Dzisiejsza wypowiedź wiceminister finansów dla Radia PiN, w której to już po raz kolejny w ostatnim okresie, przedstawiła bardzo pozytywny obraz polskiej gospodarki nie zdołała ruszyć rynkiem. Katarzyna Zajdel-Kurowska podkreśliła, że w całym bieżącym roku wzrost PKB może wynieść nawet 6,3 proc., a w pierwszym kwartale ukształtować się w granicach 7 proc. Zmian wartości złotego nie spowodowały także doniesienia Rzeczpospolitej dotyczące możliwego, znacznego zwiększenia wydatków budżetowych, a dokładnie przygotowywania przez rząd programu wspierania rodziny, który do 2014 r. może kosztować kasę państwa 17,5 miliarda złotych.
Rynek międzynarodowy:
W ostatnich dwóch dniach, globalne rynki akcyjne złapały trochę oddechu, a inwestorzy operujący na foreksie powrócili do tradycyjnego modelu oceny sytuacji tzn. zamiast kierować się tylko i wyłącznie skutkiem wyprzedaży walorów spółek na ceny walut, skupili się na ocenie możliwego wpływu na nie zaplanowanych na najbliższe dni danych makroekonomicznych i decyzji banków centralnych.
Jako, że przedstawione w pierwszej części tego tygodnia informacje ze Stanów Zjednoczonych nie były dobre, a we wtorek Alan Greenspan znów postraszył recesją, to nie powinien dziwić wzrost wartości europejskiej waluty do dolara, w pierwszej części dzisiejszego handlu do poziomu 1,3140. Warto przypomnieć, że jeszcze w poniedziałek po południu kurs EUR/USD wynosił minimalnie ok. 1,3070. Skala aprecjacji euro nie jest zbyt duża, jako że również z Eurolandu nie napływają ostatnio najlepsze informacje. W poniedziałek okazało się, że indeksy PMI dla Eurolandu i Niemiec za luty ukształtowały się na niższych poziomach niż prognozowano, a wczoraj stało się jasne, że w styczniu sprzedaż detaliczna strefy euro spadła bardziej niż oczekiwano.
Ostatnie dane z USA wskazują na to, że Fed ma coraz trudniejszy orzech do zgryzienia. Z jednej strony według poniedziałkowych i wtorkowych informacji gospodarka spowalnia, co częściowo widać po sektorze usług (w poniedziałek podano, że indeks ISM spadł w lutym do 54,3 i był najniższy od sierpnia 2003 r.) oraz w podobnym stopniu po sektorze wytwórczym (wczoraj okazało się, że w lutym zamówienia w przemyśle spadły m/m o 5,6 proc., tj. najsilniej od 6 lat), czy też nieruchomości (wczoraj poinformowano że indeks pending home sales poszedł w dół w styczniu do 110,9), a w takich warunkach są powody, aby rozpatrywać obniżkę stóp. Z drugiej jednak strony, jak tu zmniejszać koszt pieniądza, jeśli przedstawione także we wtorek skorygowane dane za IV kwarty kwartał pokazały, aż 6,6 proc. (po rewizji w górę z 1,7 proc.) wzrost indeksu kosztów pracy i jedynie 1,6 proc. (po korekcie w dół z 3,0 proc.) zwyżkę w tym samym okresie wydajności pracy.
Dziś w centrum uwagi inwestorów znajdzie się kolejna porcja danych makro. O godz. 12:00 (CET) podane zostaną te o styczniowych zamówieniach w niemieckim przemyśle (prog. m/m 0,4 proc. wobec -0,2 proc. w grudniu). Z kolei o 14:15 (CET) poznamy amerykański indeks ADP za luty, czyli stanie się jasne o ile wzrosło zatrudnienie w sektorze pozarolniczym prywatnym, a o godz. 20:00 (CET) czeka nas publikacja Beżowej Księgi.