Rząd niechętny fuzji Pekao SA i BPH

Włoskie UniCredito już dziś jest właścicielem obu banków. Bezpośrednio kontroluje Pekao, a kilka tygodni temu przejął też ponad 90 proc. udziałów w niemieckim HVB (banku mającym 75 proc. krakowskiego BPH). Włosi nie ukrywają, że następnym etapem będzie połączenie Pekao i BPH w jeden wielki bank, który miałby 20 proc. polskiego rynku. W wyniku restrukturyzacji tego kolosa pracę prawdopodobnie straciłoby kilka tysięcy z ponad 25 tys. zatrudnionych osób.

Na przeszkodzie stoi jednak Komisja Nadzoru Bankowego, która do tej pory nie podjęła decyzji, czy UniCredito może w ogóle wykonywać prawo głosu na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy BPH, nie mówiąc już o fuzji obu banków. Oficjalnie KNB czeka na dodatkowe wyjaśnienia Włochów. Nieoficjalnie mówi się zaś, że główny inspektor nadzoru Wojciech Kwaśniak nie chce podpaść nowemu rządowi. I szuka furtki, by zablokować włoskie plany.

Z plotek rynkowych wynika, że przeciwnicy fuzji chcą wykorzystać zapis z umowy prywatyzacyjnej Pekao, w której UniCredito zobowiązuje się, że nie kupi żadnego konkurencyjnego banku w Polsce. Prawnicy nie są jednak pewni, czy w kontekście pozytywnej opinii Komisji Europejskiej ten argument może być podstawą odmowy dla KNB.

Z posiadanych przez „Gazetę” informacji wynika, że w grę wchodzą dwa scenariusze. Opcja pryncypialna to wymuszenie sprzedaży przez UniCredito udziałów w BPH innemu bankowi, nieobecnemu na polskim rynku bądź mającemu minimalny w nim udział. Mało prawdopodobne, by Włosi się na to zgodzili. Druga opcja, ekonomiczna, to zgoda na połączenie, ale przy spełnieniu określonych wymagań.

Z informacji wynika, że rozmowy z Włochami powinny dotyczyć poziomu zatrudnienia w bankach po ewentualnej fuzji, gwarancji sprowadzenia do Polski nowych inwestycji (np. uczynienie z Krakowa centrum IT dla całej grupy bankowej), utworzenia przez nowy bank funduszy poręczeniowych dla małych przedsiębiorstw, zobowiązanie go do prowadzenia polityki wspierania kredytów unijnych (dzięki nim moglibyśmy finansować wkład własny przy realizacji projektów współfinansowanych przez UE). Rząd ma się też zastanowić się nad strategią PR, która w kręgach unijnych pokazałaby racje strony polskiej.