Naszej walucie pomogły po pierwsze wydarzenia na arenie międzynarodowej, gdzie doszło do wyraźnego wzmocnienia euro względem dolara, na skutek przedstawionych w poniedziałek danych z sektora wytwórczego Eurolandu i Stanów Zjednoczonych. Szerzej mowa jest o tym, w drugiej części raportu.
Drugim czynnikiem wspierającym złotego jest względne uspokojenie naszej sceny politycznej. PiS nadal poszukuje większości, a do najbliższego zaplanowanego na 10-13 października posiedzenia Sejmu, a którym może, choć nie musi być głosowany wniosek o jego samorozwiązanie, pozostało jeszcze trochę czasu.
Sprawdziła się zatem stara zasada mówiąca o tym, że polska waluta zyskuje w dwóch sytuacjach tj. przy wzrastającym kursie EUR/USD i/lub wtedy gdy w kraju panuje spokój.
Część analityków dodatkowo wskazuje jako czynnik prozłotowy także wczorajszy wyrok warszawskiego sądu okręgowego, który umorzył Leszka Balcerowicza. Szef NBP nie zapłaci grzywny za niestawienie się na przesłuchanie przed sejmową komisją śledczą ds. banków i nadzoru bankowego.
Rynek międzynarodowy:
Początek tygodnia nie był udany dla amerykańskiej waluty. Kurs EUR/USD, który na otwarciu wczorajszej sesji wynosił 1,2681 w pierwszej części dzisiejszego handlu wzrósł do 1,2767 i znalazł się na najwyższym poziomie od 8 dni. Kierunek tym zmianom nadały przedstawione w poniedziałek dane dotyczące kondycji sektora wytwórczego, które to były dobre dla euro i słabe dla dolara. Dziś o godz. 11:47 (CET) cena euro wynosiła 1,2741.
Indeks PMI dla całej strefy euro we wrześniu wyniósł 56,6 wobec 56,6 po rewizji w górę z 56,5 w sierpniu i wobec prognoz na poziomie 56,5. Z kolei jego odpowiednik dla Niemiec zwyżkował do 58,4 z 58,3 po korekcie w górę z 58,2 w sierpniu i wobec prognoz na poziomie 58,0. Po tej publikacji większość rynku obstawia, że w tym roku można oczekiwać jeszcze dwóch podwyżek stóp procentowych ze strony Europejskiego Banku Centralnego, najbliżej już w czwartek. Powszechnie zakłada się też, że słowa Jean-Claude Tricheta będą jastrzębie. Prawdopodobieństwo pozytywnej realizacji takiego scenariusza zwiększył dodatkowo fakt wczorajszego wydźwięku kwartalnego raportu Komisji Europejskiej, w którym stwierdzono, że wzrost gospodarczy w strefie euro jest solidny, a polityka monetarna, pomimo ostatnich podwyżek ze strony ECB, pozostaje akomodacyjna.
Z drugiej strony amerykański indeks ISM spadł we wrześniu do 52,9 proc. z 54,5 proc. w sierpniu i 53,5 proc. w prognozach. Oznacza to, że aktywność sektora wytwórczego USA postępowała, ale w najniższym tempie od 16 miesięcy. Informacje ta jest kolejnym sygnałem świadczącym o tym, że kolejnym ruchem ze strony Fed może być obniżka stóp procentowych. Jak na razie kontrakty wskazują na to, że może do tego dojść już w I kwartale przyszłego roku.
Przedstawione dziś o godz. 11:00 (CET) informacje z Eurolandu o 5,7 proc. wzroście r/r cen produkcji sprzedanej przemysłu w sierpniu (zgodnym z oczekiwaniami i nieco niższym niż w lipcu 5,9 proc.) oraz o zwyżce stopy bezrobocia w tym samym miesiącu do 7,9 proc. z 7,8 proc. lipcu i w prognozach pozostały bez większego wpływu na rynek.
We wtorek po południu (godz. 13:30 CET) napłynie pierwsza z tegotygodniowej serii danych dotyczących amerykańskiego rynku pracy. Mowa tu o comiesięcznym raporcie agencji Challenger, Gray & Christmas dotyczącym liczby planowanych zwolnień w amerykańskich przedsiębiorstwach. Warto przypomnieć, że w sierpniu wyniosła ona 65,278 tys., co oznaczało jej wzrost o 76 proc. w stosunku do lipca – kiedy wynosiła 37,178 tys. i była najniższa od 6 lat. Podkreślono wtedy, że pojawiają się sygnały świadczące o tym, że spowolnienie w sektorze nieruchomości zaczyna przekładać się niekorzystnie na rynek pracy.
Technicznie rzecz biorąc dalsze wzrosty ceny euro są prawdopodobne. Najbliższym oporem dla kursu EUR/USD są okolice poziomów 1,2767 i potem 1,2780. Ich udane przebicie w górę otworzyłoby drogę do ważnej bariery na 1,2830. Z drugiej strony pierwsze wsparcia zlokalizowane są na 1,2735 i 1,2710. Trwały spadek poniżej nich umożliwiłby deprecjację w kierunku 1,2660 i potem 1,2635/30.