Sebastian Buczek, Quercus TFI

Cały czas chcemy kontynuować stabilny wzrost bazy klientów i wartości powierzonych nam środków. Na razie miesięczna zmiana naszych aktywów, po 15 miesiącach i przy tej sytuacji rynkowej, wynosiła 10 mln złotych. Na koniec roku chcielibyśmy, aby nasze aktywa przekroczyły poziom 200 mln złotych – mówi w rozmowie z Bankier.pl Sebastian Buczek, Prezes Zarządu Quercus TFI.

Rozpoczęli Państwo funkcjonowanie w bardzo trudnym okresie, w związku z tym jak może Pan podsumować  dotychczasowe działanie firmy?

Trafnie Pani zauważyła, że moment startu nie był fortunny. Najważniejsze jest to, że systematycznie rozwijamy się i pozyskujemy nowych klientów. W dalszej perspektywie będziemy rozbudowywać nasza ofertę produktową. Po 15 miesiącach działalności zarządzamy ponad 150 mln złotych. W pierwszej połowie bieżącego roku liczba aktywów powierzonych nam przez klientów wzrosła o 80%. Rozwijamy się w takim tempie, w jakim pozwala nam sytuacja rynkowa. Okres, który mamy za sobą, oceniłbym na ocenę dobrą. Jak zawsze można było zrobić więcej i lepiej. Biorąc jednak pod uwagę wyjątkowo słabą sytuację rynkową, trudno byłoby oczekiwać dużo więcej.

Jakie są  plany na przyszłość? Jak chcecie się zmieniać i jakie wyniki osiągać?

Jeżeli chodzi o kluczowy dla nas parametr, czyli wzrost zarządzanych aktywów, to cały czas chcielibyśmy kontynuować stabilny wzrost bazy klientów i wartości powierzonych nam środków. Na razie miesięczna zmiana naszych aktywów, po tych 15 miesiącach i przy tej sytuacji rynkowej, wynosiła 10 mln złotych. Na koniec roku chcielibyśmy, aby nasze aktywa przekroczyły poziom 200 mln złotych. W kolejnych latach, jeśli udałoby się nam podpisać kolejne umowy dystrybucyjne z dużymi bankami, chcielibyśmy wrócić do tych naszych pierwotnych planów, które zakładały, że rocznie bylibyśmy w stanie pozyskiwać aktywa na poziomie kilkuset milionów złotych. Obecnie skupiamy się na na wynikach inwestycyjnych.

Jakie są  Pana zdaniem przesłanki pozytywne na przyszłość dla Polskiego rynku?

Najgorszy okres jest już za nami. Obecnie w naszym bazowym scenariuszu zakładamy, że sytuacja na całym świecie zaczyna się powoli stabilizować. Ceny akcji z długoterminowej perspektywy są cały czas bardzo atrakcyjne. Polskiemu rynkowi sprzyja fakt, że fundusze emerytalne nie mają dużo akcji (około 25% aktywów), a fundusze inwestycyjne zaczynają odczuwać napływ środków. To powinno pomagać rynkowi.

Jakie są w tym momencie zagrożenia dla Polskiej gospodarki?  

Uważam, że dla polskiej gospodarki nie ma poważnych zagrożeń wewnętrznych. Kurs walutowy jest bardzo sprzyjający. Otoczenie, czyli nasi partnerzy handlowi, też powoli podnoszą się z kolan. Jeżeli coś nam grozi, to tylko szoki zewnętrzne. Przykładowo może ktoś będzie kwestionował wypłacalność Kalifornii albo okaże się, że na Ukrainie są bardzo poważne problemy gospodarcze i w budżecie, które doprowadziłyby do załamania kursu hrywny. Jest to trudno przewidzieć i nie jest to od nas zależne.

Niedowartościowanie polskiego złotego Pana zdaniem jest dla nas korzystne. Dlaczego?

Polski złoty jest słaby i głównie temu zawdzięczamy to, że przez ten kryzys przechodzimy bardzo łagodnie. Uważamy, że w najbliższych miesiącach złoty będzie się stopniowo umacniał. Kierunek jaki wskazujemy to 4 złote za euro, przy założeniu, że nie nastąpią szoki zewnętrzne. Takie umocnienie złotego – do 4 zł – nie jest groźne dla naszej gospodarki. Natomiast gdyby złoty zaczął się gwałtownie umacniać, miałoby to negatywny wpływ na konkurencyjność naszej gospodarki, szczególnie eksporterów.

Jesteście w posiadaniu sporego pakietu udziałów Bankier.pl. W związku z ogłoszeniem wezwania do kupna akcji mają państwo zamiar odpowiedzieć. Proszę  o komentarz.

Cena, która jest w tej chwili oferowana, w naszej ocenie jest ceną fair dla wszystkich stron transakcji. Myślę, że przy tym poziomie cenowym wszyscy zainteresowani powinni być usatysfakcjonowani.

Rozmawiała Barbara Koziar, Bankier.pl

Źródło: Bankier.pl