PKO BP jeszcze do niedawna miał opinię, że żyje z urzędów i państwowych zakładów pracy. W wielu urzędach wojewódzkich, paszportowych, skarbowych czy dużych przedsiębiorstwach zlokalizowane były jego agencje. To jednak już przeszłość, gdyż bank sukcesywnie zmniejsza liczbę takich punktów – podaje „Rzeczpospolita”
Część agencji zniknęła w wyniku zmian ustawowych. Z końcem ubiegłego roku zmieniło się prawo bankowe i obecnie agencję bankową może prowadzić tylko przedsiębiorca. Musi mieć też podpisaną umowę pośrednictwa z jednym z banków, co spowodował, że ci co nie spełnili tych wymogów, musieli zaniechać działalności. Ponadto sam bank rezygnował ze współpracy z niektórymi agentami, gdyż ich działalność nie przystawała do nowej strategii.
Bankowi zależy na tworzeniu placówek ogólnodostępnych, gdzie można oferować szeroką gamę produktów. Z tego powodu zlikwidowano wiele placówek w zakładach pracy czy urzędach. Bank nie chce mieć przedstawicielstw, które są otwarte wyłącznie w godzinach pracy zakładu, gdzie dokonuje się właściwie tylko płatności. Nie jesteśmy zainteresowani dalszym utrzymywaniem punktów, które funkcjonują jedynie jako kasy – mówi Urszula Kornowska, zastępca dyrektora Departamentu Kanałów Dystrybucji PKO BP.
Niektóre zakłady zaczęły też patrzeć niechętnie na to, że ich pracownicy w godzinach pracy załatwiali w agencji swoje sprawy. Czasami właściciele takich punktów starają się dostosować do wymogów nowoczesnej bankowości. Przedstawiciele PKO BP deklarują, że spadek liczby agencji powinien być coraz mniejszy. Będą powstawać nowe, w bardziej atrakcyjnych lokalizacjach, np. w mniejszych miejscowościach, centrach handlowych, łatwiej dostępnych dla wszystkich klientów, zyskownych i opłacalnych dla banku i agenta – podaje „Rzeczpospolita”
Wiele banków, na przykład BPH, Lukas Bank czy Eurobank, agresywnie rozwija sieć placówek. Zaczęło też działać wiele instytucji parabankowych, które zajęły się przyjmowaniem płatności od osób fizycznych. W skali kraju jest ich kilkanaście. Należą do nich Mieszko, EuroKasa, Elixir, Skarbonka czy Grosik.
Paweł Majewski, wiceprezes Izby Gospodarczej PrzedsiębiorstwFinansowych (w sumie obejmuje 750 punktów agencji), podkreśla, że pośrednicy wypełniają lukę powstałą po agencjach PKO BP.
Lukę tę chcą też wypełniać przedsiębiorcy, niekoniecznie działający legalnie. Pojawili się już pierwsi oszuści, którzy przyjmowali pieniądze na opłacenie rachunków za prąd czy gaz, a potem znikali bez dostarczenia należności odbiorcy – podaje „Rzeczpospolita”