Naszej walucie zaszkodził splot kilku czynników. Po pierwsze pogorszeniu uległy nastroje na innych rynkach naszego regionu. Po drugie, w oczekiwaniu na dzisiejszy przetarg zamiany obligacji oraz w reakcji na wczorajsze, jastrzębie słowa, które padły z ust członka RPP (Halina Wasilewska-Trenkner) zapanowała nienajlepsza atmosfera na rynku długu. Po trzecie w ciągu ostatnich dwóch dni po raz kolejny zaczęło znów trzeszczeć w koalicji rządowej.
Przedstawione wczoraj przez GUS dane makro z Polski były mniej więcej zgodne z oczekiwaniami i nie znalazły swojego odbicia na rynku. Sprzedaż detaliczna wzrosła w grudniu rok do roku o 13,3 proc. Analitycy prognozowali odczyt w przedziale od 13,3 proc. (ISB) do 13,8 proc. (Reuters). Z kolei w tym samym miesiącu, tak jak tego się szeroko spodziewano, stopa bezrobocia wzrosła do poziomu 14,9 proc. z 14,8 proc. w listopadzie.
Rynek międzynarodowy:
Podczas wtorkowej sesji notowania europejskiej waluty do dolara wzrosły do 1,3045 i znalazły się na najwyższym poziomem od 9 stycznia br. Łączenie wczorajszej aprecjacji euro przede wszystkim z opublikowanymi tego dnia o godz. 11:00 (CET) danymi z Eurolandu dotyczącymi 1,4 proc. (m/m) i 6,2 proc. (r/r), wyższego niż oczekiwano wzrostu nowych zamówień w przemyśle za grudzień jest nieporozumieniem. Figura ta nigdy nie oddziaływała na rynek w większym stopniu i tak też było tym razem. O silnym wzroście ceny euro względem dolara z całą pewnością zadecydowały za głównie wtorkowe, prasowe wypowiedzi przedstawicieli Europejskiego Banku Centralnego. Lorenzo Bini Smaghi w wywiadzie dla włoskiego dziennika „La Repubblica” podkreślił, że jeśli wzrost gospodarczy nadal będzie silny, podwyżki stóp procentowych w strefie euro będą potrzebne. W podobnym tonie dla francuskiej gazety „Liberation” wypowiadał się Christian Noyer. Dodatkowo warto przypomnieć, że w poniedziałek o kolejnym zacieśnieniu polityki monetarnej w Eurolandzie, z racji prognoz inflacyjnych, mówił inny członek ECB, Axel Weber.
Do dalszej aprecjacji euro jednak nie doszło. Co więcej kurs EUR/USD poszedł w dół, dziś rano zniżkował do 1,2974 i o godz. 10:20 (CET) był równy 1,2985. Wyraźnie widać, że przed czwartkowo-piątkowym przedstawieniem istotnych informacji z USA (sprzedaż domów za grudzień oraz zamówienia na dobra trwałego użytku za ten sam miesiąc), które według prognoz mają być niezłe, chętnych do większych zakupów wspólnej waluty za dolary jednak brakuje.
Na środę nie zaplanowano publikacji ważniejszych danych makro z Eurolandu i Stanów Zjednoczonych. Inwestorzy skupią się zapewne na informacjach napływających z kilku największych na świecie banków centralnych. O godz. 10:30 (CET) okaże się ilu członków Banku Anglii głosowało na ostatnim posiedzeniu za 25 pkt podwyżką stóp. Prognozy mówią o stosunku głosów 7 do 2. Z kolei o godz. 14:00 (CET) i o godz. 21:00 (CET) swoje decyzje w sprawie kształtu polityki monetarnej podejmą odpowiednio banki: Norwegii i Nowej Zelandii.