Robert Krool: O życiu i biznesie z punktu widzenia pewnej młodej kobiety

Gosia Skorwider, dyrektor zarządzająca Ogilvy Interactive w Polsce, ambasadorka Projekt21, młodsza florystyka, cichy rajdowiec, pasjonatka podróży, miłośniczka kotów, lat 29. W życiu wyznaje zasadę „carpe diem” Horacego, w pracy – „change before you have to” Jacka Welcha. 

Na czym polegał świadomy akt założycielski pod twoją przyszłość i kiedy miał miejsce?

 

Jako 16 latka prenumerowałam Brief, Media & Marketing i Charaktery. Idąc na studia miałam dylemat czy skręcić w kierunku reklamy, czy psychologii. Pomyślałam, że reklama da mi więcej możliwości, a zawierać będzie psycho- i socjologiczne aspekty, które mnie interesują. Pamiętam słowa rektora, wypowiedziane na inauguracji, że tylko nieliczni z nas są tutaj z powołania. Pomyślałam wtedy, że jestem w grupie tych nielicznych – to tylko z kolei utwierdziło mnie w dobrze podjętej decyzji. W trakcie pierwszego roku studiów trafiłam w Media & Marketing na reklamę agencji interaktywnej, pomyślałam, że fajnie byłoby tam pracować…

 

Pierwsza praca okazała się być pracą w agencji, o której pomyślałam na pierwszym roku. Wymyśliłam i zrobiłam!

 

Jak kiedyś wyobrażałaś sobie swoją przyszłość/pracę, a jak wyobrażasz sobie teraz? Czy coś się zmieniło?

 

„Wymyśliłam i zrobiłam”, oznacza, że moja ówczesna przyszłość, czyli teraźniejszość, jest dokładnie taka, jak chciałam, by była! Miałam chwilę zastoju w poprzednim miejscu pracy, jednak taki stan zdarza się najlepszym i trzeba przez to przejść, najlepiej świadomie, by wyraźnie dostrzec dylematy, które są jak supełki. Rozwiązałam je.

 

Na ile wypalenie się w młodym wieku jest możliwe? Znasz przykład utraty motywacji, a potem pojawienia się np. konstruktywnych wniosków?

 

Wypalenie jest możliwe w każdym wieku i zawsze jest tak samo groźne dla obu stron – pracownika i pracodawcy. W Polsce nie ma jeszcze badań , które podałyby liczby tego zjawiska, ale o tym, jak poważny jest to problem pokazują liczby z USA: prawie połowa pracujących Amerykanów ma objawy wypalenia zawodowego.

 

Wydawało mi się jakiś czas temu, że wypalenie zawodowe dotyczyć może ludzi, którzy nie wierzą w siebie, którzy nie mają planu na siebie, nie wiedzą dokąd zmierzają… czy się bardzo myliłam?

 

Pracując 8 lat w jednej organizacji doszłam do wniosku, że wszystko, co było można zrobić dla niej i dla siebie, zrobiłam. Wtedy, kiedy czujesz, że już więcej nie możesz psychicznie, fizycznie i organizacja nie jest na więcej gotowa, przychodzi zastanowienie, co zrobić, jak zadziałać, by znaleźć motywację na jutro dla siebie. Analiza co robisz źle (to pierwsze, co przychodzi do głowy), potem co inni robią nie tak i co trzeba u nich zmienić, by wstawać z tą samą energią każdego dnia, jak wcześniej. Robisz bilans zysków i strat, patrzysz w lustro, nie oszukując samego siebie mówisz, to już koniec.

 

Wypalenie? Tak, jest możliwe i to, co jest trudne, to najpierw – zdać sobie z tego sprawę, nazwać sytuację, a w drugiej kolejności – pomimo osłabienia we wszystkich obszarach: indywidualnym, interpersonalnym, organizacyjnym – znaleźć rozwiązanie pozwalające poprawić sytuację i je zrealizować.

 

Z perspektywy wiem, że im wcześniej zrobimy ruch „świadomego spojrzenia w lustro”, tym szybciej staniemy na nogi i być może do wypalenia zawodowego z jego najgorszymi depresyjnymi objawami nie dojdzie.

 

Gdy widzisz/słyszysz młodych ludzi ubiegających się o pracę, co byś im doradziła, gdyby tylko chcieli posłuchać praktyka?

 

Żebyś mógł oczekiwać od innych, najpierw daj coś z siebie. Pokaż, że chcesz, że Ci zależy i odpowiedz sobie na pytanie co i kiedy chcesz nazwać swoim sukcesem. Nie wystarczy wiedza, a umiejętne stosowanie jej, wykorzystując zmieniające się wciąż otoczenie.

 

Niezależnie od czasów i miejsca w którym żyjemy, na sukces pracuje się ciężko i intensywnie.

 

Bierzesz udział w różnych kursach, realizujesz prywatne pasje, nieustannie wyjeżdżasz – dlaczego jest to ważne? Po co to robisz?

 

Spowolnienie w życiu zawodowym, spowodowało poszukiwanie zadowolenia, satysfakcji, energii, rywalizacji, wszystkiego tego, czego mi nagle zabrakło. Przypomniałam sobie o rubryce w celach życiowych, która dotyczyła zadowolenia pozazawodowego i przyszedł czas na siebie. Postanowiłam nie rezygnować z tego biegu, jaki uprawiam od kilku lat, bo to lubię, ale bardziej wykorzystywać energię, którą wytwarzam. Pojawiły się rajdy samochodowe w ramach szkoły bezpiecznej jazdy, znalazłam jedną, potem drugą szkołę florystyczną i zaczęłam się kształcić, dziś jestem młodszym florystą. Pamiętam pierwszy dwumiesięczny kurs zaczynałam w grudniu, trwał dwa miesiące i w każdy weekend, po ciężkim tygodniu wstawałam o 5 rano, by o 8 zacząć zajęcia w Łodzi. Ludzie pytali, po co to i czy nie wolałabym pospać w sobotę. Hm, a ja, jako bohater tragiczny odpowiadałam, że chcę jedno i drugie. Ale wyśpię się już w lutym.

 

Każda aktywność poza domem ładuje mi baterie, wiec staram się spędzać każdy weekend w innym miejscu. Wtedy mam czas na rozmowę z innymi ludźmi, niekoniecznie związanymi z zawodem i moim codziennym życiem, to wiele uczy, oferuje cenną inspirację, wreszcie nie pozwala zamknąć się na inność życia dokoła nas.

 

Odkąd mam te wszystkie zajęcia czuję, że to ja wykorzystuję życie, a nie ono mnie.

 

Fundament kultury wpajanej od dziecka nam wszystkim, jak rodzina, związek – na ile jest to ważne w karierze młodej kobiety, u której kariera dopiero się zaczyna? Ty masz już swoje refleksje na ten temat…

 

Każdy z nas potrzebuje bliskości drugiego człowieka, ale na ile związek determinuje odnoszone sukcesy zawodowe, to zależy od człowieka – jego wychowania, potrzeb, wyniesionych z domu reguł rządzących jego życiem i oczywiście zbiegu okoliczności w naszym życiu.

 

Na pewno ważna jest prywatna stabilizacja, która pozwala liczyć nie tylko na siebie. Bliscy w naszym otoczeniu, na których zawsze możemy polegać, są ważni, zwłaszcza, że życie zawodowe jest pełne zmian i ciągłej destabilizacji.

 

W moim życiu równowagę, stabilność, pewność siebie i racji podejmowanych decyzji stanowi Rodzina, ta najbliższa, Siostra i Rodzice, a zaraz po tym przyjaciele.

 

Co sądzisz o swoich nieudanych próbach, porażkach, słabych projektach, doświadczeniach – a może nie ma żadnych i jest tyko fala sukcesów?

 

Oscar Wilde rzekł „Nie bój się cieni. One świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło”

 

Porażki, z których wyciągamy wnioski i bardziej świadomie działamy na tych doświadczeniach są potrzebne. Awansując na Account Directora z Account Managera, poza zarządzaniem zespołem, obsługiwałam nieprzerwanie najważniejszego klienta agencji. Ze względu na znajomość marki, potrzeb klienta, ludzi po drugiej stronie i wypracowane relacje. To była sytuacja, która pokazała, że niczego nie możemy być pewni, a już na pewno nie działać według jedynego słusznego schematu, który sprawdził się w minionych latach. Mnogość problemów, jaka pojawiła się we współpracy spowodowała, że zaczęliśmy (wraz z moim szefostwem) korzystać z pomocy specjalistów zewnętrznych. Dopiero odpowiednie sesje coachingowe, rozmowy o sytuacjach mających miejsce, analizy zachowań klienta i moich reakcji, pozwoliły zapanować nad sytuacją.

 

Postrzegałam to jednak jako osobistą porażkę. Bo mając – mimo młodego wieku – spore doświadczenie, w tym sporo trudnych przypadków, nie mogłam sobie z pewnym elementem poradzić: jak to? dlaczego?

 

Pozornie wydawałoby się, ze tamta, cała sytuacja i jej rozwiązanie, miało pomóc tylko w tamtej chwili. Ja jednak do dziś jestem świadoma wniosków jakie z tego zamieszania wyciągnęłam, a co więcej, wiedza ta jest mi pomocna do dziś i doskonale się sprawdza. Ponad to, to Wilde doskonale wyjaśnił nam, że: doświadczenie, to nazwa jaką dajemy naszym błędom.

 

Młode zespoły, to gorąca krew. Jak postrzegasz relacje damsko-męskie w firmie/biznesie i co myślisz o tym zjawisku po różnych doświadczeniach?

 

Nie mam zdania, czy jest to złe, czy dobre. Ma miejsce, występuje jako zjawisko coraz częściej i myślę, że powoli przestaje dziwić oraz szokować. Nie znaczy to jednak, że sytuacja jest prosta. Zależy od kultury ludzi, którzy w tych relacjach uczestniczą i jaka jest ich dojrzałość. Myślę, że na pewnym etapie sytuacja ta wzmaga motywację i jakość pracy. Jednak, trzeba na te relacje spojrzeć nieco szerzej, bo dookoła nas są inni ludzie, pracownicy równolegli, czy też podlegli, którzy zostają „wplątani” w taką sytuację z jej wszystkimi pozytywami i negatywami.

 

Mimo wszystko uważam, że szkodliwość tej sytuacji dla organizacji jest mniejsza, niż dla samych zainteresowanych, uwikłanych w pozabiznesowe relacje damsko-męskie.

 

Awansujesz, wszyscy ci gratulują, życzą udanych projektów. Ale czy wszyscy są zachwyceni? Jak postrzegasz niespełnione ambicje, a może wypalenie i zawiść u niektórych?

 

Kiedyś często pytałam moich Rodziców, „Dlaczego inni mogą a ja nie?”, odpowiadali: „Bo Ty nie jesteś inni”. Z wiekiem zrozumiałam te słowa i wykorzystałam je na własne potrzeby.

 

Zdałam sobie sprawę, że moja droga jest słuszna. Nie oglądać się, nie porównywać, nie zadawać wciąż pytań tylko działać, bo wszystko to powoduje, że idziesz do przodu, a oglądając się wciąż na innych i zastanawiając się, czy ich wyjście, pomysł, sposób jest lepszy niż mój tracimy nierzadko cenny czas.

 

Problemy innych nie są moimi. Każdy musi sobie poradzić ze sobą. A ja działam w życiu tak, by nikomu nie robić krzywdy. Posiadanie osób nieprzychylnie do mnie nastawionych w otoczeniu jest więc nieuniknione, pociesza mnie więc to, co zauważył niegdyś Churchill: „masz wrogów? Znaczy byłaś za coś odpowiedzialna.”.

 

Czego nauczyłaś się od rodziców, jakie wartości wyniosłaś z domu?

 

Miłość do antyków, uwielbienie dobrego jedzenia.

 

Codzienność w rodzinnym domu budowała moją wiarę w siebie, poczucie własnej wartości – zawsze mogłam liczyć na wsparcie, racjonalizm i szczery punkt widzenia. Dość wcześnie miałam szansę decydować o sobie i kształtować swoje poglądy. Takie podejście wykształciło we mnie myślenie, że wiele w moim życiu zależy ode mnie – od tego jak będę podchodziła do życia i ludzi mnie otaczających. Postanowiłam więc obdarować życie pokorą, a ludzi szacunkiem.

 

Pracowitość, to podobno cecha poznaniaków – jeśli tak, to ja ją mam podwójnie, bo również w domu ten model był promowany.

 

Jak ustalać priorytety w młodym wieku, by spełniać się zawodowo i nie popaść w stres spowodowany pracą?

 

Zastanowić się najpierw, co chce się robić w życiu?! Co będzie dawało nam radość i pieniądze (tak, nie udawajmy, że one nie są ważne, bo będziemy hipokrytami). Zróbmy listę zajęć, które nas kręcą i miejsc w których chcemy pracować.

 

A potem przejdźmy do czynów – szukania odpowiedniego miejsca dla siebie.

 

Nie bierzmy tego, co się trafi, bo to półśrodek, a on satysfakcji nie daje. Uzasadnianie, że nie było innych opcji jest niedorzeczne w obecnych czasach.

 

Jakie wyzwania stoją obecnie przed tobą?

 

Rynek bardzo się zmienia, wiec przede wszystkim stawiam na czujność i umiejętne dostosowywanie się do rynku, tak by jak najefektywniej realizować postawione sobie i firmie ponad rok temu cele. Część z nich udało się zrealizować i dzięki temu dziś wyznaczamy sobie kolejne, które są następstwem udanych pierwszych kroków. A konkrety to wysoka jakość i skuteczna obsługa Klienta, przemyślane propozycje dla Klienta, wynikające z doświadczenia i wiedzy zespołu specjalistów. To z kolei niesie za sobą sukces po ich realizacji – to nasz główny cel. Dziś zarówno krótko- jak i długoterminowe działania muszą przekładać się na tzw. zwrot z inwestycji i na tym właśnie nam zależy, a zrealizowane do tej pory przez nas projekty są tego dowodem.

 

Grupa, w ramach której funkcjonujemy, to wyzwanie samo w sobie na polskim rynku. Dziś określenia marketing 360 używa się, by nie powiedzieć nadużywa, w komunikacji z Klientem, niemniej często jak niegdyś web2.0. Trochę porównuje tę sytuację, bo kiedyś wszyscy o web2.0 mówili, ale zanim zaczęli robić minęło dużo czasu. Z 360 na polskim rynku jest podobnie. Niewielu dziś robi to dobrze i skutecznie, choćby z powodu ograniczeń narzędziowych, wiedzowych, strukturalnych i finansowych. Grupa Ogilvy, w skład której wchodzi Ogilvy Interactive, dysponuje wszystkimi wymienionymi przeze mnie elementami, jednak wyzwanie jakie przed nami stoi, to umiejętnie połączyć je w ramach poszczególnych dyscyplin (internet, prasa, telewizja, eventy itp.) w jeden dobrze działający twór.

 

Międzynarodowość naszej organizacji daje ogromne możliwości, które coraz skuteczniej wykorzystujemy, doradzając Klientom i realizując projekty na rynkach europejskich, szczególnie mocno na rynku brytyjskim. Z drugiej strony odrębność spółki pozwala nam elastycznie reagować na sytuację na rynku polskim i dostosowywać ofertę tak, by realizować cele, m.in. długofalową współpracę z Klientem lokalnym.

 

Dlaczego zdecydowałaś się wesprzeć Projekt21 jako firma i nawet osobiście – będąc ambasadorem?

 

Uważam, że Ogilvy Interactive jako partner strategiczny wiele wniesie w projekt. Dzięki wykorzystaniu wiedzy i dostępnych narzędzi, wskaże słuszną drogę działania Projektu21 dziś oraz ściśle współpracując z twórcami projektu będzie współtworzył plan działania rozwojowego na kolejne lata.

 

Angażując się osobiście w projekt, jako ambasador, chcę służyć młodym ludziom wsparciem. Powinniśmy bowiem kształtować postawy młodych ludzi, wskazywać im dobre wzorce, które umiejętnie wykorzystane, pozwolą im osiągnąć sukces. Chcę mówić o tym, że osiągnąć sukces może każdy z nas, że Ci, którzy go już osiągnęli nie są nikim szczególnym, wyjątkowym, żyjącym na preferencyjnych warunkach. Są tylko (albo aż) zdeterminowani i konsekwentni w tym co robią.

 

A już poza tym wszystkim, wierzę, że świat działa w myśl zasady „podaj dalej”. Niech każdy z nas choć raz pomoże innemu człowiekowi, a ten kolejnemu, a tamten kolejnemu. Projekt21 w moim odczuciu to kwintesencja „podaj dalej”.

 

Gosia Skorwider

Managing Director, Ogilvy Interactive,

gosia.skorwider@ogilvy.com

 

Rozmawiał Robert Krool

Źródło: Robert Krool