Złoty, podobnie zresztą jak inne waluty naszego regionu, znalazł wsparcie w zachowaniu się forinta, który zaczął odrabiać poniesione nie tak dawno straty. Wczoraj opublikowano plan przyjęcia przez Węgry wspólnej waluty. Zeszłotygodniowe doniesienia o tym, że proces może się przedłużyć (mówiono nawet o 2014 r.) w zdecydowanej większości potwierdziły się. Według założeń w 2009 r. dług publiczny ma wzrosnąć do 70,8 proc. PKB, a deficyt budżetowy ma spaść do 3,2 proc. PKB. Te negatywne informacje zostały już jednak wcześniej zdyskontowane na rynku. Po raz kolejny sprawdziła się strategia mówiąca: kupuj na plotkach, sprzedawaj na faktach. Dodatkowo dziś Janos Veres, minister finansów tego kraju podkreślił, że spełnienie kryteriów konwergencji w 2009 r. może być jednak wykonalne.
W środę inwestorzy będą oczekiwali na publikowane o godz. 14:00 przez NBP dane o inflacji bazowej. W czerwcu netto r/r wyniosła ona 1,0 proc. Jeszcze do niedawna szeroko spodziewano się tego, że w lipcu nie ulegnie ona zmianie. Po przedstawionych w zeszłym tygodniu informacjach o wyższych niż oczekiwano cenach konsumenckich i producenckich większość instytucji poprzesuwała się w górę z oczekiwaniami. W tej chwili konsensus rynkowy dla inflacji bazowej netto r/r za lipiec wynosi 1,3 proc.
Rynek międzynarodowy:
W przeciągu ostatnich 24 godzin notowania amerykańskiej waluty poszły w górę i to na całej linii. Zielonemu we wzmocnieniu do koszyka pomogły słowa jednego z członków Fed. Michael Moskow we wtorek podkreślił, że kolejne podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych mogą być potrzebne do tego, aby ograniczyć inflację. Na fali tego samego czynnika wzrosły także rentowności amerykańskich obligacji.
Aprecjacja dolara względem europejskiej waluty (kurs EUR/USD spadł do ok. 1,2780/85) była dodatkowo wspomagana wtorkową publikacją bardzo słabych informacji z Eurolandu. W sierpniu indeks ZEW, mierzący oczekiwania ekonomiczne w Niemczech poszedł w dół do -5,6 pkt z +15,1 pkt w lipcu i znalazł się na najniższym poziomie od czerwca 2001 r. Na rynku oczekiwano jego deprecjacji, ale tylko do +12,1 pkt. Z kolei w strefie euro nowe zamówienia w przemyśle w czerwcu zniżkowały m/m o 2,5 proc., czyli 5-krotnie bardziej niż oczekiwano. Dane te w pewnym stopniu zmniejszyły szanse nie tyle na dalsze, co na silne zacieśnianie polityki pieniężnej przez ECB i przyczyniły się do wzrostu cen niemieckich bundów.
W środę o godz. 11:30 kurs EUR/USD wynosił 1,2815, a rentowności 2-letnich obligacji amerykańskich i niemieckich, odpowiednio: 4,883 proc. i 3,526 proc.
Patrząc tylko i wyłączenie pod względem fundamentalnym, to publikowane do końca tygodnia dane powinny wpływać: pozytywnie na ceny papierów skarbowych zarówno naszych zachodnich sąsiadów, jak i w Stanach Zjednoczonych oraz negatywnie na notowania euro i dolara. Dla kursu EUR/USD najbliższymi wsparciami są: 1,2780/1,2765/1,2750, a oporami: 1,2850/1,2875/1,2890 i analiza techniczna wskazuje na krótkookresową konsolidację.
Prognozy dla najbliższych „figur” z obu regionów nie są najlepsze. Już dziś o godz. 16:00 (CET) napłyną te ze Stanów Zjednoczonych o liczbie domów sprzedanych na rynku wtórnym. Według ostatnich ankiet spadła ona w lipcu do 6,55 mln z 6,62 mln, tj. do najniższego poziomu od dwóch lat. Z kolei jutro słabo zapowiadają się odczyty: zamówień na dobra trwałego użytku i sprzedaży nowych domów za lipiec, a także te o tygodniowym bezrobociu – do 19 sierpnia. Z drugiej strony na czwartkowe przedpołudnie (10:00 CET) zapowiedziana jest publikacja indeksu Ifo, który zdaniem analityków spadł w sierpniu do 104,8 z 105,6 w lipcu. Jeżeli by się to potwierdziło, to nastroje niemieckich przedsiębiorców byłyby najgorsze od lutego. Przedstawiane dwie godziny wcześniej zrewidowane dane z tego samego kraju o PKB nie powinny przynieść za to większych rewelacji. W zeszły poniedziałek podano, że w okresie kwiecień-czerwiec niemiecka gospodarka rosła w 0,9 proc. k/k, najszybszym od I kw. 2001 r. tempie. W tak krótkim okresie czasu trudno jest oczekiwać, jakiejś istotniejszej korekty tych informacji.