Siła stabilności

We wrześniu minęły dwa lata od ogłoszenia bankructwa Lehman Brothers. Wydarzenie to wywołało panikę na rynkach światowych i tym samym uznane zostało za początek światowego kryzysu finansowego.  

Niedawno minęły też nieco ponad trzy lata od historycznych szczytów osiąganych przez indeksy warszawskiej giełdy, po których nadeszły długie miesiące bessy.

Jak wyglądają wyniki funduszy inwestycyjnych po tych wydarzeniach? Wiemy, że wśród większości klientów podkopały one wiarę w możliwości odniesienia zysku poprzez tę formę inwestowania, a dla wielu z nich, którzy rozpoczęli z nimi przygodę w czasie boomu lat 2005-2007 słowa „inwestycja” i „fundusz” kojarzą się wyłącznie z perspektywą poniesienia strat?

Czy ostatnie lata mogą być dla klientów lekcją, z której można wyciągnąć wnioski. Czego może nauczyć tych, którzy kupują produkty napędzani wyłącznie żądzą zysku bez oglądania się na ryzyko i skłonność do jego ponoszenia? Czy może jest wśród produktów inwestycyjnych dostępne są rozwiązania, które możemy określić jako złoty środek?

Mimo pojawiających się opinii niektórych analityków o straconej dekadzie rynki finansowe sukcesywnie podnoszą się z upadku. Większości światowych indeksów udało się już odzyskać poziomy sprzed 15 września 2008, pozostają one jednak poniżej swoich wartości sprzed trzech lat. Czy znaczy to, że wszystkie inwestycje oparte na akcjach musiały przynieść stratę? Okazuje się, ze nie. Choć większość funduszy akcyjnych i zrównoważonych nie osiągnęło jeszcze poziomów z połowy 2007 roku, to większość TFI ma w swojej ofercie produkty, które mogą pokazać zyski za okres trzyletni i nie mam tu na myśli funduszy dłużnych i rynku pieniężnego.

Fundusze stabilne, bo o nich mowa okazały się zgodnie z nazwą mistrzami stabilnego wzrostu (i umiarkowanego spadku). Konstrukcja ich portfela oparta w ok. 75% zarówno o część dłużną i pieniężną oraz ograniczona ekspozycja na rynek akcji w ok. 25% pozwoliła nie tylko zminimalizować straty w okresie krachu giełdowego, ale w okresie wzrostów przyniosła zyski dużo wyższe od najlepiej oprocentowanych lokat bankowych.

Przejdźmy do konkretnych liczb. Dla poniższej analizy wykorzystałem następujące fundusze stabilnego wzrostu: KBC Stabilny; Legg Mason Senior, Pioneer Stabilnego Wzrostu, Arka Stabilnego Wzrostu, ING Stabilnego Wzrostu i UniStabilny Wzrost. Spośród tych sześciu wszystkie oprócz UniStabilny Wzrost dostępne były na rynku w lipcu 2007 i osiągnęły ówczesne maksima w dniu 6 lipca. Od tej daty trzem z nich: KBC Stabilny, Arka Stabilnego Wzrostu i Legg Mason Senior udało się już pokonać tamte szczyty i mimo dwuletniego okresu bessy wypracowywać już zysk, który na 30 września 2010 wynosił odpowiednio dla poszczególnych funduszy 0,85%, 0,44% i 5,02%. Fundusze z rodziny Pionier i ING są jednak wciąż poniżej swoich historycznych maksimów odpowiednio o ok. 15% i 5%.

Zysk za ten okres wydaje się jeszcze niewielki, ale świadczy o tym, że rekomendowany dla tych produktów horyzont inwestycyjny (określony na przynajmniej 3 lata) jest prawidłowy. Inwestując w fundusze stabilnego wzrostu minimalizujemy bowiem ryzyko strat w okresie trzech lat, i to w sytuacji wystąpienia wyjątkowego w swojej skali krachu na rynkach finansowych.

A zyski? Zyski i to całkiem pokaźne też występują. Sprawdziwszy wyniki funduszy od ich minimów w lutym 2009 roku (wg wyceny z dnia 18 lutego) stopy zwrotu, które udało się im osiągnąć mogą być określone przynajmniej jako spektakularne, biorąc pod uwagę konstrukcję portfela tych funduszy.

Za okres przekraczający niewiele ponad 1,5 roku fundusze stabilnego wzrostu dały nawet 40% zysku (KBC Stabilny i Arka Stabilnego Wzrostu); ponad 30% (fundusze Union Investment, Pioneer, ING) i powyżej 20% w przypadku funduszy Legg Mason.

Ci, którzy nie trafili w giełdowe minimum, a na przykład zakupili fundusz w ostatni dzień września 2009 roku temu też mogą poszczycić się przyzwoitymi zyskami. Blisko 15% zysku w przypadku funduszy KBC TFI i Union Investment oraz blisko 10% rocznego zysku w przypadku funduszy Arka, ING i Legg Mason znacznie przewyższają osiągnięcia dostępnych w tym samym okresie depozytów.

Interesujące zyski odnoszą także ci, którzy inwestowali systematycznie. W przypadku regularnej comiesięcznej inwestycji rozpoczętej w listopadzie 2007 roku (czyli w momencie dostępności wszystkich analizowanych funduszy) i ostatniej wpłacie dokonanej zaledwie miesiąc temu klient wypłacił w porównaniu do zainwestowanego kapitału nawet 15% w przypadku funduszu KBC Stabilny i 25% w przypadku funduszu UniStabilny Wzrost. (ważne: tego wyniku nie można uśrednić gdyż wpłaty były dokonywane co miesiąc przez cały blisko 3-letni okres aż do września 2010)

Podsumowując, inwestycja w fundusze stabilnego wzrostu to interesująca alternatywa dla klientów nieśledzących na co dzień rynków finansowych, ale i mających trochę cierpliwości. Dla tych, którzy chcących w okresach niepewności uchronić swoje pieniądze przed stratą, a w okresach hossy zyskać znacznie więcej. W tym burzliwy okresie udowodniły bowiem swoimi wynikami, że potrafią ochronić zainwestowany w nie kapitał i dają już możliwość cieszenia się zyskiem.

Źródło: Kredyt Bank