Robi się groźnie

Dolar w dalszym ciągu zyskuje, co odbija się fatalnie na naszej walucie. Złoty jest już  blisko przełamania oporów, za którymi kryje się  jego dalsze osłabienie.

Odwrót od ryzykownych aktywów w dalszym ciągu przekładał się wczoraj na wzrost wartości dolara. Traciły giełdy, surowce i waluty kwotowane względem amerykańskiej waluty. EUR/USD spadał trzeci dzień z rzędu, jednak trzeba zauważyć, że kurs zatrzymał się na istotnym poziomie 1,48. To wrześniowy szczyt tej pary, wydaje się więc, że jutro powinno nastąpić jakieś odreagowanie.

W tej sytuacji warto przyjrzeć  się naszemu złotemu. Jak można się domyślać, traci on wraz ze spadającym euro. Z jednej strony złoty wciąż znajduje się  w trendzie bocznym i niewielkie wahania nie wprowadzają wiele do sytuacji. Z drugiej strony jednak przedłużająca się konsolidacja sprawia, że zbliżamy się do momenty, gdy kursy spotkają się z linią trendu wyprowadzoną ze szczytów na początku tego roku.

Najbliżej jej przekroczenia jest USD/PLN, gdzie notowania powyżej 2,87 będzie można uznać, z punktu widzenia analizy technicznej, za okres wzrostów dolara. Trochę dalej takiego przełomu jest euro, tutaj potrzeba poziomu ok. 4,26 złotych za wspólną walutę. Co prawda złoty miewał już takie chwile słabości, ale ze względu na wspomniane linie trendu warto obserwować te poziomy.

Wczoraj rynek miał jednak uzasadnione powody do kupna dolara. Niemiłą niespodziankę sprawili konsumenci, a dokładnie indeks mierzący ich zaufanie do gospodarki (Conference Board), który spadł drugi miesiąc z rzędu z 53,1 pkt. we wrześniu do 47,7 punktów. Pojawił się także ogromny popyt na wczorajszej aukcji 2-letnich papierów skarbowych o wartości 44 mld dol., co również wzmocniło walutę.

Złoty powinien wykazać dziś trochę sił od walki o utrzymanie wciąż obowiązującego w średnim terminie trendu wzrostowego przede wszystkim dzięki decyzji RPP. Rada prawdopodobnie zmieni swoje nastawienie co do przyszłej inflacji z łagodnego na neutralne, co jest już jakimś krokiem w stronę podnoszenia stóp (choć to trochę odległa przyszłość).

Paweł Satalecki
Źródło: Finamo