Sesja bez ważnych danych makro

Przed nami w zasadzie nic nie znacząca sesja – takie można odnieść wrażenie patrząc na kalendarz danych makroekonomicznych. Brak istotnych publikacji na rynkach globalnych, jedynie w kraju o godz. 14:00 Główny Urząd Statystyczny opublikuje dane o dynamice produkcji przemysłowej i cenach PPI w maju.

Oczekuje się odczytu na poziomie -6,2 proc. r/r wobec -12,4 proc. r/r w kwietniu (w pierwszym przypadku) i 4,5 proc. r/r wobec  5,1 proc. r/r miesiąc wcześniej (w drugim). Informacje te mogą pomóc w ocenie prawdopodobieństwa cięcia stóp procentowych na przyszłotygodniowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Teoretycznie ostatnie dane (inflacja, płace) sugerują możliwość ruchu w dół o 25 p.b., chociaż nie ma pewności, czy członkowie RPP nie będą woleli zaczekać do lipca, kiedy to znana będzie już nowa wartość tegorocznego deficytu budżetowego (nowelizacja zostanie najprawdopodobniej dokonana 7 lipca).

Wczoraj wieczorem obserwowaliśmy próbę umocnienia się dolara (kurs EUR/USD w ciągu godziny spadł o ponad figurę do 1,3870), którą można powiązać z wyraźnym wzrostem rentowności amerykańskich obligacji. Być może był to też jeden z powodów dla których wczorajsze wzrosty na Wall Street nie były zbyt imponujące i w efekcie tamtejsza giełda wygląda słabo, biorąc pod uwagę wcześniejsze 3 dni spadków. Jak widać, inwestorzy właśnie wpadli w swoistą pętlę – silne wzrosty na giełdach z ostatnich tygodni wzmogły presję na coraz to lepsze dane makro, które z kolei nadmiernie napędzają wzrost rentowności długoterminowych obligacji, podkopując tym samym podstawy do spodziewanego gospodarczego ożywienia. Oczywiście w tej układance trzeba by jeszcze wymienić obawy związane z nadmiernym zadłużeniem USA, pro-inflacyjne działania rządowych programów stymulujących itd., itd. W każdym razie jakoś trudno jest znaleźć obecnie powody do ewentualnego wyraźniejszego osłabienia się dolara. Opór w okolicach 1,40 na EUR/USD spełnił swoją rolę, a nawet jeżeli spodziewany w przyszłym tygodniu komunikat FED będzie bardziej pesymistyczny (mając na celu zahamowanie wzrostu rentowności obligacji), to zaszkodzi giełdom i na fali wzrostu globalnego ryzyka też umocni …. dolara.

O godz. 9:49 za euro na rynkach światowych płaci się 1,3925 USD (w nocy notowania powróciły powyżej 1,39, ale nie zdołały sforsować 1,3950). W kraju wspólna waluta jest warta 4,5370 zł, dolar 3,26 zł, a frank 3,0020 zł. Dzisiaj jak wspomniałem nie ma istotnych publikacji makro. Inwestorzy będą mieli więc nieco więcej czasu, aby przemyśleć strategie na przyszły tydzień. Ewentualnie będą spoglądać na giełdy, gdzie dzisiaj „wszystko jest możliwe”, gdyż mamy tzw. dzień trzech wiedźm.

EUR/PLN: Stabilizacja się przeciąga, wczorajsza próba wyjścia górą nie była udana. Dzienne wskaźniki i układ średnich nadal preferują scenariusz wzrostowy. W najbliższych godzinach nie można wykluczyć kolejnej próby ataku na strefę 4,55-4,57. Głównym celem pozostaje poziom 4,60.

USD/PLN:  Sytuacja wygląda podobnie jak na EUR/PLN. Górne ograniczenie to okolice 3,2850-3,3000, dolne to okolice 3,23. Dzienne wskaźniki cały czas preferują scenariusz wzrostowy. Dzisiaj może dojść do ataku na 3,30 za sprawą spadającego EUR/USD.

EUR/USD: Wczorajszy test okolic 1,40 nie był udany, co powinno generować impuls do kolejnej fali spadkowej z celem do 1,3740 w przyszłym tygodniu (a może i niżej). Za tym przemawia także układ wskaźników technicznych. Nieudana próba powrotu powyżej 1,3950 w godzinach nocnych (po wcześniejszym spadku do 1,3870) też potwierdza słabość rynku. Kluczowy będzie dzisiaj powrót do 1,3870 i naruszenie tego poziomu, co potwierdzi scenariusz spadkowy na przyszły tydzień.

Marek Rogalski
Źródło: DM BOŚ