na zwiększenie kosztu pieniądza na listopadowym posiedzeniu Rezerwy Federalnej. Perspektywa jest więc wciąż jeszcze bardzo odległa. Jednocześnie z tej samej ankiety wynika, że deficyt budżetowy i wzrost długu publicznego w USA będą coraz większym problemem. Cztery piąte ekonomistów stwierdziło, że będzie to prowadzić do zwiększenia się kosztów finansowania zadłużenia. To zaś będzie obniżać wzrost potencjalnego PKB.
Głosy o możliwej rewaluacji chińskiego juana mogą mieć wpływ na postrzeganie tamtejszego rynku nieruchomości. Choć nie jest na nim tanio, to cześć specjalistów przekonuje, że kupno nieruchomości w Chinach może być szansą na to, by skorzystać na wzroście wartości tamtejszej waluty. Takie podejście podtrzymywałoby koniunkturę na rynku nieruchomości.
Źródło: Home Broker