Rynek mieszkaniowy jutro

Przyszłość rynku nieruchomości wiąże się ściśle z kondycją naszej gospodarki. Zależy od sytuacji na rynku pracy, czyli gotowości potencjalnych nabywców do zadłużania się oraz realnych możliwości i warunków kredytowania zakupu.

Polski rynek mieszkaniowy wchodzi w bieżący rok po dużej transformacji, którą można określić jednym słowem – redukcja. Miniony rok to rok redukcji sprzedaży, realizacji nowych projektów, cen oraz akcji kredytowej. Trudności w pozyskiwaniu kredytów hipotecznych w ubiegłym roku zweryfikowały oczekiwania kupujących. Najbardziej poszukiwane stały się niewielkie mieszkania o dobrym rozkładzie. Firmy deweloperskie błyskawicznie zaczęły właśnie takie lokale wprowadzać do sprzedaży.

– Podobnie jak w wielu innych nowych pojektach na rynku, w realizowanym teraz drugim etapie osiedla Alpha w Ursusie proponujemy mieszkania o mniejszej niż wcześniej powierzchni. Najmniejsze lokale w ofercie mają 34 mkw. i możemy zaaranżować je także w wariancie dwupokojowym. Mieszkania o powierzchni już od 40 mkw. to mieszkania dwupokojowe. Trzy pokoje są dostępne w lokalach o powierzchni od 49 mkw. To właśnie takich mieszkań przede wszystkim poszukują dziś kupujący – tańszych i funkcjonalnych. – twierdzi Teresa Witkowska, dyrektor sprzedaży w RED Real Estate Development.

Stabilizacja

Analitycy prognozują, że 2010 rok będzie rokiem stabilizacji cen mieszkań. I wskazują nawet, że w segmencie mieszkań popularnych może nastąpić pewien wzrost cen. Wyraźniejszego impulsu wzrostowego można się spodziewać, gdy oferta zacznie topnieć, a kondycja gospodarki poprawiać się. Wraz z powolnym łagodzeniem polityki kredytowej przez banki, popyt na mieszkania będzie się zwiększał. Poluzowanie śruby kredytowej spowoduje też wchłonięcie rynkowych zapasów. Nie bez znaczenia dla wzrostu popytu będą miały sygnały płynące z rynku pracy. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej ukształtowało się w I półroczu 2009 r. na poziomie 3134,65 zł i było o 5,6 proc. wyższe niż w analogicznym okresie rok wcześniej.   
   
Ceny

To jakie będą ceny mieszkań w największym stopniu zależy od banków. Od tego, czy będą udzielały więcej kredytów hipotecznych. Już w III kwartale ubiegłego roku niektóre banki zdecydowały się na rozluźnienie polityki kredytowej i zaczęły intensywnie reklamować swoje produkty. Pod koniec roku zaczęły też spadać marże. Specjaliści z Oppenheim prognozują, że w tym roku będą one jeszcze mniejsze. Świadczy o tym też fakt, że największy kredytodawca, czyli PKO BP zapowiedział obniżki marż kredytowych. Jeśli zaś kredyty będą tańsze i bardziej dostępne, nieruchomości mogą podrożeć.Drugi czynnik wpływający bezpośrednio na wartość nieruchomości to podaż, to znaczy ilość ofert na rynku. A ta spada. GUS podał, że w ciągu 11 miesięcy ubiegłego roku rozpoczęli realizację zaledwie ok. 40 tys. mieszkań, czyli o 37,5 proc. mniej niż rok wcześniej w analogicznym okresie. W Warszawie spadek jest największy, bo aż o 62 proc. Jeśli zaś nie będzie wiele nowych projektów, ceny w tych realizowanych także mogą pójść w górę.

Źródło: RED Real Estate Development