S&P zakończył wczorajszą sesję na najwyższym poziomie od dwóch miesięcy, a Nikkei znalazł się najwyżej od 11 marca (trzęsienia ziemi) dzięki danym dającym nadzieję na poprawę gospodarki w II półroczu.
Inwestorzy na Wall Street kupowali wczoraj akcje po tym, jak raport ADP wskazał na możliwy wzrost liczby etatów w gospodarce o 157 tys., czyli prawie dwa razy więcej niż oczekiwano. Tak silny wzrost byłby potwierdzeniem tezy, że gospodarka amerykańska ma szansę na silniejsze ożywienie w II półroczu, zaś jej osłabienie w II kwartale było przejściowe i wynikało po części ze skutków trzęsienia ziemi w Japonii, które przerwało łańcuch dostaw do amerykańskich fabryk. S&P zyskał wczoraj 1 proc. i znalazł się na najwyższym poziomie od 10 maja. Oznacza to także wzrost o 6,8 proc. od dołka zanotowanego w połowie czerwca, a do szczytu hossy indeksowi brakuje już tyko 0,6 proc.
Dzisiejsze dane z Azji zdają się potwierdzać tezę o udanej obronie światowej gospodarki przed spowolnieniem. Nadwyżka na rachunku obrotów bieżących Japonii kurczy się wolniej niż oczekiwali tego ekonomiści, ponieważ po trzęsieniu ziemi powoli odradza się eksport. W maju spadł on wprawdzie o 9,8 proc., ale w kwietniu był to spadek o 12,7 proc. Oczekuje się stopniowej poprawy sytuacji japońskich eksporterów. M.in. dzięki tym danym Nikkei zyskał dziś 0,7 proc. i zakończył sesję na poziomie najwyższym od 11 marca, a więc od trzęsienia ziemi. Kospi, który tracił na otwarciu, zdołał zakończyć sesję bez zmian po informacji o wzroście cen produkcji o 6,2 proc. w czerwcu. Odczyt przyjęto pozytywnie, ponieważ oznacza on spadek cen o 0,3 proc. do maja. W szczytowym momencie inflacja producentów w Korei rosła o 7,3 proc. r/r (w marcu). Inflacja konsumentów wyniosła 4,4 proc., powyżej celu banku centralnego (4 proc.), ale mimo to oczekuje się, że stopy pozostaną na razie nie zmienione. Indeks w Australii wzrósł o 1 proc., w Hong Kongu rósł o 0,8 proc., a Szanghaju balansował na zerowym poziomie na pół godziny przed końcem notowań.
W Europie dobre nastroje po wczorajszej publikacji raportu ADP powinny zostać utrzymane, przynajmniej do czasu potwierdzenia danych przez amerykański departament pracy (14:30). Dodatkowo są one podtrzymywane przez opublikowane dziś rano dane dotyczące niemieckiego eksportu, który wzrósł w maju o 4,3 proc. w porównaniu do kwietnia, a oczekiwano wzrostu o 1,5 proc. W obecnej sytuacji dane te mogą zostać odczytane jako przejaw odporności niemieckiej gospodarki na zawirowania na rynkach finansowych.
U nas WIG20 otrzyma kolejną szansę przełamania lokalnych szczytów na poziomie 2830 pkt, które powstrzymały wzrosty w poniedziałek i w czwartek w poprzednim tygodniu. Wiele wskazuje na to, że tym razem z tej szansy uda się skorzystać, po tym jak wczoraj w imponującym stylu indeks blue chips obronił się przed techniczną przeceną narzuconą mu przez konstruktorów indeksu. Gdyby nie uwzględniać konsekwencji odjęcia prawa do dywidendy od kursu KGHM, WIG20 zyskałby wczoraj ok. 2 proc. i wraz z moskiewskim RTS należałby do najmocniejszych indeksów w Europie. Jeśli nadzieje na letnią hossę mają być spełnione, to indeks powinien dziś potwierdzić swoją wczorajszą dyspozycję.
Zagrożeniem dla pozytywnego scenariusza są dane z amerykańskiego rynku pracy, które mogą wyzwolić chęć realizacji zysków na Wall Street, zwłaszcza że główne indeksy znalazły się w pobliżu szczytów hossy.
Źródło: Noble Securities SA