Rumuni wiedzą jak oszczędzać na emeryturę

W rekordowych przypadkach, jak w Estonii, oszczędności topniały aż o 35 proc. Polskie fundusze emerytalne nie wypadły na tym tle najgorzej – tu straty sięgnęły średnio 14 proc. Tymczasem najlepsi podkreślają, że gdyby nie decyzje polityków, zyski OFE mogłyby być większe, czytamy w „Gazecie Wyborczej”.

Najlepiej poradziły sobie rumuńskie fundusze emerytalne. Nie tylko uniknęły strat w kryzysowym 2008 r., ale umiały też wykorzystać wzrosty na giełdzie w ubiegłym roku. (…) Rumuńskie fundusze zarobiły w 2009 r. średnio 17,7 proc. wobec 11,5 proc. rok wcześniej”, czytamy w „Gazecie”.


„- Wyniki funduszy emerytalnych mogłyby być jeszcze lepsze, gdyby nie decyzje polityków, którzy dla chwilowych korzyści budżetowych zaczęli psuć dopiero co zreformowane systemy emerytalne – mówi Mihai Bobocea, sekretarz generalny Rumuńskiego Stowarzyszenia Funduszy Emerytalnych. Jako przykład wskazuje Słowację i Węgry, które pozwoliły obywatelom na występowanie z funduszy i powrót do państwowego systemu”, podaje „GW”.

Rząd nie ustaje w nowych pomysłach na rozwiązanie trudnej sytuacji przyszłych emerytów. Choć głównym założeniem reformy emerytalnej z 1999 roku było zwiększenie samodzielności pracowników w zakresie oszczędzania na emeryturę, obecne pomysły, polegające m.in. na przesuwaniu części środków z OFE do ZUS, budzą wątpliwości na ile może być mowa o ratowaniu systemu, a na ile o łataniu bieżącego budżetu.

Więcej w dzisiejszym wydaniu „Gazety Wyborczej”, w artykule Marcina Bojanowskiego pt. „Nie kryzys psuje OFE, tylko politycy”.