„Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych (KDPW) zajmuje się rejestrowaniem akcji i obligacji oraz rozliczaniem transakcji, w których jeden inwestor sprzedaje, a drugi kupuje papiery. Każda transakcja musi być zgłoszona do KDPW przez bank rozliczający lub biuro maklerskie.”, informuje dziennik.
„Dziś udziałowcami KDPW są skarb państwa, Giełda Papierów Wartościowych oraz Narodowy Bank Polski (mają po 33,3 proc. akcji). To ma się zmienić. Resort skarbu chce, aby NBP sprzedał swoje udziały w KDPW. Ministerstwo Skarbu zgłosiło w tym celu poprawki do pakietu wdrażającego unijną dyrektywę o rynku instrumentów finansowych (MiFID). Zgodnie z nimi bank centralny musiałby sprzedać udziały w ciągu roku od przyjęcia autopoprawki przez Sejm. – Polski rynek kapitałowy jest na tyle dojrzały, aby instytucje infrastruktury były instytucjami prywatnymi działającymi na zasadach rynkowych – mówi ‚Gazecie’ Michał Chyczewski, wiceminister skarbu nadzorujący instytucje finansowe.
W uzasadnieniu do nowelizacji resort podkreśla, że prywatyzacja podniosłaby konkurencyjność KDPW w sytuacji, gdy rynki finansowe w Europie się integrują. Zgodnie z dyrektywą MiFID depozyty krajów członkowskich UE mogą wchodzić ze swoimi usługami na rynki zagraniczne, a więc również do Polski.”, czytamy.
„Jednak NBP nie chce sprzedawać udziałów w KDPW. W liście do ministra skarbu przesłanym 4 lutego prezes banku centralnego podkreśla, że resort powinien skonsultować z nim pomysł dotyczący prywatyzacji depozytu. ‚Powody do konieczności wycofania NBP są całkowicie niezrozumiałe i opierają się na błędnych przesłankach’ – stwierdził Sławomir Skrzypek. – ‚Udział NBP w KDPW wspiera realizowanie zadań ustawowych NBP, m.in. umożliwia dbanie o stabilność rynku finansowego w Polsce i nie powinien być ustawowo zakazywany’ – podkreślił. Zdaniem prezesa NBP ustawowe wyznaczenie rocznego terminu na sprzedaż akcji może obniżyć ich cenę. – Kupcy będą zgłaszać swoje oferty tuż przed upływem tego terminu, żeby maksymalnie obniżyć cenę akcji – czytamy w stanowisku NBP przesłanym ‚Gazecie”. Wreszcie NBP argumentuje, że w Europie wiele banków centralnych ciągle ma udziały w depozytach papierów wartościowych, np. na Litwie, Węgrzech, w Danii, Hiszpanii i Estonii.”, czytamy w „Gazecie”.
Więcej na ten temat w „Gazecie Wyborczej”.