Na poniedziałek nie zaplanowano publikacji ważniejszych danych makro z Polski. Inwestorzy oczekują na całą serię informacji za listopad, które napłyną w kolejnych dniach. We wtorek poznamy te o produkcji sprzedanej przemysłu i jej cenach, w czwartek te o stopie bezrobocia i sprzedaży detalicznej, a w piątek te o inflacji bazowej. Jeżeli dołożymy do tego środową decyzję RPP oraz fakt, że w tym tygodniu o kształcie polityki monetarnej debatować będą także inne instytucje naszego regionu (dziś Bank Węgier, a w środę banki Słowacji i Czech), to na nudę w najbliższych dniach nie powinniśmy narzekać.
O przedświątecznym uspokojeniu rynku nie ma też mowy z racji nadal niepewnej sytuacji zarówno w rządzie, jak i NBP. Ostatnie doniesienia wyraźnie wskazują, że Kazimierz Marcinkiewicz może wrócić do rządu, ale stawia warunek – teka wicepremiera ds. gospodarczych. Piastująca obecnie to stanowisko Zyta Gilowska na łamach dzisiejszego „Faktu” wyraźnie jednak mówi, ze w takich warunkach odejdzie z rządu. Co najważniejsze zapowiada ona również, że nie stara się o schedę po Leszku Balcerowiczu. Tak więc mamy pierwszy pat. Jeśli ma wrócić Marcinkiewicz, to co z Gilowską? Ta sytuacja rodzi również drugie pytanie. Jeżeli Zyta Gilowska nie będzie kandydatem na szefa NBP, to kto?. Jak wynika z weekendowej wypowiedzi szefa Kancelarii Prezydenta, Aleksandra Szczygło, Lech Kaczyński poda nazwisko następcy Balcerowicza przed najbliższym posiedzeniem Sejmu, tj. przed 10 stycznia, czyli przed dniem w którym upływa kadencja obecnego szefa NBP. Ostatnie doniesienia Rzeczpospolitej o tym, że miałby to być „euroscepyk” Edmund Pietrzak zostały szybko zdementowane przez prezydenta.
Rynek międzynarodowy:
Amerykańska waluta rozpoczęła nowy tydzień od minimalnego spadku wartości względem euro. Kurs EUR/USD, który na zamknięciu zeszło i otwarciu tygodniowego handlu wynosił 1,3081 wzrósł do 1,3116, a o godz. 10:50 (CET) był równy 1,3096.
Rynek z niepokojem oczekuje na publikowane dziś o godz. 14:30 (CET) dane ze Stanów Zjednoczonych dotyczące bilansu płatniczego za III kwartał. Rynek spodziewa się, że w okresie lipiec-wrzesień deficyt na rachunku obrotów bieżących wyniósł 225 mld USD, był wyższy niż w II kw. kiedy to był równy 218,41 mld USD i co najważniejsze znalazł się na rekordowo wysokim poziomie.
Coraz większy deficyt C/A Stanów Zjednoczonych, to w głównej mierze wynik bardzo silnego popytu na tanie towary z Chin. Przeprowadzone w zeszłym tygodniu przez sekretarza skarbu USA (Henry Paulson) i szefa Fed (Ben Bernanke) rozmowy z przedstawicielami Pekinu nie dają nadziei na szybą zmianę tej sytuacji. Państwo Środka niezmiennie i od dawna zapowiada, że będzie uwalniało kurs juana i tym samym pracowało nad procesem zniwelowania globalnej nierównowagi, ale wyraźnie widać, że zamierza to czynić we własnym, odpowiadającym potrzebom Chin tempie.
W poniedziałek inwestorzy zwrócą zapewne także uwagę na informacje z amerykańskiego rynku nieruchomości. Według prognoz indeks NAHB (publikacja nastąpi o 19:00 CET) wzrósł w grudniu do poziomu 34 z 33 w listopadzie i wobec ustanego we wrześniu 15-letniego minimum (30).
Z drugiej strony nie wydaje się, aby przedpołudniowe (11:00 CET) doniesienia z Eurolandu znalazły swoje większe odbicie na rynku. Analitycy oczekują, że w październiku nadwyżka handlowa strefy euro wyniosła 1,7 mld EUR i była nieco mniejsza niż we wrześniu (+2,0 mld EUR).