Rozruchy w Egipcie inwestorzy przyjmują ze spokojem

Ostatnia sesja poprzedniego tygodnia przyniosła znaczące spadki. Amerykańscy inwestorzy, „zmęczeni” walką z oporem w okolicach 1 300 pkt. na S&P500, przystąpili do realizacji zysków.

Kontynuacja spadków groziła wyraźniejszą korektą. Dlatego wydarzenia ostatnich dni wydawały się kluczowe dla rynku akcji, przynajmniej w krótkim terminie.

 

Wydaje się, że piątkowa sesja była raczej wypadkiem przy pracy. Window dressing na koniec stycznia plus zlepek danych makro doprowadził do odreagowania – pomimo niepokojów, jakie napływały z Egiptu.

Przychody Amerykanów w miesiącu grudniu były zgodne z konsensusem rynkowym, tj. wzrosły o 0,4%. Wzrosły też wydatki. Wzrost o 0,7% jest jednak niemiarodajny, gdyż miesiąc grudzień jest miesiącem świątecznym.

We wtorek dowiedzieliśmy się, w jakiej kondycji jest największa firma kurierska na świecie. UPS, bo o niej mowa, pokazała zysk 1,08 USD na akcję (prognoza 1,05 USD). Przychody ze sprzedaży wyniosły w IV kwartale 2010 13,42 mld USD. Analitycy spodziewali się natomiast 13,41 mld USD. Można powiedzieć, że dane nie odbiegały znacznie od prognoz. Pamiętać jednak trzeba, że UPS jest jedną z tych firm, która jest traktowana jako barometr stanu amerykańskiej gospodarki, więc lepsze dane na pewno, co zresztą było widać po wtorkowym zamknięciu, pomagały obozowi byków.

Lepsze dane napłynęły również z rynku nieruchomości i rynku pracy. Indeks obrazujący wnioski o kredyt hipoteczny wzrósł o 11,3%. Raport ADP o zmianie zatrudnienia, mimo tego, że ma charakter prognostyczny, też zaszkodzić nie mógł. Dodatkowo ilość osób pobierających zasiłek, jak i nowozarejestrowanych bezrobotnych okazała się niższa od prognoz.

Optymizm, mimo napiętej sytuacji, jaka utrzymuje się na bliskim wschodzie, może cieszyć i biorąc pod uwagę odreagowanie, z jakim mieliśmy do czynienia w ostatnich dniach, pozwala patrzeć optymistycznie na rynek akcji. Przynajmniej w krótkim terminie. Pamiętać jednak trzeba, że wspomniany wcześniej poziom 1 300 pkt. na S&P500 został naruszony kosmetycznie, a kupujący akcje muszą w najbliższych dniach znaleźć kolejne preteksty do zakupu akcji.

Takim impulsem może okazać się wypowiedź szefa FED, Bena Bernanke. Podczas czwartkowej konferencji powiedział, że pomimo ostatnich oznak ożywienia, amerykańska gospodarka potrzebuje jeszcze pomocy i bank centralny będzie ją stymulował. Krótko mówiąc: jest pod co grać.

 

Konrad Widuliński

 

Polska i Europejskie Rynki Wschodzące

 

Główne indeksy na warszawskim parkiecie od początku tygodnia odreagowywały i sukcesywnie wspinały się do góry po fatalnym zamknięciu z końca poprzedniego tygodnia spowodowanym niepokojami w krajach Afryki Północnej. Na początku tygodnia uwaga inwestorów była skupiona na wynikach ogłoszonych przez Bank Millennium. W IV kw. spółka pochwaliła się zyskiem netto wielkości PLN 112 mln w stosunku do PLN 75 mln oczekiwanego przez rynek. Pobicie konsensusu rynkowego o 50% zostało osiągnięte dzięki niższym odpisom na złe kredyty oraz lepszym rezultatem na poziomie „trading’owym”. Dodatkowo, spółka zapowiedziała powrót do polityki płacenia dywidendy na poziomie 60%-65% zysku (z zysków 2010 PLN 0,10 na akcje). W efekcie kurs Millennium zakończył notowania w poniedziałek 6% zwyżką. Dobre wyniki Millennium spowodowały świeży napływ kapitału do sektora bankowego w oczekiwaniu na to, że pozostałe spółki, takie jak Pekao, PKO, BRE oraz Getin, mogą również pozytywnie zaskoczyć rynek. Ważnym wydarzeniem kończącego się tygodnia była również ogłoszona przez KGHM prognoza na 2011 rok. Spółka zakłada wynik netto na poziomie PLN 8,4 mld. Ta wartość przewyższa o 5% oczekiwania analityków, którzy szacowali zysk netto w 2011 na poziomie PLN 8 mld. Dodatkowo, na rynku pojawiły się głosy, że KaGieH może wypłacić PLN 10 na akcje w formie dywidendy, co przy obecnej cenie rynkowej daje stopę na poziomie ca 6% (PLN 3 w poprzednim roku). W końcówce tygodnia na tle innych składowych WIGu20 wyróżniało się PZU. W ciągu ostatnich dwóch sesji kurs urósł o prawie 3%. Wygląda na to, że kurs uformował solidne wsparcie na poziomie PLN 340 i prawdopodobnie jesteśmy świadkami odwrócenia trendu spadkowego. Dodatkowo, kurs przebił średnią 50 sesyjną, co jest dobry prognostykiem do kolejnych zwyżek. Spośród spółek o średniej kapitalizacji swoje chwile święcili akcjonariusze Petrolinvestu oraz KOVa. Obydwie spółki podały komunikaty, która wskazują na prawdopodobieństwo dowiercenia się do znacznych złóż ropy. W stosunku do poniedziałkowego zamknięcia OIL urósł prawie 90%. Ciekawe, czy również i tym razem osoba(y) powiązane ze spółką sprzedawały , podobnie, jak to miało miejsce, kiedy Petrolinvest podał informacje w zeszłym roku o udzieleniu finansowania z EBORu. W odniesieniu do obrazu rynku na najbliższą przyszłość główny indeks warszawskiego parkietu pozostaje w konsolidacji pomiędzy 2650, a 2800 punktów. Dopiero wybicie „górą lub dołem” spowoduje większą aktywność inwestorów. W świetle lepszych od oczekiwań wyników z USA bardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się pokonanie oporu na poziomie 2800 punktów i docelowo atak na 2900 punktów. Następnie można spodziewać się przejęcia inicjatywy przez sprzedających z racji bardzo silnego oporu na poziomie 2900 punktów.

 

Michał Guzik

 

Europa Zachodnia

 

Pierwszy tydzień lutego okazał się kolejnym tygodniem wzrostów na rynkach Starego Kontynentu. Główne zachodnioeuropejskie indeksy w ujęciu tygodniowym w większości wylądowały na lekkich minusach i po raz wtóry przekroczyły swoje maksima.

 

Pomimo zmiennych informacji zza oceanu oraz eskalacji konfliktu w Afryce Płn. notowania na parkietach Eurolandu przebiegały w spokojnej atmosferze. Sesje wzrostowe przeplatane były wprawdzie spadkowymi, jednakże przy umiarkowanej zmienności. Powodu do optymizmu dostarczyły dobre styczniowe odczyty indeksów PMI w strefie euro zarówno w przemyśle, jak i usługach. O ile poziomy powyżej granicy 50 pkt oddzielającej gospodarczą prosperitę od recesji obserwujemy od ponad roku, o tyle na uwagę zasługuje najlepszy odczyt PMI usług w Wielkiej Brytanii od ośmiu miesięcy, wlewający nieco nadziei w serca wszystkich tych, którzy przejmują się wolniejszym niż zakładano wychodzeniem brytyjskiej gospodarki ze szponów recesji.

Inwestorzy zupełnie nie przejęli się obniżeniem przez agencję Standard & Poor’s długoterminowego ratingu Irlandii z poziomu „A” do „A-” z perspektywą negatywną, co dowodzi faktu, że wszelkie rewelacje dotyczące państw grupy PIIGS zostały już przez rynki zdyskontowane, o ile oczywiście w najbliższym czasie nie wypadnie kolejny „trup z szafy”. Niemały orzech do zgryzienia zaczyna mieć za to Europejski Bank Centralny w obliczu rosnącej inflacji w strefie euro, przewyższającej cel inflacyjny określony na poziomie 2 proc. Z jednej strony, pozostawione na rekordowo niskich poziomach stopy procentowe mogą presję inflacyjną jeszcze zwiększyć, z drugiej zaś europejskie władze monetarne są świadome faktu, iż wzrost kosztu pieniądza może znacząco pogorszyć możliwości finansowania długu przez zagrożone fiskalnie państwa strefy euro. Sytuacja jak na razie wygląda na patową, a prezes Trichet i spółka mogą znajdować się „pomiędzy młotem a kowadłem” przez dłuższy czas.

Tydzień kończymy w neutralnych nastrojach pomimo gorszych danych zza oceanu. Kolejny tydzień z rzędu europejskie indeksy małymi krokami biją kolejne dwuipółletnie szczyty. W najbliższym czasie okaże się, na ile stronie popytowej starczy sił i determinacji do kontynuowania tego ruchu. Z każdym tygodniem wzrostów siła podażowa będzie miała coraz większą ochotę do lekkiej przynajmniej realizacji zysków, co w długim terminie może rynkom na Starym Kontynencie wyjść tylko na dobre.

 

Piotr Trzeciak

 

Azja i Ameryka Łacińska

 

Rynki w Chinach, Hong Kongu, Singapurze, Malezji, Korei Południowej, Tajwanie oraz Wietnamie były zamknięte z okazji świąt Nowego Roku Księżycowego. Pozostałe rynki akcji w regionie Azji bez braci pozostają podzielone: Indeks Nikkei wzrósł o 1,1 proc., australijski S&P/ASX zyskiwał 0,9 proc., nowozelandzki NZX-50 zarobił 0,5 proc., indyjski Sensex tracił 0,6 proc., tajlandzki SET wzrósł o 1,2 proc. a indonezyjskie i filipińskie indeksy traciły po 0,4 proc. W Japonii akcje takich spółek jak Nippon Steel rosły o 10 proc. i Sumitimo Metal Industries notowały wzrost o 16,5 proc. po informacji o ich połączeniu. Tym samym w kraju kwitnącej wiśni powstanie drugi na świecie największy producent stali, którego celem ma być dalsza konsolidacja branży stalowej. Słabe wyniki koncernu Sony wywołane wojną cenową w sektorze telewizorów nie napawają optymizmem. Pomimo powodzi oraz huraganu, Bank Rezerwy Australii nie zmienił swojego pozytywnego nastawienia do wzrostu PKB kraju Oz, mimo prawdopodobnego zaangażowania władz kwotą ośmiu miliardów dolarów w usuwaniu szkód. Bank centralny Indonezji wbrew oczekiwaniom podniósł stopę procentową z historycznie niskiego poziomu 6,5 proc. po tym jak inflacja wzrosła w styczniu do najwyższego poziomu od prawie 2 lat.

Według raportu Narodowej Konfederacji Przemysłu Brazylii gospodarka kraju samby stoi przed obliczem trudności związanych z umocnieniem się lokalnej waluty i wysoką konkurencyjnością produkowanych dóbr substytucyjnych z Chin. Przedsiębiorcy jako niezbędne narzędzia, które mają pomóc w poprawie wspomnianych obszarów, wskazują interwencje na rynku walutowym oraz lokalną ochronę handlu. Obecnie brazylijskie stopy procentowe są na poziomie 11,25 proc. Według aktualnych prognoz stopy powinny wzrosnąć do końca roku, osiągając poziom 12,5 proc., aby zwalczać rosnącą dynamikę cen konsumpcyjnych, która w ujęciu r/r jest na poziomie 5,91 proc. W perspektywie tygodnia indeks Bovespa jest blisko poziomu sprzed tygodnia.

Jan Żuralski

 

Surowce

 

Tydzień na rynkach surowcowych przyniósł wzrost wycen wszystkich opisywanych tu surowców. Najwięcej zdrożała miedź (o 5 proc.) i ropa (1,5 proc.), natomiast wzrost złota był kosmetyczny (0,5 proc.).

Najważniejszym wydarzeniem tygodnia była eskalacja konfliktu w Egipcie, gdzie uczestnicy demonstracji protestują przeciwko bezrobociu, fatalnym warunkom życia oraz wzrostom cen żywności, żądając ustąpienia prezydenta Mubaraka. Rynek od razu zaczął spekulować o możliwym przerwaniu dostaw przez Kanał Sueski oraz rurociąg przebiegający z Zatoki Sueskiej do Morza Śródziemnego. Tą drogą przepływa 2,5 procent światowej podaży ropy. Jest to czynnik typowo spekulacyjny, gdyż, jak twierdzą analitycy, taka sytuacja rynkowi raczej nie grozi. Jednak egipski kryzys zdołał podciągnąć ceny. Warto wspomnieć tu, że ropa Brent z Morza Północnego przebiła psychologiczny poziom 100 dolarów za baryłkę stabilizując się przy tym pułapie.

Miedź również testowała bardzo ważny poziom cenowy, a mianowicie 10 tys. dolarów za tonę. Udało się go przebić, ale niedługo po tym ceny spadły o ponad 100 dolarów głównie ze względu na umocnienie się dolara do głównych walut. Wzrost cen na rynku tego metalu to efekt spadających globalnych zapasów oraz poprawiających się danych makroekonomicznych, co rozbudza nadzieje na wzrost popytu. Ponadto, rynek oczekuje w tym roku dwa razy większego niedoboru surowca aniżeli rok wcześniej. Właśnie ten czynnik nie pozwala cenom zbyt mocno się cofnąć.

Złoto wyceniane jest na 1350 dolarów za uncję. Trwająca od początku grudnia 2010 roku korekta obniżyła ceny o 7 procent, jednak trend nadal nie jest zagrożony. Obserwowany spadek awersji do ryzyka oraz przepływ kapitału z rynków obligacyjnych do rynków akcyjnych i surowców będzie podnosił ceny złota w przyszłości. Ponadto, rynki stoją przed perspektywą wysokiej inflacji, co będzie dużym wsparciem dla cen złota.

 

Tomasz Ray-Ciemięga

Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi